„Jestem przekonany, że wygranie przez Igę Świątek turnieju French Open spowoduje boom na tenis, będzie ruch przy zapisach do klubów. Tak było po sukcesach Agnieszki Radwańskiej” – powiedział dyrektor Górnika Bytom Dariusz Łukaszewski.
„Tenis w Polsce przebił w ostatnich dniach piłkę nożną. To nie może dziwić, kiedy uświadomimy sobie, jaki sukces odniosła Iga w dyscyplinie, w której mistrz jest zawsze jeden. W innych sportach są medale, mówi się, że ktoś zajął trzecie, piąte miejsce. Tu jest inaczej” – dodał dyrektor, który jako dziecko trafił na kort zachęconych sukcesami Wojciecha Fibaka.
Świątek przesunęła się po sobotniej wygranej w Paryżu na 17. pozycję w światowym rankingu.
„My się nią chwaliliśmy, mówiliśmy, że jest taka zawodniczka, ale jeśli ktoś nie zna specyfiki tenisa, mógł powiedzieć: zaraz, chwalicie ją, a ona przecież jest 54.! W innych dyscyplinach są zawodnicy wyżej klasyfikowani. Nie każdy sport i nie każdy medal jest taki sam, dojście do takiego wyniku jest różne” – stwierdził wiceprezes PZT.
Po zakończeniu paryskiego finału kamery telewizyjne skupiły się niemal wyłącznie na cieszącej się Polce.
„Czasami lepiej chyba odpaść w półfinale, bo ten, kto odpada w finale jest nikim. Patrzyłem na Amerykankę siedzącą ze łzami w oczach. Iga wbiegła na trybuny do najbliższych, a ona musiała czekać na dekorację, nie mogła zejść z kortu i się wypłakać. Kamera pokazała ją na dwie sekundy” – dodał.
Przypomniał ze śmiechem, że Świątek zapewne nie wspomina najlepiej kortów Górnika.
„Przyjechała do Bytomia kilka lat temu na międzynarodowy turniej juniorski ITF (2015). Była rozstawiona z numerem dwa. Była zapowiadana przez nas jako wielka nadzieja polskiego tenisa, dziewczyna, o której wszyscy kiedyś usłyszą. Tymczasem nieoczekiwanie przegrała w pierwszej rundzie. Ale to się zdarza, przecież to sport” podsumował Łukaszewski.