Izba ostatnio zebrała się 5 sierpnia, zatem przerwa zaplanowana aż do… 14-16 września dowodziła arogancji władców (decydentem jest marszałek Elżbieta Witek) i oderwania się ich od sytuacji w kraju. Absurdalna laba byłaby blisko sześciotygodniowa! Przedstawianie przez propagandę rządową posiedzenia „już” w piątek 2 września jako ofiarnego poświęcenia się klasy politycznej to żenada, przecież kanikuła i tak wyniesie prawie cztery tygodnie. Na tak długie ciągłe urlopowanie mało kto w Polsce sobie pozwala, a już wykluczone jest to na stanowiskach menedżerskich czy decyzyjnych. Oczywiście trzeba uwzględnić okoliczność, że praca posłów to nie tylko głosowania Sejmu, elementem integralnym są posiedzenia komisji, ale zwykle bywają one kalendarzowo przyklejane do obrad plenarnych.

Nadprogramowe posiedzenie rozpatrzy kilka sierpniowych projektów Rady Ministrów. PiS będzie chciało natychmiast przeforsować cały pakiet ustaw, przejść od drugiego czytania do trzeciego biegiem i wszystko przegłosować w piątek wieczorem, chociaż niektóre mogłyby zostać przedyskutowane bardziej merytorycznie i przyjęte 14-16 września. Dwie traktowane są jako nadzwyczajnie pilne. Jedna reguluje szczególne rozwiązania w zakresie niektórych źródeł ciepła. To uzupełnienie systemu drożyźnianych rekompensat dla ogrzewających się inaczej niż węglem. Ustawa ma wejść w życie dzień po ogłoszeniu i dogonić kalendarzowo już funkcjonującą o zasiłku 3 tys. zł dla posiadaczy węglowych kopciuchów. Okoliczność, że tę samą tematykę będą regulowały dwie osobne ustawy, oczywiście narusza zasady dobrej legislacji, ale w epoce tzw. dobrej zmiany stało się to już fatalną normą.
Druga awaryjna ustawa jest jeszcze bardziej terminowa. Rząd proponuje tzw. szczególne wsparcie podmiotów poszkodowanych w związku z klęską ekologiczną Odry. Ustawa ustala wysokość jednorazowego świadczenia 3010 zł (bezmyślna ta końcówka 10 zł, wynika ze wskaźników, ale przecież ustawa może ją zaokrąglić) na pracownika firmy, ale najważniejsze decyzje przesuwa do wykonawczego rozporządzenia Rady Ministrów. To w nim znajdą się kody firm uwzględnione w Polskiej Klasyfikacji Działalności, lista nadodrzańskich powiatów dotkniętych skutkami zatrucia rzeki oraz miesiąc, za który przysługuje świadczenie.
Inne ustawy nie są pilne aż tak, by nie mogły zostać rozpatrzone w bardziej normalnym trybie. Nowelizacja ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz kilku innych ma o dwa miesiące wydłużyć działanie tzw. tarczy antyinflacyjnej, z 31 października do 31 grudnia 2022 r. Chodzi o utrzymanie czasowego obniżenia stawek VAT dotyczących żywności, paliw, gazu, energii elektrycznej i cieplnej oraz nawozów i innych środków wspomagających rolnictwo. Jest jeszcze jeden projekt również powiązany z podatkami, to nowelizacja ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego i kilku powiązanych. Rządowe ratio legis jest równie szczytne co ogólnikowe, ma chodzić o wsparcie samorządu w realizacji jego zadań publicznych, w tym o poprawienie efektywności energetycznej oraz ograniczenie kosztów zakupu ciepła. Unia Metropolii Polskich, zrzeszająca 12 największych miast, wyliczyła i wykazała, że epizodyczne rozwiązanie absolutnie nie zwiększa samorządowych dochodów o 13,7 mld zł – jak utrzymuje rząd – lecz po prostu przesuwa czysto księgowo tzw. subwencję rozwojową przewidzianą systemowo na 2023 r. W projekcie przyszłorocznego budżetu taka pozycja już w ogóle nie występuje.
