„PB”: Czy alfabet Braille’a to już przeżytek?
Robert Więckowski: Na pewno Braille nie jest aż tak potrzebny i powszechny, jak choćby w latach 80. czy 90. XX w. Wypierają go nowoczesne technologie. Komputery i telefony do nas, osób niewidomych, mówią. Kiedy idziemy do kina, teatru, nie potrzebujemy napisów w alfabecie Braille’a, potrzebujemy audiodeskrypcji, czyli słuchawek na ucho i tego, żeby nam lektor przeczytał ścieżkę autodeskryptywną.

Braille pełni natomiast ważną rolę na etapie edukacji, szczególnie dzieci i młodzieży, osób, które rodzą się niewidome lub bardzo szybko tracą wzrok. Ale gdy ktoś staje się osobą ociemniałą albo silnie niedowidzącą i ma 40 czy 50 lat, to rzadko podejmuje wysiłek nauki Braille’a. Raczej uczy się tych nowoczesnych technologii.
Czyli alfabet Braille’a jest przydatny wtedy, kiedy ktoś chce się posłużyć poręczą przy schodach albo przeczytać jakiś komunikat na przykład na stacji metra?
Poręcz na schodach jest znakomitym przykładem fajnego, mądrego wykorzystania alfabetu Braille’a. Stacja metra? Pytanie, czy aby na pewno osoba, która nie widzi, trafi do tego napisu, który na przeogromnej stacji metra jest tylko małym punkcikiem.
Poza tym większość osób ze środowiska niewidomych i niedowidzących nie zna Braille’a i nie posługuje się nim biegle, bo większość traci wzrok w pewnym momencie swojego życia.
Czyli właśnie odkłamuje pan kolejny mit. Osoby niewidome bywają bardzo wiernymi konsumentami, często przywiązują się do marek, do sklepów, które dobrze ich obsługują. Jak to wygląda w sferze kultury?
Ta zasada bardzo często znajduje też potwierdzenie w świecie kultury. Kiedy ktoś nie widzi albo widzi bardzo słabo, dużo trudniej mu dokonywać kolejnych odkryć. Dlatego jeśli znajdziemy coś, co nam pasuje, to się tego trzymamy.
Z kulturą jest dokładnie tak samo. Dosyć dużą trudnością dla osób z niepełnosprawnością wzroku jest docieranie do kolejnych nowych miejsc. Trudno na mapie miasta znaleźć jeden maleńki punkcik, który jest wejściem do konkretnej instytucji kultury. Kiedy więc przyjdziemy do muzeum, teatru, domu kultury i się okaże, że znajdujemy ofertę, która nas satysfakcjonuje, wówczas jesteśmy wierni.
Druga – ważniejsza od drzwi – kwestia to ludzie, którzy pracują w tej instytucji. Człowiek jest podstawą likwidowania barier. Bo nawet jeżeli w muzeum lub galerii nie ma żadnych dostosowań, trudno trafić i otworzyć drzwi, znaleźć kasę, nie wiadomo, jak dojść na salę wystawową, ale pracują tam ludzie, którzy chcą się spotkać z osobami z niepełnosprawnością wzroku, to chętnie przychodzimy do tej instytucji kultury.
Nie dziwią nas chyba niewidomi w sali koncertowej lub kinowej. Ale w galerii sztuki? Tymczasem to też jest miejsce, które niewidomi bardzo chętnie odwiedzają.
Mamy kolejny mit, z którym będziemy się mierzyli. Obecnie, w wieku XXI, roku 2022 instytucje kultury, które najszerzej otworzyły się przed osobami z niepełnosprawnością wzroku, to instytucje wystawiennicze, muzea i galerie. Tu oferta jest najszersza, najbogatsza, tu dzieje się naprawdę najwięcej. W skali całego kraju to ci, którzy pracują w muzeach i galeriach wykonali największą pracę i cały czas ją wykonują.
Drugie miejsce zajmują teatry. Coraz częściej można spotkać spektakle dostosowane do potrzeb osób z niepełnosprawnością wzroku.
Natomiast jeżeli chodzi o instytucjonalne pokazywanie filmów, tu dzieje się najmniej. Odkąd bracia Lumiere wynaleźli kamerę i film, do dzisiaj do powszechnej dystrybucji w Polsce trafiło tylko sześć filmów z audiodeskrypcją.
Mam nadzieję, że jest lepiej jeżeli chodzi o filmy dostępne w telewizji, na platformach i na płytach...
Płyty troszeczkę odchodzą do lamusa, ale rzeczywiście były takie lata, że na płytach zaczęły się pojawiać te filmy z audiodeskrypcją. My też jako Fundacja Kultury bez Barier przekazaliśmy kilkadziesiąt opracowań do różnych polskich i zagranicznych filmów z prośbą, żeby te ścieżki audiodeskrypcyjne zostały dołączone do wydawanych na DVD płyt, i tak się rzeczywiście stało, z czego się bardzo cieszymy. W telewizji troszeczkę ustawodawca zadziałał i w roku 2014 czy 2015, zostało wprowadzone prawo obligujące nadawców telewizyjnych do udostępniania za pomocą audiodeskrypcji części nadawanego programu i to jest genialne, bo dzieci, które nie widzą, już mają szansę dowiedzieć się, kim są Bolek i Lolek, Reksio czy współcześni bohaterowie dziecięcej wyobraźni.
Rozumiem, że należałoby życzyć państwu jako odbiorcom kultury, żeby więcej filmów było w formie przyjaznej dla osób niewidomych, ale przede wszystkim żeby w instytucjach kultury pracowali ludzie, którzy umieją podejść i umieją zaprezentować kulturę także osobom niewidomym.
Tak, to są bardzo dobre życzenia. Takich osób w instytucjach kultury jest coraz więcej, to nas ogromnie cieszy. Już raz dziękowałem i drugi raz mogę tylko podziękować – im więcej będzie takich osób, tym kultura będzie coraz bardziej dostępna. Natomiast kiedy my myślimy, czego nam ewentualnie życzyć, będzie to wyrównanie szans. Nie chcemy być uprzywilejowani, chcemy mieć wybór – dokładnie tak samo, jak wszystkie inne osoby, które są odbiorcami kultury i lubią pójść do muzeum, teatru, kina czy skorzystać z oferty domu kultury. Jeżeli uda się wyrównać te szanse, będzie znakomicie, a jeżeli ta oferta będzie z roku na rok coraz większa, to będzie zupełnie fantastycznie.
Rozmawiał Bartłomiej Mayer
Szukaj Pulsu Biznesu do słuchania w Spotify, Apple Podcast, Podcast Addict lub Twojej ulubionej aplikacji
Dzisiaj: „Niewidomy pracownik, niewidomy klient”
Goście: Sebastian Grzywacz – Fundacja Ponad Słowami, Marek Jakubowski – Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Dzieci Niewidomych w Owińskach, Małgorzata Szumowska — Niewidzialna Wystawa, Robert Więckowski – Fundacja Kultury bez Barier.

