Po Święcie Dziękczynienia pora na Czarny Piątek. Zgodnie z tradycją właśnie w ten dzień rozpoczyna się sezon zakupów świątecznych, będący czasem żniw dla branży detalicznej. Handlowcy liczą, że dzięki obniżkom cen najpopularniejszych prezentów świątecznych skuszą do sklepów tłumy klientów, a ci sięgną także po produkty zapewniające im wyższe marże.

Choć słowo „czarny” budzi zwykle negatywne skojarzenia, to z pierwszym dniem po Święcie Dziękczynienia jest dokładnie odwrotnie.
Jego nazwa pochodzi od czarnej czcionki, którą w księgowości zapisuje się zyski (straty notuje się kolorem czerwonym). Po czarny tusz tego dnia księgowi będą mogli zapewne sięgnąć także w tym roku. Specjaliści są zgodni: sieci detaliczne prawdopodobnie zanotują kolejny historyczny rekord sprzedaży.
Centra handlowe lub sklepy internetowe odwiedzi 147 mln klientów, którzy zostawią tam o 3,6 proc. więcej pieniędzy niż przed rokiem. Już od początku roku inwestorzy uwzględniali w cenach akcji poprawę kondycji amerykańskich konsumentów. Spółki z sektora trwałych dóbr konsumpcyjnych zyskały przeciętnie 19,2 proc., co było drugim wynikiem wśród wszystkich sektorów.
— Szanse na nowy rekord sprzedaży to wyraźny znak, że z punktu widzenia konsumentów kondycja gospodarki wyraźnie poprawiła się od czasów recesji. W jej zwiększaniu pomagają promocje, dłuższe godziny otwarcia sklepów, ale także inflacja, która najbardziej podbiła ceny żywności i paliw — ocenia Michael McNamara z firmy badawczej MasterCard SpendingPulse.
To dopiero początek przedświątecznego szału wydatków za oceanem. Już za trzy dni Cyberponiedziałek, kiedy promocje ogłoszą sklepy internetowe. Jak szacuje Krajowa Federacja Handlu, mimo spowolnienia gospodarczego w tegorocznym sezonie świątecznym Amerykanie wydadzą blisko 590 mld USD, o 4,1 proc. więcej niż przed rokiem.