Bessa szkodzi Internetowi
Inwestorzy nie chcą kupować akcji niedawnych faworytów
Niestabilność na giełdach doprowadziła do tego, że Amerykanie boją się lokować oszczędności w akcjach ulubionych do niedawna przez spekulantów spółek internetowych. Dobrze sprzedają się natomiast papiery znanych przedsiębiorstw.
W ubiegłym tygodniu emisję swoich akcji odłożyła theglobe.com, spółka z branży internetowej zajmująca się m.in. tworzeniem stron WWW. Theglobe.com chciała sprzedać 3,1 mln akcji po cenie 11-13 USD za sztukę. Tuż przed rozpoczęciem emisji okazało się, że rynek nie da za akcję więcej niż 8-10 dolarów. W rezultacie theglobe.com zdecydowała się odłożyć publiczną sprzedaż. Przedstawiciele spółki tłumaczyli, że wahania rynku nie dawały firmie „najlepszych możliwości”.
Z oferty publicznej wycofała się także inna spółka internetowa — Healtheon Corp. Jej prezes Mike Long powiedział, iż zdecydował się na ten krok mimo sporej nadsubskrypcji akcji. Obawiał się bowiem, że podczas pierwszego notowania ceny papierów Healtheon będą znacznie niższe niż w ofercie. Healtheonowi udało się zdobyć 40 mln USD kapitału na rozwój poza rynkiem pierwotnym.
Trzeba przyznać, że obie spółki były wobec inwestorów dość szczere. Zarówno theglobe.com, jak i Healtheon nie przewidywały zysków w krótkim terminie.
Blednące gwiazdy
Przez kilka ostatnich lat, w czasie hossy niewielkie firmy z branży internetowej były gwiazdami amerykańskiego rynku pierwotnego. Podczas pierwszego notowania ceny ich akcji były niejednokrotnie trzy-cztery razy większe niż w ofercie publicznej. Inwestorzy mieli wprawdzie świadomość, że często kupują firmy bez większych widoków na zyski, ale sukcesy wcześniejszych spó- łek intrygowały. Debiuty wielkich firm były znacznie mniej ekscytujące — duże przebitki cen zdarzały się rzadko.
W sierpniu na rynku Nasdaq zadebiutowała firma GeoCities, zajmująca się — podobnie jak theglobe.com — tworzeniem i zarządzaniem stronami internetowymi. Akcje GeoCities, które sprzedawano po 18 USD wkrótce po debiucie osiągnęły wartość 51,37 USD, aby równie szybko spaść do obecnego poziomu ok. 22 USD. Podobnie było ze spółką internetową Broadcast.com — jej akcje sprzedawano po 18 USD, a po debiucie doszły nawet do 74 USD, aby następnie spaść.
Zdaniem Kathleen Smith z funduszu Renaissance IPO Fund, spółki z branży on-line utraciły w wyniku spadków na giełdach zaufanie w oczach inwestorów. John Fitzgibbon, wydawca periodyku IPO Reporter twierdzi z kolei, że nieudane emisje theglobe.com i Healtheon stały się krytycznym testem dla całego rynku pierwotnego.
— Nie ma teraz szans dla mniejszych ofert — twierdzi Fitzgibbon.
Pewni giganci
W przeciwieństwie do spółek internetowych, kłopotów z publiczną emisją nie było w przypadku Conoco, ósmej kompanii naftowej Stanów Zjednoczonych. Publiczną emisję Conoco przeprowadził w połowie ubiegłego tygodnia jej poprzedni właściciel, koncern Du Pont.
Pierwotnie zamierzano sprzedać 150 mln akcji Conoco po 23 dolary sztuka, ale wobec nadspodziewanego popytu uplasowano 191,5 mln akcji. 4,4 miliarda dolarów uzyskanych z emisji przeszło najśmielsze oczekiwania oferenta. Emisja Conoco jest największa w historii USA.
Pierwsze notowanie na New York Stock Exchange dało kupującym powody do zadowolenia — akcje Conoco poszły w górę do 24, 875 USD, dając inwestorom ponad osiem procent zarobku.
SPADEK PO DEBIUCIE: Akcje firmy internetowej GeoCities od swojego debiutu straciły na wartości kilkadziesiąt procent.