BDO Unibank, największy pod względem aktywów bank Filipin oraz Bank of the Philippine Islands podały w odrębnych komunikatach w piątek, że Wirecard nie był ich klientem.

- To nierzetelny pracownik podrobił dokumenty i sfałszował podpisy naszych innych menedżerów – poinformował Nestor Tan, prezes BDO Unibank. – Wirecard nie ma u nas nawet depozytu. Nie mamy z nimi żadnych związków – dodał.
Wartość Wirecardu spada o ponad 20 proc. w piątek. Od czwartku, kiedy niemiecki fintech poinformował o problemie zaginionych 1,9 mld EUR, kapitalizacji spółki spadła o ponad 70 proc.
Wirecard poinformował w czwartek wieczorem o tymczasowym zawieszeniu dyrektora operacyjnego do końca czerwca. Jan Marsalek próbował w ostatnich dniach skomunikować się z bankami z Azji w celu odzyskania pieniędzy, ale mu się to nie udało, dowiedział się nieoficjalnie Bloomberg.
Jak pisaliśmy wcześniej w piątek, prezes Markus Braun opublikował nagranie wideo, w którym twierdzi, że niemiecki Wirecard mógł stać się ofiarą oszustwa na wielką skalę.
- Obecnie nie można wykluczyć, że Wirecard AG stał się stroną pokrzywdzoną w wyniku oszustwa na wielką skalę – powiedział prezes Markus Braun w opublikowanym w piątek nagraniu wideo.
Jak piszemy w piątkowym Pulsie Biznesu, akcje Wirecarda były jednym z ulubieńców polskich funduszy inwestycyjnych. Aż 34 zainwestowały pieniądze klientów w jego papiery. Inwestycje w Wirecard zajmowały pod względem wartości trzecią pozycję jeśli chodzi o inwestycje w zagraniczne spółki, tuż za Amazonem i Microsoftem.