Atak na Afganistan nie wywołał paniki. Nasdaq wzrósł 0,04 proc.

Marek Druś
opublikowano: 2001-10-09 00:00

Atak na Afganistan nie wywołał paniki. Nasdaq wzrósł 0,04 proc.

Wbrew oczekiwanym spadkom na giełdach w USA, które — jak wskazują dane historyczne — towarzyszą rozpoczęciu działań zbrojnych przez armię amerykańską, w poniedziałek oba rynki zachowywały się nadzwyczaj spokojnie. Na nastroje inwestorów nie miała również większego wpływu informacja o rozpoczęciu drugiej fali nalotów na Afganistan, którą przekazano w czasie sesji.

Jak podali jeszcze przed sesją statystycy, pięciokrotnie w historii, kiedy armia amerykańska inicjowała działania zbrojne na szeroką skalę, rynek spadał średnio o 1,9 proc. na pierwszej sesji po takim wydarzeniu. Tydzień od jego zaistnienia, spadek sięgał średnio 3 proc. , ale już dwa tygodnie po nim zaczynał odrabiać straty i średnio zniżkował o około 2 proc. Tym razem było znacznie spokojniej, niż wskazywałyby powyższe wyliczenia. Wartość głównych indeksów oscylowała przez niemal całą sesję w pobliżu poziomu piątkowego zamknięcia.

Spośród spółek, których udziałami intensywnie handlowano, znalazły się papiery przedstawicieli sektora zbrojeniowego. Wyraźnie zdrożały udziały spółki Raytheon, która dostarcza amerykańskiej armii rakiety Tomahawk. Zdrożały także akcje koncernów Lockheed Martin i Boeing. Wśród spółek technologicznych nadal trwa dobra passa papierów producentów chipów. Choć Intel i AMD nie notowały dużych zmian kursów, poprawiły je m. in. Texas Instruments, Xilinx i Applied Micro Circuits. Indeks Philadelphia Semiconductor po raz piąty z rzędu zakończył sesję wyraźnym wzrostem.

Po nerwowym początku sesji i spadkach wywołanych wiadomością o uderzeniu sił koalicyjnych na Afganistan, europejskie giełdy mozolnie odrabiały przez cały dzień straty. Ostatecznie indeksy rynków w Paryżu, Londynie i Frankfurcie kończyły sesje z minimalną zmianą do ostatniego zamknięcia. Wśród najczęściej handlowanych papierów znalazły się przede wszystkim akcje spółek ubezpieczeniowych i producentów urządzeń telekomunikacyjnych i telefonów komórkowych.

W dół poszły ceny akcji innych przedstawicieli branży, największej brytyjskiej spółki ubezpieczeniowej, CGNU i niemieckiego Munich Re. W przeciwnym kierunku potoczyły się notowania spółek z branży „komórkowej”. W górę poszły ceny udziałów największych spółek sektora: Nokii, Ericssona i Siemensa. Nie bez wpływu na wzrost kursów ich udziałów są działania spółek skierowane na obniżenie kosztów. Jedną z metod jest poszukiwanie partnerów, z którymi można by je dzielić. Tak stało się w przypadku Ericssona, którego akcje zyskały 15 proc. wartości od ogłoszenia zgody władz europejskich na połączenie działań spółki w dziedzinie „komórek” z japońskim koncernem Sony.