Kevin Sneader, prezes Goldman Sachs na region Azji i Pacyfiku (z wyłączeniem Japonii), podkreślił, że rosnące zainteresowanie inwestorów regionem nie powinno być odczytywane jako odwrót od USA. –
Widzimy stopniowy przepływ kapitału, który należy traktować jako ruch dywersyfikacyjny, a nie wyjście – zaznaczył.
Japonia jest głównym beneficjentem trendu, natomiast wzrost wartości akcji w Chinach w ostatnich miesiącach napędzany był przede wszystkim przez inwestorów krajowych i zainteresowanie sektorem technologicznym. Zagraniczne fundusze dopiero ponownie przyglądają się Państwu Środka.
Ostrożność wobec „szybkiego kapitału”
Sneader ostrzegł jednak, że część napływających środków to tzw. „szybkie pieniądze” – głównie fundusze hedgingowe, które operują na poziomie około 60–65 proc. swoich średnich zasobów.
Zaznaczył, że to nie jest powrót do pełnej skali inwestycji. Długoterminowi inwestorzy wciąż nie angażują się w Chinach na szeroką skalę.
Największym zainteresowaniem w Azji cieszą się obecnie technologie, dobra konsumpcyjne i przemysł, a w inwestycjach prywatnych coraz większe znaczenie zdobywa sektor opieki zdrowotnej.
Koniec globalizacji w dotychczasowym kształcie
Z kolei Dilhan Pillay, dyrektor generalny Temasek International stwierdził, że „globalizacja, jaką znaliśmy, odeszła w zapomnienie”. Przyczyną są napięcia geopolityczne, wojny celne oraz rosnące ograniczenia energetyczne.
– Rekonfiguracja łańcuchów dostaw, która stawia odporność ponad wydajnością, działa jak polisa ubezpieczeniowa. To koszt, który nie maleje, dopóki świat nie znajdzie alternatywy dla nadmiernego uzależnienia od jednego źródła dostaw – podkreślił.
Pillay dodał, że sztuczna inteligencja jest obecnie „najbardziej wszechobecnym zjawiskiem – od polityki, przez życie społeczne, po gospodarkę”.