Bankowcy pracują nad planem ratunkowym

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2018-12-13 22:00

Na objętych ścisłą tajemnicą spotkaniach najważniejsi ludzie z sektora radzą, co zrobić na wypadek, gdyby duża instytucja finansowa zaczęła chylić się ku upadkowi. Na państwo wolą się nie oglądać

Z tego tekstu dowiesz się:

  • Dlaczego bankowców niepokoi sytuacja w sektorze
  • Z jakiego powodu chcą się znaleźć się w radzie Bankowego Funduszu Gwarancyjnego
  • Jakie podejmują działania, by mieć w nim swoją reprezentację

W lipcu 2002 r. konsorcjum 12 banków za 200 mln zł przejęło Wschodni Bank Cukrownictwa (WBC). Była to pierwsza i jedyna jak na razie taka transakcja na rynku finansowym, majstersztyk w wykonaniu nadzoru bankowego oraz konsorcjantów. WBC w momencie transakcji był faktycznym bankrutem, obciążonym stratami, które zjadły kapitały. Powiązany z przemysłem cukrowniczym lubelski bank, zaczął słaniać się pod koniec lat 90. Na początku lat 2000 pojawiło się dwóch zainteresowanych jego przejęciem, ale wycofali się z negocjacji. Na cały sektor padł blady strach, że bank zbankrutuje. WBC miał na bilansie 1 mld zł depozytów, o 200 mln zł więcej niż upadły w 1999 r. Bank Staropolski, którego klienci zostali spłaceni przez pozostałe banki, co mocno uderzyło w ich wyniki. Żeby uniknąć kolejnej upadłości i związanych z tym kosztów, banki obliczyły, że bardziej opłaca im się wykupić WBC, spróbować postawić na nogi i sprzedać, niż płacić na bankruta specjalną zrzutkę do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (BFG). Tak się stało: bank został kupiony za pożyczkę z BFG, zasilony tanimi pieniędzmi z funduszu i z czasem zaczął przynosić zyski. W 2005 r. Getin Holding Leszka Czarneckiego kupił WBC za 210 mln zł. W całości spłacił też BFG. Na licencji WBC w 2006 r. powstał Noble Bank, trzy lata później wchłonięty przez Getin. Co sprawa sprzed lat ma wspólnego z obecną sytuacją? Dużo, gdyż historia lubi się powtarzać.

TO JUŻ BYŁO GRANE:
TO JUŻ BYŁO GRANE:
Pomysł utworzenia spółki celowej przejmującej zdrowe aktywa instytucji finansowych powstał w 2014 r., kiedy ujawniona została skala problemów sektora SKOK. Nie został on wówczas zaakceptowany przez nadzór.
Fot. Marek Wiśniewski

Tydzień bankowej grozy

Kiedy 12 listopada tego roku wybuchła afera taśmowa KNF, a stenogramy rozmowy Leszka Czarneckiego z Markiem Ch., ówczesnym przewodniczącym komisji, ujawniły kulisy tzw. planu Zdzisława, czyli rzekomego zamiaru przejęcia Getin Banku za złotówkę przez BFG, prezesi największych banków poczuli się mocno zaniepokojeni tym co dzieje się w instytucji, na którą płacą ciężkie pieniądze w ramach systemu gwarantowania depozytów. Po kilku rozmowach telefonicznych naprędce powstała koncepcja, by przywrócić reprezentację banków w radzie BFG, z której zostali usunięci w 2016 r., głosami senatorów PiS, z senackiej komisji finansów publicznych, kierowanej przez Grzegorza Biereckiego, podczas prac nad nowelizacją ustawy o BFG. Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich, pod koniec listopada publicznie zgłosił taki postulat reaktywacji rady w dawnym składzie.

Wraz z rozwojem afery taśmowej, zaniepokojenie prezesów zaczęło zmieniać się w strach. Przed kasami Getin Banku powoli tworzyły się kolejki deponentów wystraszonych niemniej niż szefowie banków. Coraz więcej było informacji o aferze taśmowej, Leszku Czarneckim i jego bankach.

— Wystarczyło włączyć telewizję publiczną, gdzie rozmaici „eksperci” mówili wprost: gdybym ja miał tam pieniądze, to bym je od razu wypłacał. Media myliły lub łączyły Getin z GetBackiem i na odwrót. Na listę ostrzeżeń publicznych została wpisana Idea Bank, ale narracja była taka, że to Getin jest na cenzurowanym — mówi przedstawiciel sektora.

Oliwy do ognie dolewa Komitet Stabilności Finansowej, który w kryzysowych dniach spotykał się codziennie, ale do mediów trafiła informacja tylko o nocnym posiedzeniu z niedzieli na poniedziałek. Rano, na pilnie zwołanej konferencji, przedstawiciele KSF podali, że Getin ma dostęp do finansowania z NBP. W banku Leszka Czarneckiego było już wtedy gorąco.

Grupa inicjatywna

Instytucje państwa: KNF, BFG, resort finansów poza rutynowymi komunikatami, że depozyty klientów banków są gwarantowane, nie tonowały nastrojów. Zarząd Getinu dzwonił do mediów z prośbą o podawanie ścisłych faktów i opamiętanie się. Prezesi innych banków patrzyli, jak Getin krwawi rzucając na rynek przecenione papiery skarbowe, żeby zdobyć płynność. Śledzili, z jaką prędkością depozyty zaczynają przemieszczać się między bankami.

— Żaden bank nie jest samotną wyspą. Niepokój klientów jednych instytucji przenosi się na innych klientów, w sytuacji „runu” nikt nie jest bezpieczny. Kilku szefów dużych banków prywatnych uświadomiło sobie, że instytucje państwa nie są przygotowane na takie sytuacje, że nie mamy mechanizmów zapobiegania efektowi „zarażania” i pomimo prowadzonych ćwiczeń brakuje nam know-how, jak sprawnie przeprowadzić proces resolution — mówi jeden z bankowców.

Z naszych informacji wynika, że kilka tygodni temu zawiązała się nieformalna grupa przedstawicieli początkowo największych, prywatnych instytucji, żeby przedyskutować scenariusze możliwe do zastosowania w sytuacji, gdy jeden duży bank ma poważne problemy.

— W Hiszpanii Bank Popolare, czwarty co do wielkości, stojąc na granicy bankructwa, został przejęta w ciągu weekendu przez Santander za 1 EUR. Klienci nawet się nie zorientowali, że doszło do zmiany właściciela. Rynek też nie odczuł konsekwencji. Przeprowadzenie takiej operacji w Polsce wydaje się obecnie niemożliwe — mówi jeden z naszych rozmówców.

Według niepotwierdzonych informacji, w skład grupy wchodzą przedstawiciele 10 największych instytucji, osobiście prezesi, lub delegowane przez nich osoby. Rozmowy objęte są klauzulą całkowitej poufności, a uczestnicy podpisali deklaracje NDA.

Spółka specjalnego przeznaczenia

Z kilku źródeł udało nam się jednak uzyskać informacje, które pozwalają przynajmniej częściowo zrekonstruować agendę tajnej rady. Wysoko na niej znajduje się postulat przywrócenia reprezentacji banków w radzie BFG. Bankowcy uważają, że wzmocniony ustawą w 2016 r. fundusz jest kluczowym instrumentem do rozwiązywana kryzysowych sytuacji w sektorze i pomimo posiadania szerokich uprawnień w zakresie resolution, czyli wygaszania działalności i przejmowania problematycznych banków, bez wsparcia profesjonalnych uczestników rynku nie jest w stanie poradzić sobie z przymusową restrukturyzacją dużego banku. Zgodnie z ustawą BFG może zbyć część działalności banku, który nie jest w stanie prowadzić samodzielnie działalności, utworzyć bank pomostowy, do którego zostaną przeniesione dobre aktywa, podzielić aktywa na dobre i złe, dokonać konwersji długu na akcje lub umorzyć go. Według naszych informacji, bankowcy proponują odkurzenie koncepcji sprzed 16 lat, kiedy przed katastrofa został uratowany WBC.

— Chodzi o powołanie spółki, której udziałowcami byłyby banki. Jej działalność, związana z przejmowaniem problematycznej instytucji, byłaby finansowana z pożyczki BFG tak, jak to było w przypadku WBC, kiedy 200 mln zł na zakup banku plus 300 mln zł pożyczki na jego działalność pochodziło z BFG — mówi jeden z naszych rozmówców.

Podkreśla, że jest to tylko jedna z koncepcji. Z naszych informacji wynika, że nie spodobała się ona przedstawicielom KSF. Nie udało nam się ani potwierdzić, ani zaprzeczyć naszym informacjom korzystając z oficjalnych kanałów kontaktów z bankami. Wszędzie usłyszeliśmy odpowiedź „bez komentarza”.