AgioFunds TFI i interes z Michałem D.

Dawid TokarzDawid Tokarz
opublikowano: 2020-09-22 22:00

Kilka lat temu towarzystwo lekką ręką wydało 7 mln zł na wierzytelność wobec firmy głównego bohatera tzw. afery Optimusa. Odzyskało… 0,75 mln zł

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak to się stało, że fundusz z portfela AgioFunds TFI kupił za 7 mln zł wierzytelność wobec firmy Michała D., zamieszanego w tzw. aferę Optimusa,
  • czy byli szefowie towarzystwa, Adam Dakowicz i Marcin Chadaj, powinni być zaskoczeni, że do dziś udało się odzyskać z tej kwoty zaledwie 0,75 mln zł,
  • jakie plany wobec tego aktywa i jego zabezpieczeń ma Mariusz Jagodziński, obecny prezes AgioFunds TFI, 
  • i dlaczego będzie piekielnie trudno je zrealizować?

Michał D. to inwestor, który jeszcze kilka lat temu rozdawał karty w różnych giełdowych firmach, a dziś ma na karku liczne zarzuty prokuratorskie związane z tą działalnością. Dotyczą m.in. prania pieniędzy i niegospodarności na prawie 20 mln zł na szkodę Pod Fortem-2 (PF2), spółki z grupy Mostostalu Export. Przeglądając w sądzie akta tej sprawy, natknęliśmy się na wątek dotyczący AgioFunds TFI. Prokuratura nie zajęła się jego wyjaśnieniem, ale informacje, do których dotarliśmy, nie stawiają w najlepszym świetle ówczesnych szefów towarzystwa: Adama Dakowicza i Marcina Chadaja…

FUNDUSZ NIE MA PROBLEMU, MA TOWARZYSTWO:
FUNDUSZ NIE MA PROBLEMU, MA TOWARZYSTWO:
Agio Wierzytelności Plus kupił wierzytelność jednej ze spółek Michała D. od drugiej związanej z nim firmy, gdy prezesem AgioFunds TFI był Adam Dakowicz. Za jego czasów „podmiot związany z towarzystwem” odkupił też tę wierzytelność od funduszu. Teraz nabywca i AgioFunds TFI, już pod nowym kierownictwem, będą próbować ją windykować.
Fot. GK

Złoty interes

Zarzuty wobec Michała D. dotyczą wydarzeń z 2014 i 2015 r. oraz tego, co się stało z nieruchomością w Krakowie o powierzchni prawie ośmiu hektarów, należącą do PF2. Najpierw, w listopadzie 2014 r., została ona sprzedana za 22,1 mln zł kontrolowanej przez Michała D. spółce Hosta Enterprise, a miesiąc później ta sprzedała ją dalej — niepowiązanej z kontrowersyjnym inwestorem spółce Pod Fortem Investment (PFI) za… 19,3 mln zł.

Dlaczego Hosta sprzedała działkę taniej, niż ją kupiła? Być może dlatego, że 22,1 mln zł uiściła jedynie na papierze, a w rzeczywistości przelała PF2 jedynie… 15,5 tys. zł. PFI natomiast zapłaciła wspomniane 19,3 mln zł na dwa sposoby: mniejszą część kwoty (ponad 2,7 mln zł) wydała na wykup obligacji Calatravy Capital, zabezpieczonych hipoteką na krakowskiej nieruchomości, a większą (ponad 16,5 mln zł) przelała Hoście w kilku ratach.

Co się stało z tymi pieniędzmi? Po każdorazowym pojawieniu się na koncie Hosty były zaraz wypłacane w gotówce lub rozchodziły się po różnych podmiotach, w tym zarejestrowanych na Cyprze, z których większość w taki czy inny sposób była powiązana z Michałem D. Formalnie działo się to na podstawie umów pożyczek. Analiza rachunków bankowych firm beneficjentów oraz opinia biegłego powołanego przez prokuraturę wykazały jednak, że pożyczki były nieuzasadnione ekonomicznie, zdecydowana większość nigdy nie została w żadnej części spłacona, a pieniądze zostały ostatecznie utracone.

Rynkowe warunki

Jako że Hosta nie zapłaciła 22,1 mln zł, PF2 miała wierzytelność wobec niej na taką właśnie kwotę. W 2015 r. członkowie zarządu PF2, wyznaczeni przez Michała D., zamienili ją na obligacje kolejnej spółki z jego portfela — Seleme Enterprise. Papiery nie miały jednak żadnej wartości i dlatego również tę czynność śledczy uznali za karalną niegospodarność.

Tu właśnie na scenę wkroczyło Agio- Funds TFI — 10 grudnia 2015 r. zarządzany przez towarzystwo fundusz zamknięty Agio Wierzytelności Plus kupił od Seleme wierzytelność wobec Hosty za 7 mln zł. Jak zeznali ówcześni szefowie AgioFunds TFI — prezes Adam Dakowicz i wiceprezes Marcin Chadaj — inicjatorem transakcji był Michał D., którego wcześniej towarzystwo obsługiwało przy innych transakcjach, dotyczących takich giełdowych firm, jak Mostostal Export, Calatrava Capital i PC Guard. Jakie czynności podjęło AgioFunds TFI w celu sprawdzenia wiarygodności i sytuacji finansowej Hosty? Dlaczego zapłaciło za jej wierzytelność o wartości 22,1 mln zł akurat 7 mln zł?

— Przed zakupem dokonano analizy prawno-finansowej transakcji oraz oszacowano wartość wierzytelności, a transakcjazostała przeprowadzona na warunkach rynkowych — zapewnia Mariusz Jagodziński, obecny prezes AgioFunds TFI.

Kontrowersyjna premia

Kto dokonał tego oszacowania? Tego szef towarzystwa nie ujawnia. Adam Dakowicz i Marcin Chadaj przyznali przed prokuratorem, że mieli pewne wątpliwości co do zakupu wierzytelności, czego wyrazem było m.in. to, że… nie zdecydowali się zakupić jej części, jak pierwotnie planowali, ale nabyli całość. W praktyce oznaczało to jednak, że zamiast zapłacić 2 mln zł za część wierzytelności o wartości nominalnej 10 mln zł czy 3,6 mln zł za jej część o nominale 18 mln zł (na tyle opiewały kolejne umowy warunkowe), ostatecznie wydali aż 7 mln zł na całą wierzytelność wartą wedle nominału 22,1 mln zł. Fundusz — za to, że nabył całość tego wątpliwego aktywa — uiścił więc swego rodzaju „premię”.

Zapłacił bowiem nie 20 proc. nominału, jak przewidywały dwie pierwsze umowy, ale 32 proc. Tymczasem w momencie zawierania umowy, czyli 10 grudnia 2015 r., Hosta nie była już właścicielem nieruchomości w Krakowie, a wszystkie pieniądze, które do niej wpłynęły z tytułu jej sprzedaży, zostały wyprowadzone. Na koniec 2015 r. na papierze Hosta wykazywała aktywa warte aż 32 mln zł, ale w kasie i na rachunkach bankowych spółki było dokładnie… 132 złote i 30 groszy — mimo że 7 mln zł fundusz Agio Wierzytelności Plus przelał nie na konto bankowe Seleme, ale… Hosty, czyli podmiotu zobowiązanego do spłaty z tytułu tejże wierzytelności! Władze AgioFunds TFI tłumaczą, że stało się tak, ponieważ sprzedawca wierzytelności, czyli Seleme, wskazał towarzystwu nie swój rachunek.

Wątpliwe zabezpieczenia

Niezależnie od tego przez rok od transakcji spółka Michała D. nie spłaciła ani złotówki i w grudniu 2016 r. fundusz Agio Wierzytelności Plus skorzystał z opcji odsprzedaży wierzytelności Seleme za 8,75 mln zł. Płatność rozłożono na raty w ten sposób, że do końca 2019 r. Seleme miała spłacać co kwartał po 250 tys. zł, a dopiero w marcu 2020 r. uregulować większość, czyli 5,5 mln zł. W 2017 r. w kilku ratach spółka Michała D. przelała łącznie 750 tys. zł i… na tym poprzestała.

— W czerwcu 2018 r., w trosce o interes uczestników Agio Wierzytelności Plus, podmiot związany z towarzystwem odkupił wierzytelność wobec Seleme, dzięki czemu fundusz nie poniósł na tej transakcji żadnych strat. Teraz, po tym jak wierzytelność stała się wymagalna, przygotowujemy działania na drodze cywilnej, dotyczące m.in. egzekucji roszczeń z posiadanych przez nas konkretnych zabezpieczeń — mówi Mariusz Jagodziński.

Co to oznacza, że fundusz nie poniósł strat? Z naszych informacji wynika, że „podmiot związany z towarzystwem” zapłacił mu około 6,3 mln zł, biorąc problem na siebie. O jakich zabezpieczeniach mowa? Tego szef AgioFunds TFI nie ujawnia, powołując się na tajemnicę zawodową. Z akt sprawy karnej wynika, że zabezpieczenia transakcji z grudnia 2016 r. były dwa: weksel własny Michała D. oraz poręczenie udzielone przez spółkę Erabud Invest (EI). Wartość obu jest co najmniej wątpliwa. Kontrowersyjny inwestor od lat nie ukrywa, a nawet chwali się, że na terenie Polski nie posiada żadnego majątku.

Z poręczeniem EI natomiast wiąże się bezpośrednio inne opisywane przez „PB” śledztwo. Prokuratura bada w nim, czy Michał D. w latach 2015-17 nie próbował w bezprawny sposób przejąć kontroli nad Erabudem i EI, czyli spółkami z cennymi nieruchomościami, których udziałowcem jest 90-letni Sobiesław Zasada. Śledztwo na razie prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko komukolwiek, ale były rajdowiec i jeden z najbogatszych Polaków na drodze cywilnej dowiódł już, że ludzie z nadania Michała D. nie mieli prawa reprezentować jego spółek w latach 2015-17. To właśnie jedna z takich osób podpisała poręczenie w imieniu EI.

Czcze deklaracje

Mimo tych okoliczności prezes AgioFunds TFI wierzy, że egzekucja pieniędzy okaże się skuteczna.

— Mamy opracowaną strategię odzyskania wierzytelności i już zaczęliśmy ją realizować. Z dzisiejszej perspektywy, kiedy Michał D. ma liczne problemy z prawem, łatwo jest oceniać przeszłe decyzje, bo okazało się, że robienie interesów z nim jest obarczone dużym ryzykiem. Trzeba jednak pamiętać, że jeszcze kilka lat temu był bardzo aktywnym inwestorem, obsługiwanym przez różne domy maklerskie i towarzystwa funduszy inwestycyjnych — mówi Mariusz Jagodziński.

To fakt. Faktem jest jednak i to, że w 2015 r. Adam Dakowicz i Marcin Chadaj powinni byli wiedzieć, że Michał D. był głównym bohaterem tzw. afery Optimusa, która wstrząsnęła polską giełdą (inwestor oskarżony był, i wciąż jest, o sfałszowanie uchwały rady nadzorczej tej spółki, dzięki której przejął nad nią kontrolę od Zbigniewa Jakubasa). Najwyraźniej jednak im to nie przeszkadzało. Co więcej, choć formalnie Michał D. nie był członkiem organów Hosty i Seleme ani nie miał pełnomocnictw do działania w ich imieniu, to właśnie z nim szefowie towarzystwa prowadzili wszelkie negocjacje. Z formalnymi prezesami obu firm, de facto słupami Michała D. (jednym z nich była kobieta pracująca na co dzień jako… sprzedawczyni w piekarni), nie mieli żadnych kontaktów. Jeszcze w marcu 2019 r.

Marcin Chadaj mówił prokuratorowi: „Ja mam kontakt telefoniczny z Michałem D. i (...) dzwonię do niego w celu ustalenia, kiedy spłaci należność. On podtrzymuje deklaracje chęci spłaty należności, aczkolwiek na chwilę obecną nowych przelewów nie otrzymaliśmy”. W tej sprawie do dziś nie zmieniło się nic poza tym, że kontakt z Michałem D. jest utrudniony, bo od ponad pół roku przebywa w areszcie w związku z próbą wrogiego przejęcia spółki telekomunikacyjnej Softnet Group.

Sprawdź program warsztatu online "Alternatywne Spółki Inwestycyjne (ASI)", 25 września >>