- Jesteśmy już bardzo blisko wyboru zagranicznego partnera budowy pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce. Jest bardzo duża szansa, że będzie nim amerykański koncern Westinghouse – tak PAP cytował kilka dni temu Jacka Sasina, wicepremiera i ministra aktywów państwowych, niezwykle ostatnio aktywnego w obszarze rozmów dotyczących atomu.
W publicznych i skrótowych wypowiedziach decydentów „amerykańska oferta” na atom to niemal synonim „oferty Westinghouse’a”, który w istocie jest jedynie dostawcą technologii i reaktorów AP100. Za prace czysto budowlane, czyli za postawienie elektrowni, odpowiadać ma amerykańska firma Bechtel. Polska opinia publiczna zna ją na razie słabo, tymczasem jej rola będzie znacząca.
- Na Bechtel przypadnie ponad 50 proc. zakresu prac w ewentualnym kontrakcie. Jesteśmy firmą budowlaną, a to prace budowlane kosztują najwięcej – mówi w rozmowie z „PB” Ahmet Tokpinar, wiceprezes Bechtel Power.

Czekanie nie zmienia harmonogramu
Bechtel to czołówka amerykańskich firm zajmujących się wielkim budownictwem przemysłowym. Firma wyspecjalizowana - poza atomem - m.in. w sektorze górniczym, energetycznym czy infrastrukturalnym osiągnęła w 2021 r. 17,5 mld USD przychodów, a jej portfel zamówień miał wartość 27,8 mld USD.
Bechtel jest w Polsce oficjalnym partnerem Westinghouse. Uczestniczył w przygotowaniu i złożeniu polskiemu rządowi amerykańskiej oferty. Złożono ją 12 września.
- Nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi na ofertę, ale słyszymy z wypowiedzi publicznych, że decyzja zapadnie w ciągu kilku tygodni – mówi Ahmet Tokpinar, wiceprezes Bechtel Power.
Zgodnie z polsko-amerykańskimi ustaleniami, polski rząd miał 30 dni na ustosunkowanie się do otrzymanej oferty, ale przekroczenie tego terminu nie wiąże się z żadnymi konsekwencjami.
- Te wspominane często 30 dni to nie jest wiążące zobowiązanie. Jeżeli decyzje zapadnie tydzień, dwa czy kilka tygodni później, to nie zmieni to sytuacji. Te tygodnie nie zmienią harmonogramu całej inwestycji – tłumaczy Ahmet Tokpinar.
Mała umowa na początek
Harmonogram zakłada, że pierwsza polska elektrownia jądrowa, zlokalizowana w Choczewie, zacznie pracę w 2033 r. W połączeniu z opóźniającym się wciąż wyborem przez Polskę partnera oznacza to, że czasu jest mało. Dlatego zapewne przedstawiciele Westinghouse zasygnalizowali ostatnio, że możliwe jest podpisanie z Polską najpierw małej umowy, umożliwiającej rozpoczęcie prac inżynieryjnych czy procedur licencyjnych, i negocjowanie w tym czasie umowy dużej.
- Zgadzam się z kolegami z Westinghouse, że możliwe jest rozpoczęcie najpierw wstępnych prac i wstępnego projektowania, a podpisanie głównego kontraktu mogłoby nastąpić później. To jest dosyć powszechny model, pozwalający szybciej zacząć prace – potwierdza Ahmet Tokpinar.
Decyzję o wyborze partnera lub partnerów i o uruchomieniu programu jądrowego Polska cały czas przesuwa, ale wedle aktualnych zapowiedzi powinna zapaść jesienią. Ciężar tej decyzji, również finansowy, sprawia jednak, że rząd kluczy. Słychać na przykład, że wybrana zostanie technologia, a partner dopiero później. Słychać też, że o ile pierwszą lokalizację niemal na pewno dostaną Amerykanie, o tyle drugą dostać może drugi partner. Który? Wicepremier Jacek Sasin zaskoczył ostatnio wszystkich pomysłem współpracy państwowej PGE, prywatnego ZE PAK i koreańskiego KHNP, którzy mieliby zbudować elektrownię atomową w Wielkopolsce.
Jednocześnie jesienią 2023 r. odbędą się wybory parlamentarne, a kampania wyborcza ważnym decyzjom nie sprzyja. Decyzja atomowa jest zaś ważna nie tylko ze względu na jej koszty, ale i na czas eksploatacji elektrowni (80 lat). Potrzebna jest nie tylko jednomyślność obecnego rządu, ale i zgoda ponadpartyjna.
Razem w Polsce, razem w Czechach
W całym procesie Bechtel ma pełnić rolę EPC (Engineering, Procurement and Construction), czyli podmiotu odpowiedzialnego za prace inżynieryjne, zakupy i budowę. Z Westinghouse’em Bechtel już współpracował, m.in. przy amerykańskim projekcie atomowym Vogtle.
- W partnerstwie z Westinghouse przygotowujemy również ofertę dotyczącą budowy nowych bloków jądrowych w Czechach – mówi Ahmet Tokpinar.
Westinghouse ma też plany związane z Ukrainą, ale Bechtel nie ma w nich udziału, choć wojnę w Ukrainie śledzi.
- Wojna tylko dodatkowo podkreśliła wagę bezpieczeństwa energetycznego i konieczność inwestowanie w atom w regionie – zauważa Ahmet Tokpinar.
Niedawne zmiany właścicielskie w Westinghouse (od funduszu Brookfield Business Partners firmę kupiły Cameco, dostawca paliwa uranowego, i fundusz Brookfield Renewable) wiceszef Bechtela uważa z kolei za dobre wieści.
- Kanadyjskie Cameco to firma o dobrej reputacji, a wejście odnawialnego ramienia Brookfield daje światu silny sygnał, że energia jądrowa jest de facto zielona – mówi Ahmet Tokpinar.
Kto da 49 proc.?
Wartość amerykańskiej oferty, ani dwóch pozostałych (francuskiej i koreańskiej), nie została oficjalnie podana. Z doniesień serwisu Polityki Insight wiemy, że cenowo Amerykanie uplasowali się pośrodku: najtańszy jest koreański KHNP (sześć reaktorów o łącznej mocy 8,4 GW za 112 mld zł), potem plasuje się amerykański Westinghouse (sześć jednostek AP1000 o łącznej mocy 6,7 GW za 132 mld zł), a najdroższą ofertę złożył francuski EDF (4-6 reaktorów EPR za 154-225 mld zł).
Jednocześnie polski rząd oczekuje, że partner przedstawi ofertę finansowania tak potężnej inwestycji.
- Nasza oferta zawiera propozycje znaczącego wsparcia finansowego, przede wszystkim poprzez Exim Financing – podkreśla Ahmet Tokpinar.
Drugi ważny wymóg polskiego rządu to objęcie przez partnera do 49 proc. udziałów w przedsięwzięciu. Nieoficjalnie można jednak usłyszeć, że zaangażowanie na poziomie dokładnie 49 proc. zaoferował tylko jeden oferent – Korea. Dwaj pozostali proponują zaangażowanie na poziomie niższym.
- Westinghouse i Bechtel zaproponował pewien poziom inwestycji, ale zdecydowanie nie na poziomie 49 proc. – potwierdza to Ahmet Tokpinar.
Mały atom też ważny
Bechtel ma na razie małe biuro w Warszawie, zatrudniające jedną osobę.
- Jeśli wygramy kontrakt, to zaczniemy zatrudniać kolejne osoby i rozbudowywać zespół. Spotykamy się też z dostawcami i firmami wykonawczymi z Polski, a z wieloma podpisaliśmy wstępne porozumienia. Nie będziemy wozić wielu ludzi ze Stanów Zjednoczonych, stawiamy na lokalne firmy – podkreśla Ahmet Tokpinar.
Polski zespół będzie pracować tylko nad dużym atomem. Jeśli chodzi o atom mały, czyli tzw. SMR-y, to Bechtel inwestuje w nie na rynku amerykańskim.
- W obszarze małych reaktorów jądrowych współpracujemy z firmą Terra Power. Rozwijamy wspólnie projekt w Wyoming. Sądzę, że pod koniec tej dekady kilka firm z sektora SMR będzie już dysponować technologiami silnymi również od strony komercyjnej. Będzie na nie rynek – przewiduje Ahmet Tokpinar.
Wiceprezes Bechtela uważa, że najbliższa dekada będzie należeć do dużych reaktorów, potem wejdą na scenę SMR-y.
- To komplementarne technologie – podkreśla Ahmet Tokpinar.