Barack Obama ogłosił w Brukseli dobrą wiadomość dla Europy. Zapowiedział, że zniesiony zostanie zakaz eksportu gazu ze Stanów Zjednoczonych do innych części świata.
![COŚ ZA COŚ:
Zniesienie zakazu wywozu gazu z USA to gest dobrej woli Baracka Obamy (w środku) wobec europejskich przywódców (po lewej Jose Barroso, przewodniczący Komisji Europejskiej, po prawej — Herman Van Rompuy, przewodniczący Rady Europejskiej). Tylko czego USA zażądają w zamian przy negocjacjach umowy handlowej?
[FOT. RADA EUROPEJSKA] COŚ ZA COŚ:
Zniesienie zakazu wywozu gazu z USA to gest dobrej woli Baracka Obamy (w środku) wobec europejskich przywódców (po lewej Jose Barroso, przewodniczący Komisji Europejskiej, po prawej — Herman Van Rompuy, przewodniczący Rady Europejskiej). Tylko czego USA zażądają w zamian przy negocjacjach umowy handlowej?
[FOT. RADA EUROPEJSKA]](http://images.pb.pl/filtered/9346cc45-497d-4b61-bb3a-d0c8be445ca1/58ca69b9-2b8b-5ac3-92e8-c95de0bdb49d_w_830.jpg)
— Musimy zacieśnić współpracę między USA a Unią Europejską, w tym współpracę w kwestiach energetycznych. W związku z tym ułatwiona zostanie sprzedaż gazu z USA na międzynarodowych rynkach — zadeklarował Barack Obama po szczycie UE-USA. Zakazując eksportu LNG, rząd USA chronił własne surowce naturalne, dzięki czemu ceny energii w Stanach są średnio kilkakrotnie niższe niż w krajach UE. Wygląda jednak na to, że administracja Baracka Obamy robi zwrot w polityce i zamierza — przynajmniej częściowo — otworzyć swój rynek gazowy oraz przyznawać więcej licencji.
— Kwestia energii to sprawa nadrzędna w naszych relacjach z Europą, na tym skupiamy najwięcej naszej uwagi. USA są gotowe, by udostępnić europejskim partnerom część naszych zasobów energetycznych, których podaż w naszym kraju w ostatnich latach silnie wzrosła dzięki rozwojowi technologicznemu [chodzi o amerykański boom gazu łupkowego — red.] — mówił Barack Obama.
Gazowy pocisk
Decyzja Amerykanów to częściowo krok w kierunku wzmocnienia relacji z Unią Europejską, a częściowo — rodzaj sankcji ekonomicznych na Rosję, w związku z działaniami na Ukrainie. USA chcą zmniejszyć zależność energetyczną Europy od dostaw gazu ze Wschodu. — Musimy doprowadzić do izolowania ekonomicznego Rosji, by podnieść jej koszty związane z ingerencją w integralność terytorialną Ukrainy i aneksję Krymu — tłumaczył prezydent USA. W jaki sposób UE mają zyskać na decyzji USA, a Rosja stracić?
Barack Obama nie ujawnił szczegółów planu, ale prawdopodobnie chodzi o obniżanie globalnych cen. Zniesienie zakazu eksportu gazu z USA podniosłoby podaż surowca na globalnych rynkach, a to obniżyłoby ceny energii na świecie. Dzięki temu kraje Unii Europejskiej miałyby łatwiejszy dostęp do nierosyjskich źródeł energii, a w Rosji spadłaby sprzedaż gazu, co pogorszyłoby sytuację budżetową i ekonomiczną kraju.
— Anektowanie Krymu przez Rosję było haniebnym działaniem. Sankcje polityczne i ekonomiczne nakładane przez USA i UE mają sprawić, że suwerenność terytorialna Ukrainy będzie honorowana — przekonywał Herman Van Rompuy, przewodniczący Rady Europejskiej. Prezydent Obama nieco tonował jednak nastroje, podkreślając, że USA nie są w stanie zapewnić Europie całkowitej niezależności energetycznej.
— UE musi przeanalizować własne potencjalne źródła dodatkowej energii. Amerykański gaz jest tylko jednym ze źródeł tej dywersyfikacji — mówił Barack Obama. Europejscy przywódcy nie kryją jednak zadowolenia.
— Sprzedaż amerykańskiego gazu na globalnych rynkach to błogosławieństwo zarówno dla USA, jak i dla UE — stwierdził Jose Barroso, przewodniczący Komisji Europejskiej.
Wskazana cierpliwość
Deklaracja Baracka Obamy ucieszyła przedsiębiorców, ale nikt nie spodziewa się szybkich efektów rynkowych.
— Otwarcie amerykańskiego rynku LNG to dobra wiadomość dla świata, bo zaowocuje globalnym spadkiem cen. Na ten spadek trzeba jednak będzie poczekać — zauważa Sylwester Śmigiel, prezes Gaspolu, dostarczającego LNG w Polsce. Podobnego zdania jest Jacek Ciborski z firmy doradczej PwC. Słowa Baracka Obamy traktowałby na razie jak deklarację woli politycznej.
— Po pierwsze, ostateczne decyzje w sprawie rynku LNG i tak podejmować będzie Kongres. Po drugie, deklaracja ma charakter długoterminowy, bo Stany Zjednoczone nie mają na razie infrastruktury potrzebnej do eksportu LNG. Pierwszy terminal eksportowy ma zacząć działać dopiero w 2016 r. — zauważa Jacek Ciborski.
— Po deklaracji Baracka Obamy te inwestycje na pewno nabiorą tempa — zakłada jednak Sylwester Śmigiel. Jacek Ciborski nie byłby jednoznacznym optymistą, jeśli chodzi o efekt cenowy dla globalnego rynku LNG.
— Trudno go oszacować. Na pewno nie należy się spodziewać, że Stany Zjednoczone pozwolą swoim firmom wydobywczym zalać świat tanim gazem, bo to spowoduje wzrost cen na rynku amerykańskim, a w konsekwencji zmniejszy konkurencyjność amerykańskiej gospodarki. Dlatego można się spodziewać, że wolumen eksportu będzie kontrolowany — uważa Jacek Ciborski.
Z Katarem pójdzie łatwiej
Jacek Ciborski nie spodziewa się też wielkiego napływu LNG akurat do Europy.
— Jeśli chodzi o kierunki eksportu, to można przypuszczać, że statki z LNG w pierwszej kolejności popłyną ze Stanów do Azji lub do Ameryki Południowej, bo tam ceny są najwyższe — przypuszcza ekspert PwC. Dla Europy główną korzyścią będzie zatem poprawa stopnia dywersyfikacji dostaw gazu, bo to wpłynie na poprawę pozycji negocjacyjnej wobec obecnych dostawców. — W konsekwencji może mieć to korzystny wpływ na ceny gazu w Europie — przewiduje Jacek Ciborski.
A Polska? Nie wiadomo, co o deklaracji Baracka Obamy sądzi polski gigant gazowy, czyli PGNiG. Jego zarząd nie chciał wczoraj tego komentować, choć przyznał, że „monitoruje” sprawę. LNG to jednak dla niego temat trudny. Po pierwsze, w budowie jest wciąż terminal LNG w Świnoujściu, który ma odbierać skroplony gaz przypływający ze świata. Po drugie, PGNiG ma już kontrakt na dostawy LNG, z Kataru. Nie kryje jednak, że chce go renegocjować, bo warunki, w tym cenowe, nie są już atrakcyjne (w 2009 r., w momencie podpisywania kontraktu, były inne).
— Dla Polski tańsze LNG na pewno będzie dodatkowym argumentem w rozmowach dotyczących kontraktu z Katarem — uważa jednak Sylwester Śmigiel.
UE może odciąć się od Rosji
Według Instytutu Bruegela, brukselskiego think-tanku, Unia Europejska jest w stanie w ciągu roku całkowicie uniezależnić się od dostaw gazu z Rosji. „Jest to zadanie ambitne, ale nie niemożliwe” — piszą analitycy organizacji w najnowszym raporcie.
Obecnie Rosja eksportuje do UE 130 mld m sześc. LNG. Według Bruegela, Unia jest w stanie zastąpić te dostawy importem z innych części świata (np. z Norwegii i Afryki Północnej), zwiększeniem produkcji własnej (np. w Holandii), częściowym zastąpieniem gazu olejem opałowym i zmniejszeniem zużycia energii przez gospodarstwa domowe. Razem te wszystkie działania zwiększyłyby zasoby Unii nawet o 190 mld m sześc.