Oczywiście, im większa będzie przewaga jednego z kandydatów, tym mniejsze ryzyko zaskoczenia. Gorzej, jeżeli tak nie będzie, bo wtedy czeka nas kilka dni, bądź nawet tygodni niepewności. A to może szybko przerodzić się w kolejną falę wyprzedaży na giełdach, oraz ucieczkę inwestorów od ryzykownych walut w stronę bezpiecznych przystani – jena, franka, ale i też dolara.
Jeżeli wierzyć sondażom, to Demokraci mają szanse na całkowite przejęcie władzy (w Białym Domu i Kongresie), co odbierane jest negatywnie dla dolara – nadmierny wzrost wydatków z budżetu. Republikanie są w tym względzie mniej rozrzutni, co pokazał ostatni spór o czwarty pakiet fiskalny. Ale i też kontynuacja rządów Trumpa to pretekst do podtrzymania niepewności w relacjach handlowych, a więc mniejszej akceptacji dla ryzykownych aktywów.
Tyle teorii, a praktyka to już zwyczajowo kombinacja wielu czynników. Warto wspomnieć o ostatnich bardzo dobrych danych makro z USA, które za chwilę będą kontrastować z odczytami z Europy, która zaczyna tonąć w lockdownach – to mocny argument przemawiający za spadkami EURUSD. Problem pandemicznych ograniczeń może dotyczyć też złotego. W efekcie trudno liczyć na to, że to co obserwowaliśmy we wtorek może być czymś więcej, niż tylko krótkim odreagowaniem złotego.