W drugiej turze październikowych wyborów prezydenckich Mauricio Macri, dotychczasowy burmistrz Buenos Aires, pokonał rywala różnicą zaledwie 2,9 pkt. proc., odsuwając od władzy rządzącą od 12 lat rodzinę Kirchnerów. Choć fatalna kondycja gospodarki i oskarżenia o nadużywanie władzy dla osiągnięcia własnych korzyści podkopały zaufanie do ustępującej prezydent Cristiny Fernández de Kirchner, to jednak jeszcze do niedawna mało kto spodziewał się zwycięstwa stosunkowo mało znanego Mauricio Macriego.

Poparcie większości społeczeństwa zaskarbił sobie, obiecując, że konieczne reformy nie zagrożą socjalnym zdobyczom z czasów rządów Kirchnerów. Merval, główny indeks giełdy w Buenos Aires, wszedł w ubiegłym tygodniu w głębszą korektę, jednak jeszcze bezpośrednio po ogłoszeniu wyników wyborów poprawiał historyczne maksimum.
Inwestorzy i ekonomiści wierzą w nową jakość w polityce gospodarczej Argentyny, kraju, który w ciągu ostatnich 100 lat doświadczył niespotykanego na świecie regresu — od statusu rynku rozwiniętego do gospodarczej trzeciej ligi. W sferze gospodarczej Mauricio Macri zapowiada otwarcie Argentyny na świat. Choć szczegółowych zamierzeń wciąż nie przedstawił, może poza planami zniesienia kontroli przepływów kapitału, to jednak eksperci z uznaniem mówią o kandydatach na szefów resortów gospodarczych w nowym rządzie.
— Powstaje silna drużyna złożona z ludzi o świetnych kwalifikacjach i reputacji na rynku. To dobry znak, bo pozwoli na odzyskiwanie zaufania inwestorów — skomentował Fernando Jasnis, zarządzający towarzystwa Explorador Capital Management.
Mający objąć tekę finansów Alfonso Prat-Gay, były dyrektor w banku JP Morgan Chase, odziedziczy państwową kasę w opłakanym stanie. Rezerwy walutowe są najniższe od ośmiu lat, a deficyt budżetowy największy od trzech dekad. Wydatki są pokrywane drukiem pustego pieniądza, więc nie może dziwić, że odczyty inflacji należą do najwyższych na świecie. Kluczowym zadaniem będzie rozwiązanie odziedziczonego po poprzednikach prawnego sporu z wierzycielami, by kraj mógł wrócić do finansowania z globalnych rynków finansowych.
Komentatorzy liczą, że zwycięstwo gospodarczych pragmatyków w Argentynie uruchomi lawinę, która pogrzebie lewicowo-populistyczne rządy w innych krajach regionu. Do zwycięstwa w grudniowych wyborach w Wenezueli obozowi kontynuującemu politykę kontrowersyjnego prezydenta Hugo Cháveza może nie wystarczyć nawet uwięzienie lidera opozycji.
Tymczasem w zmagającej się z recesją i skandalem korupcyjnym w państwowym gigancie naftowym Petrobras Brazylii prezydent Dilma Rousseff bije rekordy nieufności. Mimo ogromu problemów związanych ze standardami zarządzania publicznymi pieniędzmi i gospodarczą stagnacją jednego osiągnięcia nie można odmówić takim przywódcom, jak Hugo Chávez czy Luiz Lula da Silva — zwrócili uwagę na panujące w społeczeństwach Ameryki Łacińskiej ogromne dysproporcje majątkowe.
Dlatego dochodzący do władzy reformatorzy nie mogą zapomnieć, że skrajne nierówności są dla długofalowego wzrostu gospodarczego równie dużym zagrożeniem, jak populistyczna polityka gospodarcza. © Ⓟ
