Beacony idą w gastronomię

Karol JedlińskiKarol Jedliński
opublikowano: 2015-01-13 00:00

Polski start-up dostał wsparcie m.in. od twórcy Nokautu. Liczy na to, że pożenienie smartfonów z kafejkami pośle go w świat.

Aplikacja Everytap to pomysł dla tych, którym nieobce są sceny z kultowego już serialu „Przyjaciele”. Tam grupa znajomych spotyka się w ulubionej kafejce, gdzie na wygodnych kanapach czują się wyjątkowo — jak w domu.

JESZ I MASZ:
JESZ I MASZ:
Przegryzamy burgera, popijamy kawy, a smartfon sam rozmawia z beaconami i szykuje nagrody za naszą kulinarną lojalność. Tak Kamił Łukasiewicz, jeden z właścicieli Everytap, widzi niedaleką przyszłość w branży gastronomicznej. I nie tylko.
ŁUKASZ GŁOWALA

I po to właśnie twórcy Everytapa odwracają o 180 stopni swój model biznesowy i zbierają niemal 0,5 mln zł w pierwszej rundzie finansowania. Korzystając z beaconów, z których Polacy są znani w Krzemowej Dolinie, chcą budować poczucie wyjątkowości wśród klientów restauracji i kawiarni.

— Technologia przekazywania informacji za pomocą łącza bluetooth nowej generacji, telefonów i małych czujników, beaconów właśnie, ma być gorącym trendem w tym roku. Dlatego nasz pomysł ma globalny zasięg — mówi Kamil Łukasiewicz, jeden z właścicieli Everytapa.

Brat w kawie

O co tyle krzyku? O to, że Everytap, korzystający z beaconów od polskiego Estimote’a, porzuca rozwijaną wcześniej myśl: o programie lojalnościowym, w którym dostaje się gratisy,a odwiedziny i transakcje rejestruje się poprzez wyciągnięcie smartfona. Beacony, które niedługo będą rozdawane za darmo, a już kosztują nie więcej niż 5-10 USD za sztukę, mają kilka zalet.

Producenci oprogramowania do telefonów zadbali o to, by aplikacja komunikowała się ze smartfonem, gdy ten leży w kieszeni czy torebce, i zużywała śladowe ilości energii. Jeśli wyłączymy bluetooth w telefonie, ten i tak rozpozna zaznajomione beacony, połączone z aplikacją, i zapyta, czy jednak nie chcielibyśmy z niego skorzystać. A przy restarcie telefonu bluetooth włączy się bez pytania. Tak, brzmi to jak reklamowy Wielki Brat.

— Nie zamierzamy jednak wykorzystywać beaconów do nachalnej reklamy. Wiemy, że wówczas po jednej kampanii reklamowej już nikt nie używałby Everytapa — mówi Kamil Łukasiewicz.

Everytap będzie oferował nagrody, ale takie, które trudno kupić — np. spotkania ze znanymi ludźmi czy limitowane serie produktów. Chodzenie do ulubionych restauracji i kafejek będzie grą społecznościową, gdzie profity mają fundować niekoniecznie same lokale, ale np. dystrybutorzy napitków czy przekąsek.

Poligon Gwatemala

— Ten projekt tworzą osoby, z którymi pracowałem w Nokaucie, znające nie tylko technologię, ale też branżę gastronomiczną. Wizja założycieli spółki nie kończy się na programie lojalnościowym. Myślę, że dobrym wsparciem będzie dla niej zagraniczny inwestor — ocenia Michał Jaskólski, prezes i udziałowiec giełdowego Nokautu, który na Everytapa wyłożył około 300 tys. zł.

Sześciocyfrową kwotę zainwestował też trójmiejski fundusz Black Pearls, kierowany przez Marcina Kowalika, współtwórcę struktur Fundacji Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości. Pierwsze zagraniczne testy Everytap przeprowadza w… Ameryce Środkowej.

— Kultura jedzenia i bywania na mieście w Gwatemali świetnie wpisuje się w wizję Everytapa — przyznaje Eduardo Morales, odpowiedzialny za prowadzenie projektu. Nie ukrywa, że największy potencjał mają ościenne rynki — Brazylii czy Meksyku.

Zanim Everytap przeprowadzi kolejną, już zapewne milionową rundę finansowania, czeka go jednak chrzest bojowy w Polsce. Musi udowodnić nie tylko to, że szczegółowe raporty na podstawie danych z beaconów zadowolą restauratorów, ale także, że Ania i Paweł z komórką w kieszeni poczują się w kafejce niegorzej od serialowych Chandlera i Phoebe.