Ani rekordowy portfel zamówień z przetargów publicznych, wart 417 mln zł, ani wzrost zysku netto o 14 proc. r/r do 20,7 mln zł nie przekonały inwestorów do wyników Arlenu, giełdowego producenta odzieży specjalistycznej, m.in. dla wojska. Wszystko, co kojarzy się ze zbrojeniami, działa dziś na wyobraźnię inwestorów i zaostrza ich apetyt. Tymczasem spółka poinformowała o 2-procentowym spadku przychodów, do 179,3 mln zł. Rynek zareagował więc spadkiem kursu akcji - na otwarciu nawet o 6,8 proc.
Apetyt na więcej
– Rozczarowanie wynikami jest podyktowane tym, że sentyment inwestorów do spółek reprezentujących sektor zbrojeniowy jest
wysoki - mówi Piotr Poddębniak, analityk Domu Maklerskiego Navigator, przyznając, że wyniki były także poniżej jego oczekiwań.
31 lipca prognozował wzrost przychodów grupy w całym 2025 r. o 25 proc. do 576,7 mln zł. Według rekomendacji równie spektakularnie miały wzrosnąć EBITDA i zysk netto.
Piotr Poddębniak zastrzega jednak, że pełna ocena wyników spółki będzie możliwa dopiero po trzecim kwartale, bo Arlen prowadzi biznes sezonowy.
- Pierwsze półrocze to głównie startowanie w przetargach i kontraktacja, zaś drugie to realizacja zleceń, ma to więc odzwierciedlenie w obecnych wynikach finansowych - zwraca uwagę analityk.
Andrzej Tabaczyński, prezes Arlenu, nie jest rozczarowany.
– Spodziewaliśmy się takich wyników. Nieznaczny spadek przychodów to efekt wysokiej bazy z 2024 r., gdy realizowaliśmy duży kontrakt wojskowy. Obecny portfel daje nam gwarancję realizacji tegorocznych planów i umożliwia przyspieszenie ekspansji zagranicznej – zapewnia szef spółki.
Podwójne oszczędności
Arlen podkreśla w sprawozdaniu, że w pierwszym półroczu poprawił rentowność - EBITDA wyniosła 28,86 mln zł, czyli o 7 proc. więcej r/r, a marża EBITDA wzrosła do 16,1 proc. wobec 14,7 proc. rok wcześniej. Spółka zawdzięcza to obniżeniu kosztów, m.in. sprzedaży i ogólnego zarządu o 24 proc., co wiąże się z wysoką ubiegłoroczną bazą, na którą wpływ miał wart 7,7 mln zł program motywacyjny dla pracowników grupy. Spadły też koszty operacyjne - ze 113,97 mln zł do 103,38 mln zł. To rezultat m.in. inwestycji Arlenu w OZE. Połowę 4-hektarowego dachu zakładów Optex w Opocznie zajmują panele fotowoltaiczne.
- Dzięki temu uzyskaliśmy znaczne oszczędności. Są dni, kiedy w ogóle nie musimy kupować energii – podkreśla Andrzej Tabaczyński.
Drugim czynnikiem, który - jego zdaniem - miał wypływ na spadek kosztów, jest efekt skali – rosnące wolumeny zakupowe pozwalają Arlenowi uzyskiwać niższe ceny zakupu surowców do produkcji ubrań.
Kierunek - zagranica
Polska, która generuje ok. 85 proc. przychodów Arlenu, jest podstawowym rynkiem dla firmy. Pozostała część, ok. 14,95 proc., przypada na kontrakty zagraniczne w UE i poza nią, głównie dla służb mundurowych.
– Znamy polski rynek i łatwiej jest nam tu wygrywać przetargi, ale myślimy perspektywicznie, dlatego chcemy być obecni w całej Europie. Mamy ku temu odpowiednią bazę produkcyjną i kompetencje – podkreśla prezes Arlenu.
Obecnie firma prezentuje ofertę m.in. w Hiszpanii, Holandii, Niemczech i krajach bałtyckich.
- Proces wejścia na nowe rynki zajmuje średnio 2–3 lata. Znajdujemy się w połowie tego cyklu – informuje Andrzej Tabaczyński.
Segment odzieży specjalistycznej, w którym działa Grupa Arlen, ma dobre perspektywy, bo Europa modernizuje armie i służby mundurowe.
- Zamawiający coraz częściej wymagają lokalnych dostaw w trosce o bezpieczeństwo łańcucha, a rynek odzieży i wyposażenia dla wojska oraz służb specjalnych jest bardzo chłonny, przy czym brakuje mocy produkcyjnych, m.in. w obszarze druku kamuflaży – twierdzi prezes Arlenu.
Dlatego spółka zwiększa moce - adaptuje w Tarnowie nową halę o powierzchni 1,84 tys. m kw. Warta 8,7 mln zł netto inwestycja ma się zakończyć w ciągu 6-9 miesięcy. Arlen planuje zatrudnić dodatkowe 100 osób.
Nowy segment: obuwie
W ostatnich miesiącach grupa weszła także w segment obuwia dla wojska i służb mundurowych. Do tej pory podpisała trzy kontrakty, m.in. na buty sportowe dla jednostek specjalnych. Partnerem produkcyjnym w tym obszarze jest czeska firma Prabos.
– Ten rynek był mocno zmonopolizowany, a my przełamaliśmy ten układ. Nasze obuwie jest tańsze, nowoczesne i dobrze oceniane w testach użytkowych. Docelowo chcemy część komponentów przenieść do Polski, choć nasz rynek nie jest konkurencyjny cenowo – podkreśla Andrzej Tabaczyński.
Zaznacza, że obuwie nie stanie się głównym biznesem Arlenu, będzie tylko uzupełnieniem oferty.