Zdecydowanie lepiej sytuacja przedstawiała się na rynku spółek
reprezentujących tradycyjne sektory gospodarki. W segmencie technologicznym
wahania nastrojów wymuszało wyczekiwanie na prezentację danych kwartalnych przez
AMD, wicelidera sektora producentów mikroprocesorów. Inwestorzy i analitycy
spodziewali się pogłębienia straty.
Druga połowa notowań znów jednak stała
pod znakiem dużej przewagi strony popytowej. Kolejny raz było to zasługą spadku
cen ropy.
Ostatecznie indeks DJ IA zyskał 1,85 proc., S&P500 wzrósł o 1,20 proc. tak jak i Nasdaq Composite.
Na rynek dotarły nowe dane makro. Liczba nowych bezrobotnych choć wzrosła do 366 tys., jednak była niższa niż zakładała prognoza. Z kolei na rynku nieruchomości wzrosła zarówno liczba wydanych pozwoleń na budowy, jak i liczba rozpoczętych budów. Byłby to optymistyczny sygnał, gdyby nie fakt, że zmieniono zasady liczenia. Mieszanie odebrano również odczyt wskaźnika Philadelphia Fed. Jego wartość nieznacznie wzrosła (pozostając jednak głęboko po stronie recesyjnej), ale analitycy w tym przypadku oczekiwali lepszej informacji.
Znów motorem wzrostów był przede wszystkim sektor finansowy. Tym razem do zakupu akcji zachęciły wyniki banku inwestycyjnego JP Morgan Chase. Popyt wspierały także dokonania Huntington Bancshares, BlackRock i Comerica.
Z dołka powoli, acz skutecznie wychodzą notowania Fannie Mae i Freddie Mac, quasi rządowych instytucji specjalizujących się w finansowaniu kredytów hipotecznych, które kilka dni wcześniej były głównym, obok ropy, sprawcą załamania na parkietach.
Słaby dzień zaliczyli z kolei akcjonariusze Coca Coli. Największy na świecie
producent napojów bezalkoholowych odnotował spadek kwartalnego zysku, co zbiło
wycenę akcji najmocniej od miesiąca.