Aresztowany szef KFI zażądał 30 mln zł

Maria Trepińska
opublikowano: 2005-02-14 00:00

To się nazywa tupet. Józef J. domaga się od syndyka pieniędzy za poręczenia udzielone upadłej firmie. Mirosław Mozdżeń nie pozostaje dłużny.

Przebywający od ponad roku w katowickim areszcie Józef J., twórca Konsorcjum Finansowo-Inwestycyjnego (KFI) Colloseum, skierował pismo do syndyka masy upadłościowej KFI, w którym domaga się zapłaty, bagatela, 30 mln zł. Od marca 2003 r. kontrowersyjna spółka znajduje się w upadłości.

Pismo zza krat

Mirosław Mozdżeń, syndyk KFI, nie ukrywa zdumienia.

— Było to pismo ręcznie napisane przez pana J. i wysłane z więzienia — ujawnia syndyk.

Szef Colloseum liczy na to, że syndyk po sprzedaży masy upadłościowej KFI wypłaci mu około 30 mln zł z tytułu poręczeń, jakie rzekomo J. udzielił firmie, której był głównym udziałowcem, czyli KFI.

— W styczniu odpowiedziałem panu J., że KFI nie ma wobec niego zobowiązań. Wręcz przeciwnie, wezwałem go do zapłaty 26 mln zł z tytułu nierozliczonych zaliczek, które pobrał z kasy firmy, oraz 10 mln zł z tytułu cesji — mówi syndyk Mozdżeń.

Chodzi o 26 mln zł, które trafiły do spółki Clarwind Management, zarejestrowanej w raju podatkowym — na Wyspach Dziewiczych. Syndyk próbował odzyskać pieniądze. Bez skutku.

— Sprawa 26 mln zł blokuje zakończenie postępowania upadłościowego. Gdybym jednak tę kwotę wyksięgował, byłoby to tak, jakbym szefowi KFI podarował pieniądze — mówi Mirosław Mozdżeń.

Liczenie strat

Na liście wierzycieli KFI znalazło się 48 firm, które czekają na 309 mln zł. Syndyk stawia sprawę jasno: już mogą liczyć straty. Powód? Ze sprzedaży majątku Co- lloseum nie będzie dużych pieniędzy. Dotychczas zbył on za 400 tys. zł należące do KFI 114 ha gruntów rolnych w województwie dolnośląskim, dwa domy w Chorzowie (za około 340 tys. zł) oraz akcje Polimexu-Cekopu (295 tys. zł). Do sprzedaży został dom pod Warszawą za 350-400 tys. zł i siedziba spółki, zabytkowy pałacyk w Ornontowicach koło Gliwic, naprzeciwko kopalni Budryk.

— We wtorek mija termin składania ofert — mówi Mirosław Mozdżeń.

Syndyk liczy na około 1,5 mln zł z tego tytułu. I to wszystko.

Wielki przegrany

Urząd Skarbowy w Mikołowie czeka na około 200 mln zł z masy upadłościowej KFI. Dostanie ułamek tej sumy.

— W pierwszej kolejności spłaciliśmy pracowników Colloseum. Około 1 proc. należności może otrzymać fiskus, dla reszty wierzycieli nie wystarczy pieniędzy — mówi syndyk.

Wielkim przegranym będą Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE), które zgłosiły 360 mln zł wierzytelności. Sędzia komisarz uznał 85 mln zł, ale w tej sytuacji i tak niewiele z tego wynika. Jak powstały gigantyczne długi wobec PSE? Sieci dostarczały energię Będzińskiemu Zakładowi Energetycznemu (BZE), a on kopalniom i hutom. Te nie płaciły, rosły więc zobowiązania BZE wobec PSE. W grudniu 1998 r. KFI podpisało umowę z PSE na windykację należności od BZE. Colloseum odzyskało od zakładu 90 mln zł gotówką i 255 mln zł wierzytelności, ale nie przekazało pieniędzy do PSE.

Syndyk liczy, że do połowy roku zamknie postępowanie upadłościowe Colloseum.