Bądź chciwy, gdy inni drżą ze strachu

Jagoda Fryc
opublikowano: 2016-01-19 22:00

Akcje polskie i z rynków zagranicznych oraz surowce — to warto kupować w tym roku, by zarobić krocie — twierdzą specjaliści z Opoka TFI.

Na świecie dzieją się dziwne rzeczy, a inwestycyjna pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie. Warren Buffett radził jednak, by „na rynkowe zmiany patrzeć jak na przyjaciela, a nie wroga. Korzystać z szaleństwa, ale nie brać w nim udziału”.

EKSPERCI OD FIZ:
EKSPERCI OD FIZ:
Opoka TFI, której szefem jest Tomasz Tarczynski, zarzadza aktywami o wartosci 1,5 mld zł. W ofercie ma 10 funduszy zamknietych, przy czym wiekszosc sprzedawana jest w ofercie niepublicznej.
Grzegorz Kawecki

Podobną maksymą kieruje się dziś Tomasz Tarczyński, prezes Opoka TFI, który uważa, że wbrew powszechnej opinii światowy system finansowy jest obecnie w gorszej kondycji niż przed wybuchem ostatniego kryzysu w 2008 r., ale mimo to okazji do zarobku nie brakuje. Trzeba się jedynie dobrze rozejrzeć.

Polska, głupcze!

Powiedzieć, że koniunktura na warszawskiej giełdzie nas nie rozpieszczała, to nic nie powiedzieć. Paradoksalnie jednak ostatnia słabość GPW może stać się jej największą zaletą.

— Rynek polski spada w relacji do innych od początku 2008 r. i jest najsłabszy w swojej historii. Trend ten spowodował, że jesteśmy jednym z atrakcyjniejszych rynków na świecie pod względem wycen, ponaddwukrotnie tańszym niż USA. Docieramy do ekstremów, przy których podjęcie ryzyka zdecydowanie się opłaca — twierdzi Tomasz Tarczyński.

Ekspert przestrzega jednak, że o ile relatywnie polska giełda jest już blisko dołków, to nominalnie spadki jeszcze się raczej nie skończyły. Globalne rynki finansowe weszły w fazę zacieśniania płynności, co zwykle oznaczało kłopoty dla WIG.

— Rok 2016 powinien przynieść kontynuację spadków na polskim rynku akcji. Oczekujemy zarazem, że będzie to rok ważnego dołka, który już nie zostanie pogłębiony do końca dekady. Będzie to znakomita okazja do zakupów — przekonuje prezes Opoka TFI.

Najwięcej potencjału Tomasz Tarczyński dostrzega w dużych spółkach, mocno poturbowanych przez polityków — najgorszych strategów rynkowych.

— Opodatkowują oni dany sektor dokładnie w szczycie cyklu rentowności po to, by go ratować dokładnie w dołku. Ta regularność wskazuje obecnie, że KGHM może być blisko relatywnych minimów. W przypadku sektora bankowego rynek chwilowo przereagował, biorąc pod uwagę ciągle wysoką realną marżę odsetkową. W dłuższym terminie spadek siły realnej wobec reszty indeksu nie wydaje nam się zakończony — wyjaśnia specjalista.

Gorsze perspektywy mają małe spółki. Ekspert twierdzi, że najbliższe miesiące mogą przynieść spadki w tym sektorze zarówno nominalne, jak i w relacji do dużych firm. Dotyczy to też segmentu mniejszych spółek na innych rynkach światowych.

— Małe spółki wraz z go spodarką osiągały maksimum siły wobec całego rynku około 10-12 miesięcy po szczycie na krzywej procentowej. Ostatni szczyt krzywej wypadł w połowie czerwca 2015 r., więc kulminacji siły małych spółek należałoby się spodziewać najpóźniej na wiosnę. Dodatkowo wprowadzenie podatku bankowego zadziała jak kolejne obniżenie krzywej — mówi Tomasz Tarczyński.

Dołek i odbicie

Rynki wschodzące były w ostatnich trzech latach jedną z najgorszych miejsc do inwestowania. Według eksperta z Opoka TFI, odpowiada za to 14-16-letni cykl dolarowo-surowcowy. Cykl ten w 2016 r. powinien jednak odnotować swój dołek, a rynki krajów rozwijających się odzyskają w końcu siłę. Jednak dołki zwykle kończą się spektakularnym bankructwem, więc krótkoterminowo wciąż czekają nas przesilenia, które wyznaczą zmianę trendu.

— Jedyne, co można było zrobić po kryzysie rosyjskim z 1998 r., to kupić akcje na giełdach krajów rozwijających się. Podobnie może być teraz. Czekamy tylko na spektakularne bankructwa, po których rynki wschodzące się oczyszczą, tworząc fundamenty pod hossę. Nie ma jednak znaczenia, skąd czarny łabędź nadleci. Katalizatorem może być cokolwiek — chociażby upadek firm wydobywczych — uważa Tomasz Tarczyński.

Podobnie jest na rynku surowców, który w 2016 r. powinien zrobić ważny średnioterminowy dołek na poziomach zbliżonych do minimum z 2008 r., co w połączeniu z prognozowanym na ten rok przez ekspertów z Opoki szczytem cyklu dolarowego daje potencjał do zakończenia — przynajmniej na jakiś czas — złej passy surowców.