Aforti Collections, spółka finansowego holdingu Aforti, kupiła 76,9 proc. udziałów Life Beltu, firmy specjalizującej się m.in. w zarządzaniu należnościami i windykacji masowej na zlecenie banków, firm pożyczkowych, telekomów i windykatorów. W 2017 r. Life Belt obsłużył portfel wierzytelności wartości 789 mln zł, a Aforti Collections, odzyskujący długi małych i średnich przedsiębiorców — 23,4 mln zł. Szefowie obu spółek przekonują, że ich biznesy są komplementarne.

— Aforti dysponuje rozpoznawalną w branży marką, rozwiniętą sprzedażą i centrum usług wspólnych oferującym wsparcie IT, usługi rachunkowo-kadrowe, obsługę prawną i marketingową, które dotychczas były przez LifeBelt outsourcowane. Z kolei LifeBelt ma know-how w zakresie masowej windykacji należności — mówi Klaudiusz Sytek, prezes Aforti Holding.
— Najważniejszym celem jest dla nas osiągnięcie efektów synergii. Łącząc siły, obniżymy koszty prowadzenia działalności i przyspieszymy dynamikę wzrostu przychodów — dodaje Agnieszka Baran-Płomińska, prezes LifeBelt, która zachowała mniejszościowy pakiet udziałów (blisko 23 proc.).
Do końca roku zostanie przeprowadzona fuzja prawna i operacyjna. Krzysztof Paluch, obecny dyrektor generalny windykacyjnej spółki należącej do holdingu Aforti, wejdzie do zarządu jako wiceprezes.
Przyjazne przejęcie
Spółka zarządzana przez Klaudiusza Sytka nabyła 300 udziałów LifeBelt o wartości nominalnej 1 tys. zł każdy, ale ostateczna kwota transakcji nie jest znana. Kapitał zakładowy Aforti Collections wynosi 4 mln zł i został pozyskany dzięki emisji akcji skierowanej do właścicielskiej spółki. Skonsolidowany zysk netto Grupy Aforti wyniósł w 2017 r. niemal 1,22 mln zł.
Jak zapewnia prezes holdingu, to będzie proces połączenia spółek, a nie wroga akwizycja — wszyscy pracownicy i osoby współpracujące dotychczas z LifeBelt zachowają posady. Aforti zamierza rozwijać się też organicznie. Po połączeniu centrala windykacyjnej spółki będzie znajdować się w Warszawie, a dwa centra operacyjne — we Wrocławiu i Lublinie. Aforti Collections i LifeBelt zatrudniają aktualnie niemal 100 pracowników etatowych oraz inspektorów terenowych.
Ciężki kawałek chleba
MŚP duszą zatory płatnicze. Jak wynika z badań rynkowych, aż 80-90 polskich firm deklaruje problemy z przeterminowanymi płatnościami. Średnio na każde 1000 zł należności 223 zł zapłacone jest w terminie późniejszym niż wymagany. Konkurencja na rynku windykatorów obsługujących drobnych przedsiębiorców jest znikoma. Z kolei rynek inkaso (windykacja na zlecenie) jest trudnym biznesem — wydatki rosną zdecydowanie szybciej niż zyski.
— Rynek windykacji zmieniał się na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Największe firmy z branży sukcesywnie wycofywały się ze świadczenia usług windykacyjnych na zlecenie, koncentrując się na kupowaniu portfeli wierzytelności. Zalety tego modelu najwięksi obecnie gracze dostrzegli już w latach 2005-10. W zależności od przyjętych modeli wycen zakupione portfele wierzytelności pracują 5-10 lat. Stopa zwrotu zainwestowanegokapitału jest znacznie wyższa niż w przypadku windykacji na zlecenie, a koszty są rozłożone w dłuższym odcinku czasowym. Na rynku inkaso firmy są zobowiązane na etapie polubownym do odzyskania wierzytelności w terminie 60-90 dni, co wiąże się z dużą intensywnością działań i wyższymi kosztami prowadzonego procesu — mówi Jarosław Długi, prezes JDS Consulting.
Będą konsolidacje
Rynek inkaso aktualnie jest bardzo rozproszony. Prezes JDS Consulting zwraca uwagę, że w branży windykacyjnej sił próbują coraz częściej osoby z niewielkim doświadczeniem, co przekłada się wielokrotnie na niższą jakość usług. Z roku na rok rosną też koszty utrzymania biznesu — drożeje utrzymanie pracowników, zaplecza informatycznego czy usługi pocztowe. Biznes staje się coraz mniej rentowny, a konsolidacje są nieuniknione.
Podobnie uważa Damian Bąbka, odpowiedzialny za relacje inwestorskie i rozwój biznesu w Kruku.
— Naturalnym następstwem dla rynku będzie konsolidacja, szczególnie przy spadających stopach zwrotu z nowych inwestycji i problemach z dostępem do kapitału wśród niektórych podmiotów. Kruk jest gotowy odegrać aktywną rolę konsolidatora — mówi Damian
Bąbka. Podaż portfeli wierzytelności w Polsce od kilku lat utrzymuje się w przedziale 12-15 mld złotych rocznie.
— Są to przede wszystkim wierzytelności niezabezpieczone osób fizycznych, czyli konsumenckie. Mniejszą część stanowią wierzytelności zabezpieczone hipotecznie i korporacyjne — w tych segmentach wciąż widać większy potencjał wzrostu — wyjaśnia przedstawiciel Kruka, który obsługuje również około 30 proc. rynku inkaso z rocznymi obrotami wierzytelnościami na poziomie 10 mld zł.