W czwartek mimo odbicia na globalnych rynkach akcji główny indeks giełdy w Stambule XU100 znalazł się po ponad 3 proc. spadku najniżej od września. Bezpośrednia przyczyna załamania to aresztowanie Suleymana Aslana, prezesa banku Halkbank, oraz Murata Kuruma, szefa największej w kraju firmy deweloperskiej Emlak Konut. Obaj oskarżeni są o przemyt złota, pranie brudnych pieniędzy oraz łapówkarstwo w przetargach publicznych. Oprócz nich zatrzymano dziesiątki innych osób, w tym synów trzech ministrów rządu w Ankarze. W reakcji na spływające informacje notowania Halkbanku i Emlak Konut załamały się o ponad 10 proc., a indeks XU100 stracił najwięcej od antyrządowych protestów, które przetoczyły się przez kraj w czerwcu. Jeśli nie liczyć zaledwie dwóch tygodni z przełomu sierpnia i września notowania akcji tureckich są już najniższe od półtora roku.
- Wydarzenia z wtorku zastały inwestorów zupełnie nieprzygotowanych. Halkbank był długo uważany przez inwestorów za najlepszy bank w Turcji, dzięki wyższej rentowności od innych instytucji – komentował dla Bloomberga Julian Rimmer, trader w firmie CF Global Trading.
Wśród poszkodowanych są największe na świecie towarzystwo inwestycyjne Blackrock, które było największym po tureckim skarbie akcjonariuszem Halkbanku, oraz towarzystwo Third Point, w którego portfelu znalazły się akcje Emlak Konut. Obaj zarządzający zwiększyli w ostatnich tygodniach posiadane pakiety, próbując wykorzystać niższe ceny tureckich akcji. Jak zauważa agencja Bloomberg, seria zatrzymań może być oznaką zaostrzenia walki o władzę w Turcji. Wyzwanie urzędującemu premierowi Recepowi Tayyipowi Erdoganowi mieli rzucić posiadający wpływy w sądownictwie i służbach bezpieczeństwa zwolennicy islamskiego duchownego Fethullaha Gulena. Od początku roku wszystkie krajowe fundusze akcji tureckich są na głębokich minusach. Najmniej traci inwestor Turcja (-17,7 proc.). Największe straty notuje Quercus Turcja (-22,9 proc.).
