Biurokraci wszelkiej maści przypuścili bezpardonowy szturm na projekt ustawy Prawo przedsiębiorców, nazwanego przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego Konstytucją biznesu. Ze strony rządowej natomiast płyną sprzeczne informacje co do jej skuteczności.

Z jednej strony, prawnicy Rady Legislacyjnej (RL) przy kancelarii premiera oraz Rządowego Centrum Legislacji (RCL) twierdzą, że Konstytucja biznesu będzie martwa, a z drugiej — państwowe inspekcje skarżą się, że jej zapisy uniemożliwią im skuteczne kontrolowanie firm. Organizacje przedsiębiorców w zasadzie przychylnie oceniają wysiłki resortu rozwoju, z niepokojem obserwując atak na ustawę, która miała być, jak zapowiadała także premier Beata Szydło, najważniejszym aktem prawnym regulującym działalność gospodarczą w Polsce i ułatwiającym życie firmom. Dzisiaj w Ministerstwie Rozwoju (MR) odbędą się ostateczne uzgodnienia projektu ustawy Prawo przedsiębiorców, w których wezmą udział przedstawiciele wszystkich resortów, organów państwa i organizacji biznesowych.
— Biurokraci dołożą wszelkich starań, aby zablokować zapisy zmuszające ich do cięższej pracy. Na szczególny atak narażone są ograniczenia kontroli i zasada pewności prawa — uważa Piotr Wołejko, ekspert Pracodawców RP. Do Konstytucji biznesu strona rządowa zgłosiła około 1000 stron uwag.
Prymat bardzo boli…
Najzajadlej projekt atakują prawnicy z RCL. W pisemnej opinii zarzucają mu faworyzowanie przedsiębiorców kosztem urzędników, co ich zdaniem łamie… konstytucyjną zasadę równości (tak samo uważa resort infrastruktury). Prawnicy rządu twierdzą też, że projekt niepotrzebnie powiela liczne regulacje zawarte w Kodeksie postępowania administracyjnego oraz wiele zasad już wynikających z Konstytucji RP (tak samo uważają NBP, Sąd Najwyższy, resorty zdrowia i rolnictwa). Prawnicy RCL twierdzą wręcz, że „tak zliberalizowane przepisy stoją w sprzeczności z regulacjami szczególnymi, uniemożliwiając praktyczne ich stosowanie”. MR chce, żeby Konstytucja biznesu miała pierwszeństwo przed wszystkimi innymi ustawami „gospodarczymi”. To także piętnuje RCL: „Osiągnięcie takich celów wymagałoby wprowadzenia takich uprawnień do Konstytucji RP. Proponowane zasady są niezgodne z konstytucyjną hierarchią źródeł prawa, zgodnie z którą wszystkie ustawy zwykłe są sobie równe, a przymiot nadrzędności przysługuje wyłącznie ustawie konstytucyjnej”. NBP podkreśla, że Konstytucja biznesu może być co najwyżej ustawą zwykłą, bez prymatu nad innymi. RCL stwierdza, że „wprowadzenie powyższych regulacji jest nie tylko błędne systemowo, ale też nie doprowadzi do osiągnięcia celów — będzie bezskuteczne”.
…i ograniczenie kontroli
Resort infrastruktury narzeka, że projekt może mu ograniczać możliwość kontroli obrotu materiałami budowlanymi. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) twierdzi, że nowe przepisy uniemożliwią inspekcji handlowej kontrolowanie osób prowadzących działalność niezarejestrowaną. Resort pracy żąda, aby ograniczenia kontroli nie dotyczyły inspekcji pracy, bo to może zablokować dokonywane przez nią kontrole. Jej szef wprost domaga się niepodlegania Konstytucji biznesu.
Tego samego żąda prezes Głównego Urzędu Miar oraz prezes Najwyższej Izby Kontroli. Sporo zastrzeżeń do ograniczeń kontroli mają też NBP, Urząd Regulacji Energetyki, resorty środowiska, spraw wewnętrznych czy zdrowia. Prezes Sądu Najwyższego natomiast podkreśla, że projekt zawiera tak dużą liczbę wyjątków od ograniczeń kontroli, że pozwolą one organom na swobodne kontrolowanie firm.
Prezes Prokuratorii Generalnej twierdzi, że groźne dla obrotu i kontrahentów będzie umożliwienie podejmowania działalności gospodarczej już w chwili złożenia wniosku w CEIDG lub KRS. Prezes URE obawia się, że niewynikający wprost z przepisów zakaz żądania od firmy dokumentów uniemożliwi mu kompletowanie materiału dowodowego i wydawanie decyzji.