Po okresie spadków z lat 2022–24 rynek roślinnych zamienników mięsa i nabiału wszedł w fazę stabilizacji. Z danych YouGov wynika, że od stycznia do końca sierpnia 2025 r. wartość tego segmentu wzrosła prawie o 6 proc. r/r, sięgając 472 mln zł. Aż 85 proc. tej kwoty wygenerował roślinny nabiał, który trafił do koszyków ponad 41 proc. gospodarstw domowych. Wszystkie kluczowe wskaźniki tej kategorii rosną, co potwierdza jej systematyczny rozwój.
— Wzrost wartości i wolumenu sprzedaży roślinnych zamienników nabiału nie jest zaskoczeniem. W ostatnich latach kategoria wyraźnie się ugruntowała i trafia do coraz szerszego grona konsumentów. O jej atrakcyjności decydują zarówno smak, jak też walory odżywcze — mówi Maciej Otrębski, dyrektor ds. rozwoju kampanii RoślinnieJemy.
Boom na bezmięsne wędliny to już przeszłość
Inaczej wygląda sytuacja w segmencie roślinnych zamienników mięsa. Jak wskazuje Grzegorz Mech, menedżer rozwoju biznesu w YouGov, kategoria plant-based meat po trzech kwartałach tego roku notuje spadek wolumenu i częstotliwości zakupów. Jednocześnie zwiększyła jednak penetrację o ponad 1,3 pkt proc., co oznacza około 185 tys. nowych nabywców.
— Marki, którym udało się zbudować lojalną bazę klientów i przyciągać nowych konsumentów dzięki innowacjom produktowym utrzymują silną pozycję. Przykładami są m.in. Dobra Kaloria czy Bezmięsny, który w tym roku obchodził 10-lecie działalności — mówi Maciej Otrębski.
Jego zdaniem na rynku najlepiej radzą sobie te podmioty, które od początku budowały strategie na bazie analizy realiów rynku FMCG, a nie te, którym w sposobie operowania bliżej jest do rynku technologicznego.
— Największe sieci handlowe wciąż utrzymują szeroką ofertę roślinnych zamienników mięsa. To sygnał, że kategoria osiągnęła pewien poziom dojrzałości — podkreśla dyrektor ds. rozwoju kampanii RoślinnieJemy.
Największe sieci nie rezygnują z roślinnych zamienników
Z danych YouGov wynika, że produkty plant-based najczęściej kupowane są w dyskontach, choć istotną rolę odgrywają także sklepy małoformatowe. W przypadku roślinnych zamienników mięsa zaledwie niespełna 3 proc. nabywców dokonuje zakupów w tym kanale, ale odpowiada on już za ponad 11 proc. wolumenu i 8 proc. wartości sprzedaży.
W segmencie roślinnego nabiału udziały są bardziej zrównoważone. Ponad 5 proc. gospodarstw domowych kupuje te produkty w małych sklepach, generując około 4 proc. wolumenu i niemal 5 proc. wartości sprzedaży.
— To pokazuje, że choć kategoria plant-based na co dzień funkcjonuje głównie w dyskontach, to w małym formacie częściej trafia do koszyka w większych ilościach. Może to świadczyć o bardziej świadomych, zaplanowanych zakupach — komentuje Grzegorz Mech.
Maciej Otrębski podkreśla, że obecność produktów roślinnych w sklepach małoformatowych jest efektem działań kilku wyspecjalizowanych dostawców, m.in. Alfa Bio z marką Lunter, którzy dzięki rozbudowanej sieci dystrybucji docierają także do tego kanału.
Roślinne zamienniki mogą trafić do szkół
Dyrektor ds. rozwoju kampanii RoślinnieJemy nie spodziewa się w najbliższym roku gwałtownych zwrotów akcji w segmencie alternatywy dla mięsa. Podkreśla, że sygnalizowane na rynkach zachodnich problemy firm takich jak Beyond Mea w ograniczonym stopniu wpływają na polskich konsumentów, którzy wybierają raczej lokalne marki.
— Mimo braku szerokich strategii wsparcia zrównoważonej produkcji żywności i sposobów odżywiania na poziomie krajowym i europejskim pojawiają się pozytywne sygnały. Przykładem jest nowelizacja tzw. rozporządzenia sklepikowego, która wprowadza w szkołach jeden dzień w tygodniu z obiadem opartym na białku roślinnym. To może stać się dodatkowym impulsem rozwojowym dla branży. Projekt czeka obecnie na podpis ministry zdrowia — mówi Maciej Otrębski.
