Celem sankcji jest uderzenie w rosyjską gospodarkę tak, aby Rosja nie mogła prowadzić wojny w Ukrainie — powiedział w środę minister Mariusz Kamiński ogłaszając przygotowaną przez jego resort pierwszą polską listę sankcyjną.
Na liście, która ma być według zapewnień szefa MSWiA uzupełnieniem analogicznej unijnej, znalazło się 50 rosyjskich oligarchów oraz powiązanych z nimi firm, które prowadzą interesy w Polsce. Widnieje w nim m.in. spółka Maga Foods, producent surówek warzywnych z podwarszawskich Dawidów. Autorzy listy uznali ją za „podmiot pośrednio kontrolowany przez Michaiła Fridmana”, założyciela Alfa Banku, największego prywatnego banku w Rosji i oligarchę o majątku szacowanym na 11,8 mld USD (według magazynu „Forbes” szóstego w rankingu najbogatszych Rosjan). Na to powołaliśmy się też we wczorajszej publikacji.
Bez powiązań
— Nie mamy żadnych powiązań z rosyjskim kapitałem, nie ma więc przesłanek, aby nas wpisać na sankcyjną listę — twierdzi Piotr Pawiński, prezes Maga Foods.

Wyjaśnia, że firma w całości należy do holenderskiej grupy Signature Foods, której jedynym właścicielem i faktycznym beneficjentem jest dziś obywatel Holandii Erik Bras. Przyznaje, że jeszcze na początku tego roku sytuacja była inna: części akcji Signature Foods była własnością funduszu Pamplona, który należy m.in. do Michaiła Fridmana. Jednak zaraz po napaści Rosji na Ukrainę Erik Bras podjął kroki, by wykupić udziały z rąk rosyjskiego oligarchy. Operacja się powiodła i już pod koniec marca Signature Foods, a co za tym idzie także polska firma Maga Foods przestały być w jakikolwiek sposób zależne od Rosjan.
— 30 marca złożyliśmy odpowiednie dokumenty do KRS, wskazując jako jedynego rzeczywistego beneficjenta Erika Brasa. Dopełniliśmy wszelkich formalności, zmiana została wpisana do KRS oraz Centralnego Rejestru Beneficjentów Rzeczywistych. Tym bardziej czujemy się pokrzywdzeni tym, że znaleźliśmy się na liście sankcji — mówi Piotr Pawiński.
Bez zasobów
Grupa Signature Foods jeszcze za czasów, gdy jej akcjonariuszem był fundusz Pamplona, znalazła się na podobnej liście w Holandii. Natychmiast po zmianach właścicielskich została jednak z niej skreślona.
— To, że trafiliśmy teraz na taką listę, jest oczywiście ogromnym zaskoczeniem dla naszego właściciela Erika Brasa — mówi szef Maga Foods.
Firmę objęły wszelkie możliwe restrykcje. Nikt nie może jej udostępniać bezpośrednio lub pośrednio „jakichkolwiek środków finansowych lub zasobów gospodarczych”, a posiadane przez nią aktywa i zasoby zostały zamrożone.
— Oznacza to całkowitą blokadę wszelkiej działalności biznesowej. Obecnie dostarczamy jeszcze nasze produkty z magazynów do odbiorców, ale nie możemy otrzymać od nich zapłaty. Także dostawcy surowców, nie chcąc narażać się na kłopoty, zaczynają nam odmawiać dostaw. Nasze surówki nie zawierają konserwantów, mają więc najwyżej dwutygodniowy termin przydatności do spożycia. Jeśli w ciągu kilku najbliższych dni sprawa nie wyjaśni się po naszej myśli, będziemy musieli złożyć wniosek o upadłość — mówi Piotr Pawiński.
Bez pracy
W zakładzie produkcyjnym Maga Foods pod Warszawą pracuje około 200 osób. Większość z nich to Ukraińcy.
— W naszym przypadku, paradoksalnie, okazuje się, że sankcje zamiast uderzyć w rosyjską gospodarkę i spowodować, by Putin nie miał pieniędzy na wojnę z Ukrainą, doprowadzą do tego, że pracę i środki do życia stracą Ukraińcy i Polacy — podsumowuje prezes Maga Foods.
Bez odpowiedzi
Już w środę, zaraz po ogłoszeniu czarnej listy MSWiA, firma Maga Foods złożyła do ministerstwa wniosek o „pilne wykreślenie z listy podmiotów objętych sankcjami”. Na razie nie ma jednak odpowiedzi.
Także „PB” zapytał mejlowo resort m.in. o to, na jakiej podstawie spółka Maga Foods znalazła się liście sankcyjnej, kiedy zostanie z niej wykreślona oraz od kogo będzie mogła domagać się odszkodowania. W odpowiedzi rzecznik wskazał na znaną już od dwóch dni „Decyzję ministra SWiA w sprawie wpisu na listę sankcyjną” i opisane w niej rzekome związki Michaiła Fridmana ze spółką Maga Foods. Dodał, że firma ma „możliwość zaskarżenia decyzji do sądu administracyjnego”. Nie odniósł się jednak do kwestii ewentualnego odszkodowania.
Maga Foods powstał na początku lat 90. jako mała firma rodzinna funkcjonująca tylko na lokalnym rynku. Z czasem jej działalność objęła jednak cały kraj, a w 2017 r. założyciele zdecydowali się ją sprzedać. Maga Foods został przejęty przez fundusz inwestycyjny z Beneluksu, a następnie stał się częścią grupy Signature Foods.
W roku obrotowym, który zakończył się 31 marca 2021 r., przychody firmy wyniosły 48,9 mln zł, o 15 proc. mniej niż rok wcześniej. Spadek zarząd tłumaczy skutkami pandemii, która w znaczący sposób zmieniła nawyki zakupowe Polaków — preferowali żywność trwałą, z długą datą ważności.