Do tej pory Komisja Europejska wypłaciła Polsce 67 mld zł. To efekt złożenia trzech pierwszych wniosków o płatność w 2024 r. W sumie takich wniosków miało być dziewięć. Najbliższa wypłata, której wielkość Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, ministra funduszy i polityki regionalnej, szacuje na 8-12 mld zł, to skutek czwartego i piątego wniosku, jakie polski rząd złożył pod koniec poprzedniego roku. Łącznie oba miały dać nawet 30 mld zł, a przynajmniej tyle rząd szacował w momencie ich składania.
Wypłata i tak była wstrzymana ze względu na rozpoczęte wiosną negocjacje Polski z Komisją Europejską w sprawie zmian w KPO. Na początku chodziło o jeden z najbardziej kontrowersyjnych tzw. kamieni milowych w polskim planie. Kamienie milowe to reformy, do których realizacji zobowiązały się kraje członkowskie Unii Europejskiej, by móc otrzymać pieniądze z programu. W tym konkretnym przypadku chodziło o zobowiązanie się Polski do oskładkowania wszystkich umów cywilnoprawnych. Rząd chciał to zamienić na wzmocnienie Państwowej Inspekcji Pracy, co miało pozwolić na uzyskanie tego samego efektu (przeciwdziałania nadużyciom na rynku pracy), ale mniejszym społecznym kosztem.
Ostatecznie zakres rewizji KPO jest znacznie szerszy — poza zmianą kamienia milowego wynegocjowano także powołanie Funduszu Bezpieczeństwa i Obronności z budżetem 25 mld zł. Fundusz będzie mógł wykorzystać pieniądze również po 2026 r. To szczególnie ważne, bo cały KPO powinien zostać zamknięty do połowy przyszłego roku.
Co sfinansuje nowy fundusz
Powołanie funduszu, który ma finansować zadania z zakresu poprawy bezpieczeństwa i obronności, to nowość w programie. Mocno to podkreślała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, prezentując wynik negocjacji z Komisją Europejską. Jej zdaniem będzie ona teraz zachęcać inne kraje, by poszły polską drogą, czyli zaprzęgły w podobny sposób kwoty otrzymane ze swoich KPO na inwestycje w obronność.
Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej przedstawiło w środę szczegóły planowanego rozdysponowania 25 mld zł z Funduszu Bezpieczeństwa i Obronności. Największa kwota — 10 mld zł — ma zostać przeznaczona na inwestycje w infrastrukturę ochrony cywilnej, czyli na budowę schronów i miejsc schronienia. Z tej kwoty ma być też finansowana budowa systemów łączności i infrastruktury krytycznej, np. sieci wodociągowych i kanalizacyjnych. Cel to zwiększenie odporności miast i społeczności lokalnych na sytuacje kryzysowe.
Drugi istotny obszar to inwestycje w infrastrukturę tzw. podwójnego zastosowania. Jan Szyszko, wiceminister funduszy i rozwoju regionalnego, podał kwotę 9-10 mld zł, jaka ma zostać przeznaczona na ten cel.
— Chodzi o drogi, tory czy lotniska, które będą miały zastosowanie w czasie pokoju, a w razie potrzeby posłużą do transportu wojskowego na terenie kraju — mówił Jan Szyszko na konferencji prasowej.
Pieniądze na miejsca pracy
Pod wzmacnianie bezpieczeństwa podciągnięto także inwestycje w infrastrukturę cyfrową. Tu inwestycje mają obejmować rozbudowę systemów cyberbezpieczeństwa zabezpieczających infrastrukturę krytyczną, ale też ochronę danych. MFiPR zapowiada w tej części m.in. budowę centrów przetwarzania i przechowywania danych. W sumie chce na to przeznaczyć około 2 mld zł.
Fundusz ma też wzmocnić przemysł ciężki. Jan Szyszko zapowiedział zasilenie firm sektora 4 mld zł, wymieniając huty i firmy zbrojeniowe.
— To jest szczególnie istotne z punktu widzenia ministerstwa odpowiedzialnego za rozwój regionalny, bo tak się składa, że polskie huty, polskie zakłady przemysłu zbrojeniowego są zlokalizowane w mniejszych miastach, które potrzebują bodźca rozwojowego. Te pieniądze trafią zatem na tworzenie nowych miejsc pracy w mniejszych ośrodkach, przyczyniając się do zrównoważonego rozwoju kraju — mówił wiceminister Szyszko, prezentując wynik negocjacji z Komisją Europejską.
Czekając na inwestycje
Z wypowiedzi ministry Pełczyńskiej-Nałęcz wynika, że pieniądze z KPO, które trafią na fundusz, mają mieć nieco dłuższy termin ważności niż KPO, który teoretycznie trzeba zakończyć do połowy przyszłego roku. Rząd interpretuje zapisy planu w ten sposób, że inwestycje można rozliczać jeszcze przez trzy miesiące po upływie daty granicznej. Z punktu widzenia wykorzystania całej dostępnej puli niewiele by to zmieniło, dlatego szykowana jest kolejna rewizja KPO, która ma pozwolić na przesuwanie pieniędzy w ramach planu z projektów, które mają małe szanse na wykonanie, na te, które lepiej rokują.
Obecnie trwa ich przegląd. Ministra Pełczyńska-Nałęcz deklaruje, że Polska wystąpi o zmianę planu dopiero po zakończeniu przeglądu, co powinno nastąpić na początku drugiej połowy roku. Rząd nie może z tym zwlekać, bo chce jeszcze w tym roku złożyć szósty i siódmy wniosek o wypłatę kolejnych pieniędzy z KPO. Wypłata przewidywana jest pod koniec roku.
Na razie w rachunkach narodowych efektu KPO nie widać. 2 czerwca GUS opublikuje dane o dynamice PKB i jego składowych w I kw., ale prognozy dla inwestycji nie są zbyt dobre. Ekonomiści szacują, że inwestycje nawet spadły, na co wskazywałyby wcześniej publikowane dane z budowlanki oraz wyniki przedsiębiorstw niefinansowych. W ich przypadku nakłady inwestycyjne spadły r/r o 3,6 proc.
Z drugiej strony Polska wykorzystała do tej pory mniej niż połowę przyznanych kwot. Według danych publikowanych przez Komisję Europejską do tej pory wypłacono nam 7,3 mld EUR dotacji i prawie 13,5 mld EUR pożyczek. Tymczasem w przyznanej puli Polska ma do wykorzystania 25,3 mld EUR dotacji i 34,5 mld EUR pożyczek.
Bruksela dała zielone światło dla budowy Funduszu Bezpieczeństwa i Obronności, ale prace nad projektem ustawy mającym usprawnić i przyspieszyć realizację tego typu inwestycji idą w Sejmie jak po grudzie. Pierwsze czytanie w komisjach sejmowych zostało już trzykrotnie odwołane. Przedstawiciele branży budowlanej obawiają się, że bez przyspieszenia procedur inwestycyjnych trudno będzie wykorzystać fundusze z KPO na poprawę bezpieczeństwa.
- Konieczne jest przyspieszenie prac nad projektem usprawniającym inwestycje, bo projektów dotyczących modernizacji już istniejących miejsc schronienia ludności jest zbyt mało, by wykorzystać finansowanie z nowego funduszu. Pilnie trzeba przygotować projekty budowy nowych schronów czy infrastruktury podwójnego zastosowania, które mogą służyć w czasie pokoju i wojny. Nie możemy utknąć w długotrwałych procedurach administracyjnych, bo nie zdążymy wykorzystać unijnych funduszy – przestrzega Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
[KAP]
Zapewnienia dotyczące przeznaczenia dotacji unijnych na kupno stali cieszą przedstawicieli branży hutniczej.
- Z uznaniem przyjmuję deklarację pani minister o uwzględnieniu w Funduszu Bezpieczeństwa i Obronności roli polskiego hutnictwa - to bardzo ważny sygnał dla naszej branży. Z zainteresowaniem oczekujemy teraz informacji o tym, jak te środki będą wykorzystywane, i deklarujemy aktywny udział branży w wypracowaniu operacyjnych ram działania funduszu. Liczymy, że polski sektor stalowy odegra istotną rolę i będzie mógł w pełni wykorzystać swój potencjał, by wzmocnić bezpieczeństwo i gospodarkę naszego kraju – komentuje Mirosław Motyka, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej.
W marcu, kiedy rząd zapowiadał stworzenie funduszu bezpieczeństwa, szacował, że wzrost zapotrzebowania na samą stal dla przemysłu zbrojeniowego nie będzie duży – sięgnie 1-3 tys. ton rocznie – przy krajowej produkcji przekraczającej w sumie 7 mln ton. Spodziewał się natomiast znacznego zwiększenia popytu na różne gatunki stali dla budownictwa związanego z bezpieczeństwem i obronnością, takie jak schrony, koszary, magazyny itp.
Przemysław Sztuczkowski, prezes Cognoru, także zakłada, że unijne miliardy zwiększą zapotrzebowanie na stal dla różnych obszarów obronności. Podkreśla jednak, że aby faktycznie trafiły do polskich hut, konieczne jest wprowadzenie w projektach inwestycyjnych tzw. local content, czyli zapewnienia udziału krajowych podmiotów, Obawia się, że kiedy ruszą inwestycje związane z bezpieczeństwem i obronnością, spora część stali zostanie kupiona w innych hutach Unii Europejskiej, z którymi – ze względu na wysokie koszty energii – coraz trudniej konkurować polskim podmiotom.