Bankowcy widzą zamglony horyzont

Agnieszka MorawieckaAgnieszka Morawiecka
opublikowano: 2024-04-25 20:00

Ciągła zmiana i niepewność to jedyny pewny i niezmienny element krajobrazu gospodarczego ostatnich lat. W tych trudnych warunkach banki borykają się z sagą frankową i rosnącym balastem regulacyjnym. Ich zasoby kapitałowe są zbyt małe, by udźwignąć ciężar transformacji energetycznej i zwiększonych wydatków na obronność. Konieczny jest dialog z rządem, na razie go brak - z takimi problemami zmierzyli się uczestnicy debaty PB.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie są największe obawy bankowców związane z geopolityką
  • ile banki powinny zarabiać rocznie
  • czy sektor bankowy jest w stanie sfinansować potrzeby gospodarki związane z transformacją energetyczną i obronnością
  • gdzie należy szukać przewag konkurencyjnych
  • czy sztuczna inteligencja gruntownie zmieni sektor finansowy
  • do czego może doprowadzić populizm i protekcjonizm klientowski
  • dlaczego polskie banki mogą stracić pozycję cyfrowego lidera w Europie
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Zaproszenie do czwartej dorocznej debaty liderów polskiej bankowości, zorganizowanej przez „Puls Biznesu", przyjęło aż ośmioro szefów największych banków i instytucji płatniczych w kraju. Nastroje w branży, mimo licznych problemów i wielu niewiadomych, nie są złe. W wypowiedziach prezesek i prezesów pobrzmiewa jednak żal, że nierozwiązane problemy z przeszłości mocno ograniczą bankom możliwość udziału w transformacji gospodarki. Banki mają know-how, ale kredyty frankowe wydrenowały sektor z kapitału. Czy rządzący, z którymi dialog na razie idzie jak po grudzie, dostrzegą wreszcie zagrożenia? Okaże się za rok, podczas kolejnej debaty.

Geopolityka na świeczniku

Ostatnie lata były długotrwałym stress testem dla światowej i europejskiej gospodarki. Pandemia, wojna w Ukrainie, konflikt na Bliskim Wschodzie. Świat stał się nieprzewidywalny. Zagrożenia geopolityczne na stałe wpisały się już w modele oceny ryzyka instytucji finansowych. Jak pływać w stawie, gdy czarnych łabędzi jest więcej niż białych?

- Cechą natury ludzkiej jest to, że przyzwyczajamy się do różny warunków, nawet ekstremalnych. Po wybuchu wojny była ona głównym tematem dyskusji i źródłem emocji. Mam jednak wrażenie, że się do niej przyzwyczailiśmy. Emocje się wyciszają i życie toczy się dalej. Nasza grupa ma na Ukrainie duży systemowy bank. Mimo że trwa pełnoskalowa wojna, banki funkcjonują, obsługują klientów, finansują przedsięwzięcia indywidualne i gospodarcze, choć nie w tej skali co przed wojną. Sektor bankowy potrafi nieprzerwanie funkcjonować mimo ataków rakietowych, dronów i wybuchów, choć w formacie mocno zdalnym albo hybrydowym, często z piwnicy lub ze schronu. To jest przykład, który powinien nas inspirować – mówi Przemek Gdański, prezes BNP Paribas Banku Polska.

Jak podkreśla, nie dopuszcza do głowy scenariusza, w którym rosyjskie czołgi przejeżdżają przez Bug i mkną w stronę Warszawy. Historia dowodzi jednak, że autokratyczni liderzy podejmują czasem decyzje irracjonalne, które kończą się źle dla świata i dla nich samych.

- Bardziej obawiam się sumy napięć geopolitycznych w świecie. Mam świadomość, że mogą być iskrą, która zapali lont - ktoś podejmie nieracjonalną decyzję wywołującą dużo poważniejszy konflikt na szerszą skalę. Obawiam się, że przy kształtowaniu się takiego mocno ekstremistycznego, autorytarnego modelu przywództwa w kilku krajach może pojawić się pomysł działania irracjonalnego i cały świat padnie jego ofiarą. Mam jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie – mówi prezes BNP Paribas Banku Polska.

Elżbieta Czetwertyńska, prezeska Citi Handlowego, przestrzega przed uznaniem za normę tego, co nie jest normalne w stosunkach międzynarodowych.

- Wojna w Ukrainie trochę już trwa, jest nowa wojna. Biznes idzie do przodu i staramy się z tym wszystkim zmierzyć, ale sytuacja, w której obecnie jest świat, nie jest normalna. Nasz ekspert od geopolityki mówi, że bardzo ważne będzie to, co wydarzy się w czasie wyborów w Stanach Zjednoczonych. Nikt nie spodziewa się, że Stany Zjednoczone przestaną wspierać NATO, więc możliwości, by Rosja zaatakowała Polskę, nie widzę. Dołączenie do NATO Szwecji i Finlandii jest znaczącym wydarzeniem – mówi Elżbieta Czetwertyńska.

Podobnie jak prezes BNP Paribas zastanawia się, czy kryzys na Bliskim Wschodzie nie stanie się zarzewiem znacznie poważniejszego konfliktu.

- Jest bardzo duże napięcie. Potencjalna zmiana w fotelu prezydenta USA będzie miała wpływ także na tę kwestię. Obserwujemy to z bliska z pewnym niepokojem – mówi prezeska Citi Handlowego.

Obyś żył w ciekawych czasach

- Mamy wielką transformacyjną zmianę technologiczną w najróżniejszych odsłonach, a także kolosalną zmianę demograficzno-społeczno-pojęciową. Te wszystkie elementy się na siebie nakładają i to sprawia, że czasy mamy ciekawe, wręcz fascynujące. To też rodzaj filtracji - nie wszyscy przetrwają, co już widać. Powinniśmy czuć się szczęśliwi, że żyjemy w ciekawych czasach. To przekleństwo tylko według Chińczyków – mówi Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego.

Skoro czasy są ciekawe, to jak planować biznes? Zdaniem Marty Życińskiej, dyrektor generalnej Mastercada na Europę, ciągła zmiana to nowa normalność.

- Ta zmiana nie następuje skokowo. Ona po prostu trwa cały czas. Wyzwania są bardzo różne. To ciągła presja na koszty czy przejście z modeli zdalnych pracy na pracę hybrydową. Nie jest to łatwe, bo wymaga zupełnie innego planowania zasobów, ale też budowania całkiem innych kultur organizacyjnych zupełnie od zera – mówi Marta Życińska.

Szczepionka na lęki

W opinii Szymona Midery, prezesa PKO BP, szczepionką na to, co się dzieje na świecie, jest pozytywne myślenie.

- Mam takie podejście, że nie warto narzekać i zastanawiać się nad tymi wszystkimi problemami. Trzeba patrzeć do przodu, szukać wartości dodanej, pozytywów, starać się robić swoje i budować na tyle atrakcyjne modele biznesowe, żeby móc dalej się rozwijać i pogłębiać relacje z klientami. Biorąc pod uwagę wszystkie plagi egipskie, które nas spotkały, mamy obecnie bardzo dobre warunki, żeby inwestować w silniki wzrostu. Wysokie stopy procentowe amortyzują wstrząsy w sektorze. Uważamy, że jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia i możemy pozytywnie zaskakiwać klientów – mówi prezes największego polskiego banku.

Zapewnia, że PKO BP włączy się w głęboką transformację polskiej gospodarki w kontekście potrzeb energetycznych i zbrojeniowych oraz ekspansji polskich firm za granicą.

- Chciałbym, żebyśmy częściej rozmawiali o tym, co dalej, co my od siebie możemy dać, jak wspierać polskich klientów – podkreśla Szymon Midera.

Cezary Stypułkowski, prezes mBanku, zachęca do przyjęcia postawy jest jak jest.

- Patrząc na obecne wydarzenia w dłuższej perspektywie, myślę, że demonizujemy te czarne łabędzie. W historii było bardzo wiele trudnych sytuacji. Wiele rzeczy nas denerwuje na poziomie intelektualnym, warsztatowym, prawnym. Przeżywamy okres zaprzeczenia niektórym paradygmatom, w których byliśmy wychowani albo edukowani. Taka jest natura czasu, trzeba w tym wszystkim odnaleźć swoje miejsce – mówi prezes mBanku.

Przytacza zdanie jednego ze swoich ulubionych niemieckich filozofów - Georga Wilhelma Friedricha Hegla: „Co rzeczywiste, to racjonalne”

- Z tym się trzeba zmierzyć, co nie znaczy, że nie mamy mieć czytelnego poglądu. Ja z wieloma rzeczami się nie zgadzam, ale muszę się z nimi liczyć. Tak widzę rzeczywistość – mówi Cezary Stypułkowski.

Zwraca jednak uwagę na bardzo poważne zagrożenie geopolityczne związane z tym, że dwa obszary będące głównym źródłem energii na świecie, czyli Bliski Wschód i Rosja, są objęte konfliktem zbrojnym.

W ocenie Michała Gajewskiego, prezesa Santander Banku Polska, należy przyzwyczaić się do zmienności i nieprzewidywalności oraz pogodzić z tym, że będzie coraz trudniej.

- Łatwe dni były wczoraj. Jeśli mamy takie podejście, łatwiej radzić sobie z rzeczywistością. Jako kraj z punktu widzenia geopolitycznego jesteśmy bardzo blisko wojny wUkrainie, ale to nie powoduje paraliżu naszych działań. Mamy też wyzwania regulacyjne, ale dotyczą one również innych banków w naszej grupie kapitałowej. Kiedy rozmawiam z kolegami z Madrytu, Lizbony czy Londynu, mają podobne obserwacje, doświadczenia i wyzwania – mówi Michał Gajewski.

W pułapce populizmu

Temat kredytów frankowych przewija się w debacie prezesów już od kilku lat, jednak wydaje się, że do końca sagi jeszcze bardzo daleko. Problem nie dotyczy wyłącznie pieniędzy, choć rezerwy sektora na jego rozwiązanie sięgają 60 mld zł. To także, a może przede wszystkim problem pewności prawa i moralności płatniczej. To problem kształtowania się postaw, które przeczą podstawowej zasadzie: pacta sunt servanda (z łac. umów należy dotrzymywać)

- Mamy Kodeks cywilny zakotwiczony w dwóch tysiącach lat i nowe zjawisko – prawo powielaczowe, czyli rodzącą się ochronę praw klienta. W mBanku, wyprzedzając te zmiany, wdrożyliśmy strategię tzw. empatii klientowskiej. Problem polega na tym, że prawo na ogół powinno czemuś służyć. Obowiązuje zasada proporcjonalności i pewności prawa, a bezpodstawne wzbogacenie uważa się wątpliwe. Jest kilka kanonów, które organizują społeczeństwa i sposób funkcjonowania przez całe pokolenia. Bez tego nie byłoby bankowości. Uprzywilejowanie bardzo wąskiej grupy ludzi oznacza załamanie się tego, co nazywam paradygmatem funkcjonowania sektora bankowego i społeczeństwa. Szkody będą gigantyczne – mówi Cezary Stypułkowski.

MBank, który ma ok. 5 mln klientów, 15 mld zł funduszy własnych i 86 tys. umów kredytowych w szwajcarskiej walucie, zawiązał dotychczas 12,5 mld zł rezerwy na kredyty frankowe.

- W stosunku do kredytobiorców złotowych to jest po prostu gołym okiem widoczna granda. Jeżeli temu ma służyć prawo… Jako obywatel nie mogę pogodzić się z tym, że tabela kursowa – żeby użyć słów przewodniczącego KNF - jest w sądach wykorzystywana jako pretekst do przesunięcia miliardów złotych do pewnej grupy osób, na ogół dość zamożnych – mówi prezes mBanku.

- Oprócz wielu innych wątków, które mnie poruszają, trudno mi pojąć relację sankcja versus przewinienie, która jest mocno zachwiana. Jeżeli sankcją za stosowanie tabeli kursowej - którą zresztą banki nadal stosują w tej samej postaci do bardzo wielu operacji - ma być unieważnienie umowy, to kredytobiorca jest absolutnie wygrany, a sektor gigantycznie obciążony. Nie mówiąc już o tym, że abuzywny charakter klauzul w umowach stwierdzono ex post. Funkcjonowały przez lata i nikt nie mówił, że są trefne, w dodatku tylko w tych umowach. Ten tok myślenia wskazuje też, jest to sprawa totalnie nierozwiązana – mówi Przemek Gdański.

Zwraca uwagę na aspekt etyczny kwestii kredytów frankowych.

- O bankach bardzo łatwo mówi się źle, nie kwestionuje się natomiast wiarygodności kancelarii prawnych, które de facto zbudowały biznes na tego typu procesach, a teraz szukają kolejnych obszarów, którymi będę mogły się karmić gdy źródełko frankowe zacznie wysychać - mówi Przemek Gdański.

Bez wsparcia w obie strony

Bankowcom dotychczas nie udało się przekonać rządzących, że problem kredytów frankowych trzeba rozwiązać w drodze specjalnej ustawy. Nie oznacza to jednak, że należy tę ideę porzucić. Michał Gajewski podkreśla, że we wszystkich krajach UE, w których wystąpił ten problem, strona publiczna zachowała się odpowiedzialnie i zaproponowała rozwiązanie ustawowe.

- Trzeba wziąć pod uwagę również to, że obecnie już ok. 20 proc. wszystkich spraw cywilnych w sądach w Polsce to sprawy frankowe. To jest 180 tys. spraw. Nadal jest też 150 tys. aktywnych kredytów, co do których nie toczą się spory sądowe, są też już spłacone. To paraliż wymiaru sprawiedliwości – mówi prezes Santander Banku Polska.

Podkreśla, że przez problem franków stosunkowo łagodnie przechodzi zaledwie kilka banków - i to głównie dzięki wysokim stopom procentowym, które nie będą obowiązywały wiecznie. Nadal jednak cały sektor jest poniżej rentowności i zwrotu z kapitału akceptowanych przez akcjonariuszy.

- Nie chodzi o to, że nie chcemy wziąć na siebie odpowiedzialności. Mówimy, że ugoda jest lepsza niż proces. Sektor pogodził się z tym, że poniesie istotny koszt unieważnienia umów kredytowych i porozumienia się z klientem. Rzeczywistość jednak wykracza daleko poza rozwiązania zaproponowane przez przewodniczącego KNF. Praktycznie wszystkie banki podpisują ugody na warunkach korzystniejszych dla klienta niż pierwotna propozycja konwersji na złote po kursie z dnia zaciągnięcia kredytu – podkreśla Michał Gajewski.

Przemek Gdański przestrzega: jeśli sektor nie będzie domagał się uporządkowania bałaganu prawnego, może się wystawić na ryzyko kolejnych niefortunnych decyzji lub zaniechań państwa.

Wtóruje mu Brunon Bartkiewicz. I proponuje nową ustawę dotyczącą finansowania nieruchomości i kredytów hipotecznych.

- Nie wierzę, żeby politycy mieli wielką chęć uporządkowania tej kwestii przez przyjęcie specjalnej ustawy, o co zabiegamy od dłuższego czasu. Powinniśmy jednak postawić pewne tamy, czyli stworzyć nową ustawę dotyczącą finansowania nieruchomości i kredytów hipotecznych, a w przypadku kredytów frankowych budować tamy, by fala nadmiarowego, źle pojętego konsumeryzmu nie rozlała się zbyt szeroko, bo zapłacimy za to jako państwo wysoką cenę – mówi prezes ING Banku Śląskiego.

Podkreśla, że w Polsce zaczyna się rozprzestrzeniać trend oduczania ludzi odpowiedzialności za decyzje i działania

- Widzę całą masę osób, które z chciwości i chęci zarobienia pieniędzy podważają fundamentalną umowę. Wykoślawia się układ cywilizacyjny, który kreujemy. To sprawia, że mój optymizm dotyczący przyszłości jest lekko zabarwiony niepewnością – mówi Brunon Bartkiewicz.

Marny dialog

Bankowcom od wielu lat bardzo brakuje wysokiej jakości dialogu ze stroną publiczną. Październikowe wybory niewiele zmieniły w tej kwestii, choć ministrem finansów został człowiek świetnie znający świat finansów. Zdaniem prezesów nie jest potrzebna nowa platforma do porozumiewania się banków z rządzącymi. Wystarczy wysłuchanie racjonalnych argumentów w kwestiach, od których zależą losy nie tylko sektora, ale całej gospodarki.

- Mówiłem to przez poprzednich osiem lat, mówiłem to także po 15 października zeszłego roku, ale nie mam wrażenia, aby dokonał się przełom. Nie mam wrażenia, że obecna władza – o rodowodzie liberalno-demokratycznym - jest otwarta, żeby usiąść do stołu z tak istotnym sektorem jak bankowy i porozmawiać zarówno o tym, w jaki sposób możemy się zaangażować w transformację energetyczną i finansowanie przemysłu obronnego, jak też o problemach, które wciąż nam zawadzają. Próbujemy nawiązać dialog drogą medialną czy nieformalnymi spotkaniami, ale do niczego to nie prowadzi – uważa Przemek Gdański.

Jako przykład podaje tzw. wakacje kredytowe - nazywane przez bankowców wywłaszczeniem - których przedłużenie banki dostały od nowego rządu na dzień dobry. Nikt nie zapytał, czy są potrzebne i zasadne.

- Mówiliśmy bardzo wiele na temat bezzasadności przedłużania tzw. wakacji kredytowych i ułomności tego konceptu. Próbowaliśmy przekonywać różnych decydentów, a tymczasem produkt finalny jest bardzo zbliżony do poprzedniego. Klienci, którzy wzięli kredyty ze stałym oprocentowaniem w czasach bardzo niskich stóp, mogą być beneficjentami wakacji, górna granica na poziomie 1,2 mln zł w praktyce wyłącza z możliwości korzystania z wakacji margines kredytobiorców. Nie słyszymy od klientów, że ich przetrwanie zależy od wakacji, nie widzimy pogarszającego się portfela kredytów hipotecznych. Jest Fundusz Wsparcia Kredytobiorców, z którego powinni korzystać ci, którzy tego potrzebują – mówi prezes BNP Paribas.

Również w ocenie szefa Santandera dotychczasowe relacje nowej władzy z sektorem bankowym wskazują, że nie nastąpiła widoczna poprawa. Michał Gajewski przypomina, że w czasie pandemii banki bardzo szybko zareagowały na potrzeby strony rządowej związanej choćby z dystrybucją funduszy w ramach tarcz antykryzysowych, a osiem największych utworzyło i zasiliło miliardami złotych System Ochrony Banków Komercyjnych, żeby uratować przed upadłością Getin Noble Bank.

- Przez wiele lat udostępnialiśmy naszą infrastrukturę technologiczną i pomagaliśmy rozwiązać wiele problemów strony publicznej. Wydaliśmy ogromne pieniądze na infrastrukturę informatyczną, którą musimy utrzymywać – mówi prezes Santandera.

Obraz nie jest jednak zupełnie czarny, bo - jak podkreśla Michał Gajewski - sektor od wielu lat jest w dobrych relacjach z KNF.

- Wiele postulatów zostało przyjętych, ale wydaje się, że brakowało mocy, żeby je ponieść dalej i przekonać decydentów do realizacji. Nad tym wszystkim unosi się jakaś polityczna mgła. Porzucenie paradygmatów jest bardzo trudne. Kontynuacja wywłaszczania banków w formie wakacji kredytowych jest przykładem tego, jak trudno jest odwrócić pewne działania, które rozpoczęli poprzednicy – mówi menedżer.

Z kolei prezes mBanku podkreśla ogromną wartość wspólnego działania na co dzień konkurujących ze sobą banków w kwestiach ważnych dla całego sektora.

- To pewien fenomen. Jest wiele inicjatyw infrastrukturalnych, choćby KIR, która powstała prawie 30 lat temu, zelektronizowała się i przeszła całą ewolucję, czy BIK – uważane za jedno z najlepszych biur informacji kredytowej na świecie. Jest jeszcze parę obszarów, w których możemy zrobić krok do przodu. Jest też silna platforma Związku Banków Polskich - mówi Cezary Stypułkowski.

Kolejny cud gospodarczy

Bankowcy są zgodni , że Polska musi wykonać kolejny wysiłek, by stać się państwem konkurencyjnym, jednak sfinansowanie gruntownych zmian wykracza poza możliwości krajowego sektora finansowego. Odpowiedź na pytanie, gdzie szukać przewag polskiej gospodarki, nie jest prosta.

- Biorąc pod uwagę wyzwania, przed którymi stoi Polska, i priorytety wskazane m.in. przez Ministerstwo Finansów, czyli kwestie, obronności, transformacji energetycznej i oświaty, kapitały polskich banków są niewystarczające. Mówię to odpowiedzialnie, ponieważ uczestniczymy w różnego rodzaju przetargach, również na poziomie grupy, i widzę, kto ze mną konkuruje. Są to przeważnie ogromne instytucje finansowe spoza Polski, albo niepłacące tak ogromnych podatków jak my. W mojej ocenie strona publiczna powinna jeszcze raz zastanowić się nad problemem finansowania gospodarki – podkreśla Michał Gajewski.

Problemem polskiego sektora jest najniższy w Europie i spadający od kilku lat wskaźnik wartości kredytów do PKB. Obecnie wynosi ok. 40 proc., a w przypadku podmiotów korporacyjnych zaledwie 11 proc.

- Cud gospodarczy, który jest naszym udziałem od 30 lat, możemy przedłużyć o kolejne 30, ale musimy to zrobić wspólnie. Mamy do wykonania wielkie dzieło transformacji energetycznej gospodarki. Mamy też do rozwiązania problem wynikający z geopolityki - musimy się uzbroić. Udział wydatków na te cele musi rosnąć. To wymaga zgody i współpracy. Nie chcemy windować długu publicznego do poziomu, na którym mógłby wymknąć się spod kontroli – mówi Brunon Bartkiewicz.

Podkreśla, że ogromny kapitałem są wykształceni, mądrzy i dobrze przygotowani ludzie, jednak wszystkie zmiany wymagają starannego przygotowania, podejmowania decyzji i dialogu.

- Nie mogę patrzeć spokojnie, jak jak marnujemy szansę, która przed nami stoi. Uczono mnie, że w życiu nie można cofnąć tylko czasu. Gospodarka to jest wyścig - wygrywa ten, kto jest w stanie biec non stop. Kto nie maszeruje, ten ginie – mówi prezes ING Banku Śląskiego.

Prezes mBanku również zwraca uwagę na ogromne potrzeby kapitałowe związane z finansowaniem transformacji.

Dlatego banki powinny przynosić ok. 30 mld zł zysku rocznie. Przy obecnych ogromnych obciążeniach regulacyjnych, prawnych i podatkowych jest to niewykonalne.

- To skala, która umożliwiałaby odbudowanie kapitału, by mógł zaspokajać potrzeby gospodarki, a banki od czasu do czasu mogłyby wypłacić dywidendę. W Polsce nie ma rynku kapitałowego, który mógłby wesprzeć inwestycje. Ten ciężar spoczywa na bankach. Sektor publiczny ciągle liczy na pieniądze z Europy. To dobre na jakiś czas, ale na koniec dnia każdy kraj powinien finansować się z własnych zasobów kapitałowych. Fundamentem są oszczędności społeczeństwa. Nie ma innego zasobu i nie ma innej infrastruktury poza bankami – mówi Cezary Stypułkowski.

Na niezaspokojone potrzeby kapitałowe banków zwraca uwagę także Leszek Skiba, prezes Banku Pekao.

- Chcemy, by polski sektor bankowy był zdolny do sfinansowania wielkich potrzeb inwestycyjnych. Czeka nas nie tylko zielona transformacja, ale również fala wzrostu popytu na kredyt. Potrzebujemy wyższych kapitałów, by finansować akcję kredytową. To bardzo duże wyzwanie – mówi prezes wicelidera rynku.

W jego ocenie kluczowe jest rozwiązanie problemów z przeszłości, żeby nie utrudniały realizacji najważniejszej funkcji banków, jaką jest finansowanie przedsiębiorstw i gospodarstw domowych.

- Nie należy zapominać, że podstawowym zadaniem sektora bankowego nie jest gaszenie pożarów, ale rozwój uwzględniający wszystkie światowe trendy technologiczne. Banki powinny być jak najnowocześniejsze, jak najbardziej proklienckie i konkurencyjne – mówi Leszek Skiba.

Przemek Gdański zwraca uwagę, że ponad 70 proc. energii Polska wytwarza z węgla.

- Jeśli nie przekształcimy polskiej energetyki, nikt nie będzie chciał kupować polskich produktów, genetycznie obciążonych wysoką emisyjnością. Być może pójdzie to dalej i producentom wykorzystującym brudną energię nikt nie będzie chciał dostarczać komponentów, a na koniec u niego pracować. Zmiana świadomościowa dokonuje się bardzo szybko, zwłaszcza wśród ludzi młodych. Dlatego też jednym z największych, jeśli nie największym priorytetem jest transformacja polskiego sektora energetycznego. Nie wystarczy zmienić strony wytwórczej. Trzeba też zmienić przesył, zreformować dystrybucję. Jest wiele do zrobienia w tej kwestii na poziomie inwestycyjnym. Zamiast tworzyć gigantyczne rezerwy na franki, można wykorzystać te pieniądze na transformację - mówi prezes BNP Paribas.

Nie zostać w ogonie

Dzięki zaawansowaniu cyfrowemu polskie banki od wielu lat są źródłem inspiracji dla instytucji finansowych z innych krajów. Wyprzedzają pod tym względem zarówno Europę Zachodnią, jak też Stany Zjednoczonego. Jednak mogą stracić przewagę na rzecz np. rynków azjatyckich, jeśli będą skupiać się na rozwiązywaniu lokalnych problemów kosztem inwestycji w coraz to nowe rozwiązania technologiczne.

- Klienci wciąż będą szukać bardziej przyjaznych, tańszych, efektywniejszych i szybszych rozwiązań. Ten trend się nie zmieni. Żeby zawsze być trochę przed innymi, konieczne są inwestycje. Sztuczna inteligencja zmienia świat. Nie sądzę, że zastąpi bankowość podczas naszego życia, ale na pewno będziemy ją wdrażać do różnych procesów, by były bardziej efektywne, bezpieczniejsze. Docelowo sztuczna inteligencja będzie brała udział w analizach rynkowych czy finansowych. Jest wiele spraw, którymi sektor bankowy w Polsce powinien się zająć, jeśli nadal chce być konkurencyjny i mieć pozycję lidera w Europie – mówi Elżbieta Czetwertyńska.

Zwraca uwagę, że każdy ma dostęp do tej samej technologii - nie ma już znaczenia, czy jest to duża instytucja finansowa, czy mały fintech. Wyróżnia się i idzie do przodu ten, kto najlepiej umie z niej skorzystać - przekuć na wartość dla klientów lub znacząco ograniczyć koszty.

- Dotyczy to także sztucznej inteligencji, która jest na ustach wszystkich. Mastercard ma dwa produkty bazujące na generatywnej AI. Jeden jest z obszaru cyberbezpieczeństwa i faktycznie podniósł o 20 proc. wykrywalność tzw. transakcji oszukańczych – mówi Marta Życińska.

Przywołuje opublikowane przez Capgemini badanie: 80 proc. menedżerów z sektora bankowego zadeklarowało, że generatywna AI będzie absolutnym przełomem, jednak zaledwie 6 proc. z nich przyznało, że ma plan, jak ją wykorzystać.

- Z punktu widzenia dużych instytucji, takich jak nasze, przeszkodą jest brak odpowiednich regulacji. Bezpieczeństwo i poufność danych musimy stawiać na pierwszym miejscu. Czasami jeszcze nie wiemy, jak się w tym wszystkim poruszać. Są pewne przełomy – głównie w bankowości konwersacyjnej, udoskonalaniu botów czy procesów wewnętrznych. Pamiętajmy też, że jest jeszcze jedno wielkie wyzwanie związane z generatywną sztuczną inteligencją - co włożysz, to wyjmiesz. To oznacza, że musimy zadbać o jakość danych, którymi będą napędzane silniki generatywnej AI – mówi Marta Życińska.

Utrzymanie przewagi konkurencyjnej jest dużym wyzwaniem także w obliczu wzrostu znaczenia firm technologicznych, które z powodzeniem oferują usługi i produkty będące dotychczas domeną banków.

- Gdy rozmawiam z kolegami z innych krajów w grupie, często Polska jest pokazywana jako benchmark zaawansowania technologicznego sektora finansowego. Jest wiele badań, które to potwierdzają. Za granicą rosną firmy, które wchodzą w model biznesowy banków, nie mając takich jak banki obciążeń regulacyjnych. Dzięki przewadze technologicznej i umiejętnościom z dziedziny user experience zabierają rynek graczom z sektora finansowego. W Polsce wiele banków potrafiło stworzyć taką propozycję w świecie cyfrowym, że konkurencji wiedzie się gorzej niż na innych rynkach – Michał Gajewski.

W ocenie prezesa PKO BP technologia jednak nie wystarczy do zbudowania przewagi. Banki powinny wrócić do szukania konkurencyjności i innowacyjności na poziomie modelu biznesowego.

- Blik zawładnął płatnościami w Polsce, bo daje wartość dodaną – jest prosty i intuicyjny. Warto poszukać podobnych inicjatyw. Możemy podać wiele przykładów na to, że warto połączyć siły. Na koniec dnia jednak liczy się tzw. unique selling point [z ang. wyjątkowa cecha ofert - red.], bo on dzisiaj decyduje o tym, że klienci korzystają z usług finansowych poza sektorem bankowym. Mamy dużych polskich graczy, którzy zaczynają przyzwyczajać klientów, że usługi finansowe można serwować poza bankami – mówi Szymon Midera.

Marta Życińska podkreśla, że dobrym pomysłem na dalszy rozwój jest ogniskowanie się wokół wspólnych celów.

- Przykładem jest Future Finance Poland, w ramach którego zachęcamy do współpracy branżę bankową. Rozmawiamy o edukacji, o tym, jakimi miejscami do życia są Warszawa i inne miasta, jak przyciągać inwestycje do Polski. Szukamy interesariuszy po stronie rządowej. Dobrym przykładem współpracy jest także Fundacja Polska Bezgotówkowa, która zaangażowała nie tylko branżę płatniczą, ale także szeroko pojęty sektor finansowy i technologiczny – mówi Marta Życińska.