Sektor nie poradzi sobie sobie z kolejną przymusową restrukturyzacją. Będą potrzebne pieniądze podatników.
Nierozwiązany problem kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich (CHF) to tykająca bomba z opóźnionym zapłonem. Problem w tym, że lont jest coraz krótszy. W czwartek rzecznik generalny TSUE wydał opinię, która pozbawia banki szans na uzyskanie dodatkowych świadczeń po unieważnieniu umowy kredytu frankowego. Kredytobiorca zaś oprócz zwrotu pieniędzy może domagać się od banku dodatkowych świadczeń. Orzeczenie TSUE prawdopodobnie nie będzie stało w sprzeczności z opinią jego rzecznika.
— Historia pokazuje, że po interpretacji rzecznika generalnego TSUE zazwyczaj wydawał analogiczne stanowisko. Mając to na uwadze, jestem zdania, że rośnie prawdopodobieństwo katastroficznego scenariusza dla polskich instytucji finansowych, a w konsekwencji dla naszej gospodarki i społeczeństwa. Mam na myśli przyjęcie przez sądy linii orzecznictwa, która sprawi, że bankom nie należy się wynagrodzenie za kapitał w sytuacji upadku umowy kredytu hipotecznego w CHF - mówi Paweł Preuss, lider sektora finansowego i partner w EY.
Problem kredytów frankowych uderza nie tylko w banki, ale w cały sektor finansowy i zagraża jego stabilności. Jednoznacznie wskazują na to zarówno KNF, PFR jak też NBP. Dotychczasowa sytuacja, w której temat pozostawiono sądom i kancelariom prawnym, sprawia, że banki tworzą kolejne rezerwy, bo liczba pozwów i przegranych spraw rośnie.

Raz, a dobrze
Zdaniem Pawła Preussa rozwiązania problemu kredytów frankowych należy poszukać w odpowiedniej ustawie.
— W momencie, gdy strona publiczna uświadomi sobie zagrożenie, wszystkie konsekwencje, o których ostrzegał w październiku zeszłego roku przewodniczący KNF w swoim stanowisku — przełożenia się problemów kapitałowych z pojedynczego banku na inne instytucje, efektu zarażenia na cały sektor bankowy, ograniczenie akcji kredytowej, a w konsekwencji także zawirowań na rynku walutowym czy wzrostu inflacji — to możliwy jest powrót do dyskusji o rozwiązaniu w postaci ustawy. Działanie musiałoby być podjęte pilnie przed finalną decyzją TSUE w drugim półroczu tego roku — mówi Paweł Preuss.
Według niego rozwiązaniem bazowym wpisanym do ustawy może być to, które wypracował i proponował przewodniczący KNF — efektywne zrównanie sytuacji ekonomicznej kredytobiorców frankowych i złotowych. Kredyt frankowy (i indeksowany, i denominowany) byłby przewalutowywany i rozliczany w taki sposób, jakby od chwili zaciągnięcia był w polskiej walucie. Bez względu na to, w którym momencie był udzielony i ile pozostało do spłaty.
Wciąż za mało
Przyjęcie rozwiązania opracowanego pod auspicjami przewodniczącego KNF pod koniec 2021 r. nadal wiązałoby się z tym, że banki musiałyby dotworzyć istotne rezerwy.
— Szacunki mówią, że to kwestia 60-80 mld zł łącznego wpływu wobec blisko 40 mld zł poziomu rezerw na koniec 2022 r., czyli mówimy o niemal podwojeniu tej skali. To nadal będzie rozwiązanie bardzo kosztowne dla wielu banków i może wymusić wejście części z nich w program naprawy. Jeśli będziemy czekali na to, co zrobi TSUE, jakie będą orzeczenia kolejnych sądów, to nastąpi kolejna fala pozwów, a konsekwencje finansowe mogą być jeszcze większe i rozleją się na całą gospodarkę — mówi Paweł Preuss.
To, co obecnie jeszcze ratuje banki, to fakt, że rezerwy są tworzone stopniowo, jednak ich kapitały się kurczą. W ubiegłym roku jeden z dużych graczy — Bank Millennium — musiał uruchomić program naprawczy. Ryzyko, że kolejne banki będą w podobnej sytuacji, rośnie po czwartkowej opinii rzecznika generalnego TSUE.
— Uważam, że sektor nie byłby już w stanie aktywnie uczestniczyć w resolution kolejnego banku po Getin Noble Banku. Istotny udział skarbu państwa będzie nieodzowny. Inwestorzy zagraniczni już od dłuższego czasie nie ustawiają się w kolejce, by wspierać kapitałowo polskie banki — podkreśla Paweł Preuss.
We wrześniu 2022 r. doszło do przymusowej restrukturyzacji Getin Noble Banku, która kosztowała 10,34 mld zł. Zarządzany w całości przez BFG proces jego restrukturyzacji osiem największych banków w Polsce wsparło kwotą 3,47 mld zł.