Eksport kurczy się wolniej od importu. W rezultacie w handlu z zagranicą jesteśmy do przodu.
Kwiecień był trzecim z rzędu miesiącem z dodatnim bilansem płatniczym. Nadwyżka wyniosła 171 mln EUR, nieco więcej, niż przewidywali analitycy. Dodatni był też bilans obrotów towarowych z zagranicą (28 mln EUR).
— Niestety, poprawa salda nie wynika z siły eksportu, lecz ze słabości zakupów dokonywanych za granicą — komentuje Piotr Bielski, ekonomista BZ WBK.
W porównaniu z kwietniem 2008 r. eksport skurczył się o 29,8 proc., a import o 37 proc.
— Tak duży spadek importu świadczy o silnym ograniczaniu popytu wewnętrznego. Pozytywną informacją jest natomiast dużo mniejsze ograniczenie eksportu i ponowne odnotowanie nadwyżki salda handlowego, co sugeruje, że także w drugim kwartale będziemy mogli liczyć na silny pozytywny wkład eksportu netto do PKB — przewiduje Marta Petka-Zagajewska, ekonomistka Raiffeisen Banku.
Piotr Bielski zauważa, że ograniczenie importu stwarza okazję do zastępowania części sprowadzanych towarów krajową produkcją.
— Dla niektórych polskich firm może to być zbawienne — twierdzi ekonomista BZ WBK.
Analitycy zwracają uwagę na pierwszy od sierpnia 2008 r. napływ zagranicznych inwestycji portfelowych (ponad 1mld EUR).
— Widać, że Ministerstwo Finansów nie miało w kwietniu problemów ze sprzedażą papierów skarbowych i to była główna przyczyna napływu inwestycji, choć już wcześniej widać było zmianę nastawienia inwestorów do Polski, co objawiało się także ich większą aktywnością na Giełdzie Papierów Wartościowych — mówi Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING Banku.