Recesja na rynku reklamy powoduje, że Art Marketing Syndicate od dłuższego czasu ma problemy z wypracowaniem zysków, co negatywnie wpływa również na kurs akcji notowanych na warszawskim parkiecie. Spółka ubiegły rok zamknęła ujemnym wynikiem finansowym netto wynoszącym 5,1 mln zł. Tymczasem jeszcze w 2000 r. udało się wygenerować 12,6 mln zł zysku. Obecny rok jest jeszcze gorszy. Najlepiej zdaje się to potwierdzać opublikowany raport za pierwszy kwartał. Spółka matka już na poziomie wyniku brutto ze sprzedaży wygenerowała 6,8 mln zł straty. Jeszcze gorzej było na działalności operacyjnej i gospodarczej. Ostatecznie strata netto osiągnęła poziom 13,8 mln zł. Jak informuje zarząd, sytuacja ta była w dużej mierze efektem zjawiska sezonowości. W pierwszym kwartale zawsze przychody są mniejsze, co ma negatywny wpływ na zyski. Rok wcześniej strata była jednak o połowę mniejsza, co oznacza, że wspomniana sezonowość nie była jedynym czynnikiem negatywnie wpływającym na kondycję spółki.
Decydujący wpływ na gorsze postrzeganie AMS i jego straty miała recesja na rynku reklamy pogłębiona dodatkowo utratą niektórych klientów. W pierwszym przypadku przyczyną było spowolnienie gospodarcze, które zaowocowało zmniejszeniem wartości wydatków reklamowych przez większość przedsiębiorstw i instytucji. Z kolei utrata części klientów wynikała przede wszystkim z wprowadzanych zakazów reklamowania piwa i wyrobów tytoniowych na tzw. zewnętrznych nośnikach reklamy. Mniejsza liczba zgłaszanych zleceń spowodowała, że na rynku wzrosła konkurencja, co musiało wiązać się ze spadkiem cen, a w konsekwencji, pogorszeniem kondycji całego sektora. AMS chcąc utrzymać swój dotychczasowy udział w rynku musiał również poddać się tym tendencjom, starając się jednocześnie restrukturyzować przedsiębiorstwo i szukać nowych źródeł przychodów. Już w ubiegłym roku, wyłączając branżę piwną i tytoniową, spółka zanotowała 5-proc. wzrost budżetów reklamowych. W dużej mierze udało się to osiągnąć dzięki klientom z takich segmentów jak: usługi finansowe i telekomunikacja.
Czynione przez władze AMS działania na razie nie zaowocowały jednak wypracowaniem jakichkolwiek zysków. W wyniku słabych rezultatów spółka przez ostatnie dwa miesiące była stosunkowo słabo wyceniana przez inwestorów. O ile jeszcze przez większą część 2001 r. za jej akcje płacono powyżej 60 zł, o tyle obecnie cena oscyluje wokół 45 zł. Poza wynikami finansowymi negatywnie na jej postrzeganie niewątpliwie wpłynęły przedłużające się rozmowy w sprawie pozyskania inwestora strategicznego. Wielu giełdowych graczy trzymało akcje spółki oczekując na rozstrzygnięcie tej kwestii i ogłoszenie ewentualnego wezwania. Tymczasem akcjonariusze większościowi spółki zwlekali z wyborem licząc na wyższą cenę za sprzedawany pakiet. W ocenie specjalistów, czas działał jednak na ich niekorzyść.
Wprawdzie AMS jest wiodącą spółką na rynku reklamy zewnętrznej, z drugiej jednak strony jego kondycja jest znacznie słabsza niż rok temu. Zanotowany na koniec 2001 r. około 31-proc. udział w segmencie tablic typu billboard, 66-proc. w nośnikach typu city light, 52-proc. w nośnikach małoformatowych i 16-proc. w tablicach wielkoformatowych w dużej mierze został okupiony znaczącym wzrostem zobowiązań. Na koniec marca 2002 r. ich wartość wyniosła aż 111,3 mln zł. Poza tym w ponad 90 proc. stanowiły je zobowiązania krótkoterminowe, co nie jest dla spółki korzystne z powodu konieczności negocjowania kolejnych kredytów. Dodatkowo istnieje ryzyko, że banki nie zgodzą się na dalsze kredytowanie, co może negatywnie wpływać na wyniki finansowe. Inwestorzy kupujący akcje AMS muszą także pamiętać, że akcje spółki nie należą obecnie do płynnych. Na sesji właściciela rzadko zmienia kilka tysięcy walorów. Do zgłaszania dużego popytu nie może również skłaniać informacja dotycząca ceny, po jakiej Agora zamierza nabyć akcje AMS. Według warszawskiej spółki, cena wezwania wyniesie 46 zł, co być może nie jest dla niektórych udziałowców satysfakcjonującym poziomem, niemniej jednak, w obecnej sytuacji zapewne wystarczy, aby zakończyło się ono sukcesem.