Szczególnie naganne, istotnie naruszające interesy uczestników rynku, wymagające szczególnego napiętnowania i kary w maksymalnej wysokości, wyrażającej stopień dezaprobaty nadzoru — w takich ostrych słowach Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) określiła poczynania Daniela Mzyka, znanego inwestora giełdowego.

Chodzi o sprawę z października 2013 r., gdy inwestor wraz z powiązanymi podmiotami oficjalnie pozbył się całego pakietu akcji w spółce Yawal, ale w praktyce wcale tego nie zrobił. Za karę w pierwszy dzień wiosny KNF zmroziła go „ostateczną” decyzją o nałożeniu 1 mln zł kary.
Z Herbów na Bahamy
Yawal, wywodzący się z podczęstochowskich Herbów producent profili aluminiowych, przez lata był kontrolowany przez rodzinę Mzyków — ojca Edmunda i syna Daniela. Pod koniec maja 2013 r. rodzina Mzyków wraz z Yawalem posiadała łącznie nieco ponad 70 proc. głosów na walnym spółki i ogłosiła wezwanie na resztę akcji, płacąc 5,99 zł za papier. Wątpliwości co do ceny i kształtu porozumienia akcjonariuszy już na tym etapie zgłaszał Pioneer Pekao Investment Management, a w wezwaniu kupiono ostatecznie tylko mały pakiet akcji.
Po wakacjach rozpoczęły się operacje na walorach, które wzbudziły wątpliwości KNF. Pakiety w Yawalu, należące do Daniela Mzyka i powiązanych z nim osób, trafiły do spółek Yaval SPV 1, 2 i 3. 25 października Daniel Mzyk poinformował rynek, że dokonał darowizny udziałów w Yaval SPV 2 na rzecz Edmunda Mzyka i nie posiada już pośrednio ani bezpośrednio akcji spółki.
Tymczasem, jak ustaliła KNF, udziały w trzech spółkach trafiły do spółki Mzyk Investments, a z niej do zarejestrowanego na Cyprze Poway Holdings. Na tym ich podróżowanie po świecie się nie skończyło.
„Komisja we współpracy z organami nadzoru z Cypru i Bahamów ustaliła, że jedynym wspólnikiem Poway Holding był Omni Wealth Management z siedzibą na Bahamach, przy czym 100 proc. udziałów Omni Wealth Management było w posiadaniu Omni Foundation. (…) Beneficjentem głównym fundacji jest Daniel Mzyk, który w trakcie swojego życia ma prawo do korzyści, osiąganych przez fundację” — głosi komunikat KNF.
Czujna Komisja
KNF oceniła, że formalny skutek całego tego łańcuszka transakcji zgodnie z prawem powinien być jeden. „Daniel Mzyk powinien był poinformować o przekroczeniu progu 50 proc. ogólnej liczby głosów, czego nie uczynił” — podaje KNF.
A skoro nie uczynił, to należy mu się kara. I to surowa, bo Komisja podkreśla, że zachowanie akcjonariusza Yawalu nie było zwykłym naruszeniem obowiązków informacyjnych.
„Uchybienie skutkowało wprowadzeniem w błąd co do tożsamości podmiotu, który faktycznie jest większościowym akcjonariuszem w spółce. Uczestnicy rynku na podstawie powszechnie dostępnych informacji byli przekonani, iż nowy podmiot w spółce nie jest powiązany ze stroną oraz z powiązanymi z nią osobami fizycznymi, mimo iż de facto podmiot ten działał na rzecz Daniela Mzyka” — podkreśla KNF.
Od wydanej przez KNF decyzji o karze finansowej można się odwołać do sądu administracyjnego.
— Niezależnie od stanu faktycznego sprawy Daniela Mzyka, o którym nie mogę się wypowiadać, KNF wykazała się tu skutecznością w prowadzeniu działań za granicą. To bardzo ważny sygnał dla całego rynku. Komisja pokazuje, że umie korzystać z międzynarodowych narzędzi i potrafi ustalić ostatecznych beneficjentów nie tylko spółek cypryjskich, ale też wehikułów, założonych w bardziej egzotycznych jurysdykcjach — ocenia dr Radosław Kwaśnicki, partner w kancelarii RKKW, który był doradcą prawnym Pioneera w sporach z Yawalem.
Dla byłych akcjonariuszy Yawalu sprawa nie ma już większego znaczenia. Spółka zniknęła z giełdy w 2015 r. po tym, jak w 2014 r. akcjonariusze przegłosowali uchwałę o zniesieniu dematerializacji akcji i wycofaniu się z GPW. Z Danielem Mzykiem nie udało nam się wczoraj porozmawiać.
Srogie kary Komisji
Po wejściu w życie unijnego rozporządzenia MAR, które do polskiego porządku prawnego wprowadzono w 2017 r. nowelizacją ustawy o obrocie instrumentami finansowymi i niektórych innych ustaw, Komisja Nadzoru Finansowego może nakładać znacznie wyższe kary finansowe niż wcześniej. Lista możliwych przewinień i sankcji jest długa. Za transakcje na akcjach w okresie zamkniętym (np. przed publikacją wyników) menedżerowie spółki mogą dostać 2,07 mln zł kary. Za ujawnienie informacji poufnej grożą 2 mln zł grzywny albo 4 lata więzienia (albo obie kary łącznie). Za wykorzystanie informacji poufnej grozi 4 mln zł grzywny i do 5 lat więzienia. Identyczna kara grozi za manipulację kursem.