Stella Dawson
NOWY JORK (Reuters) - Ataki wojskowe, które pozwolą Stanom Zjednoczonym osiagnąć szybkie zwycięstwo nad rządem Talibów i ich przywódca Osamą bin Ladenem powinny uspokoić nastroje na światowych rynkach.
Jednak tak prosty finał tego konfliktu nie jest do końca pewny, ponieważ wojskom USA przyszło się zmierzyć z wrogiem, który przebywa w ukryciu.
"Obserwuj i czekaj" - to zdaniem Jamesa Glassmana, ekonomisty JP Morgan Chase Securities postawa, którą będą kierować się inwestorzy.
W niedzielę wojska Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii zaatakowały Afganistan, w reakcji na zniszczenie nowojorskiego World Trade Center i Pentagonu 11 września. Tym samym zakończył sie pierwszy okres niepewności na rynkach światowych.
Jednak na tym nie kończą się niebezpieczeństwa.
"Bardzo wiele zależeć będzie od efektów misji" - powiedział Alan Ruskin z 4Cast w Nowym Jorku.
"Jeżeli pojawi się przeczucie, że coś idzie źle militarnie czy politycznie. Pojawią się także zamieszki w Pakistanie i cały świat islamu stanie do walki, koalicja zbudowana przez USA zacznie się rozpadać. Będzie to zły czynnik dla rynków kapitałowych i dolara" - dodał.
FAZA DRUGA - NEUTRALNA DLA RYNKU
Zdaniem ekspertów finansowych i ekonomistów rozwój najbliższych wypadków będzie dla rynków neutralny. Wojska USA czeka zapewne długi okres ataków bombowych na budynki wojskowe, obozy szkoleniowe oraz lotniska w Afganistanie.
Dlatego reakcja rynków będzie raczej spokojna, ponieważ większość indeksów już znacząco spadła w oczekiwaniu na odwet ze strony USA. Od 11 września Dow Jones stracił 5,06 procent, podobny spadek odnotował francuski CAC-40, a frankfurcki Dax zniżkował o 3,91 procent.
W tym czasie rentowność dwuletnich obligacji skarbowych USA spadła do rekordowo niskiego poziomu 2,7 procent, ponieważ uczestnicy rynku szukali inwestycji bezpiecznych.
Anthony Karydakis, ekonomista z Banc One Capital Markets w Chicago, uważa, że ataki odwetowe Stanów Zjednoczonych tylko umocnią ten trend w nadchodzących tygodniach.
"Ataki wydają się być bardzo precyzyjne i opanowane. Dlatego sądzę, że inwestorzy będą nadal preferować aktywa bezpieczne, kupując szczególnie krótkoterminowe papiery skarbowe USA. Akcje spółek trochę na tym ucierpią, ale nie będzie to kataklizm" - dodał.
NIEBEZPIECZEŃSTWA
Czynnikiem, który kompletnie zdestabilizowałby rynki jest ewentualny wybuch przemocy na całym świecie, a także kłopoty wewnątrz koalicji zbudowanej przez prezydenta Busha.
"Jeżeli pojawi się poczucie, że oto ponownie ugrzęźliśmy w afgańskim, czy bliskowschodnim kotle, wówczas sytuacja się skomplikuje" - powiedział Ruskin.
Nie tylko w krajach Bliskiego Wschodu działają radykalne grupy islamskie, które popierają bin Ladena. W Pakistanie, który dołączył do koalicji amerykańskiej, może dość do przewrotu. Z radykalnymi grupami islamskimi walczą już rządy Filipin oraz Indonezji.
Akcja odwetowa wojsk amerykańskich i brytyjskich, do których jak powiedział prezydent Bush dołączą również Niemcy, Kanadyjczycy, Francuzi i Austalijczycy, może doprowadzić do kolejnych ataków na miasta Europy Zachodniej.
Jeżeli tak się stanie to rynek akcji czeka poważna wyprzedaż.
"Alienacja świata islamskiego i negatywne konsekwencje akcji odwetowej oraz straty w ludziach, które osłabią amerykańską koalicję, a także kolejne ataki będą miały negatywny wpływ na rynki" - ocenia Ruskin.
W PRZYPADKU SUKCESU
Najlepszym rozwiązaniem byłoby szybka wygrana - tak jak podczas Wojny w Zatoce, gdy wojska irackie zostały zmuszone do opuszczenia Kuwejtu. Koniec wojny dał początek hossie na amerykańskich giełdach w latach 90-tych.
"Jeżeli inwestorzy dojdą do wniosku, że akcja wojskowa przynosi efekty, a bin Laden zostanie schwytany, będzie to pozytywnym czynnikem dla rynku akcji i dolara, a negatywnym dla rynku długu. Uczestnicy rynku będą musieli ocenić szanse takiego finału" - powiedział Ruskin.
Jednak zdecydowany koniec może okazać się tylko wrażeniem. Wojna z terroryzmem", jak określił ją Bush, będzie raczej dłuugotrwałą akcją, a nie tylko krótką kampanią wojskową.
((Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 97 00, fax +48 22 653 97 80, [email protected]))