Wysoka zmienność to zazwyczaj cecha spółek spekulacyjnych. Notowany na GPW Bioceltix, szukający leków na choroby psów i koni, od spekulacyjnej łatki się odżegnuje i zapewnia o stałym postępie prac badawczych, ale w ostatnim tygodniu jego notowania najpierw nurkowały, a potem mocno odbiły.
Nurkowanie — o ponad 20 proc. w kilka sesji — było wywołane ogłoszeniem w poprzedni wtorek późnym wieczorem zamiaru sprzedaży sporego pakietu akcji przez współtwórców spółki, a także jeden z zaangażowanych w nią funduszy venture.
Obicie przyszło we wtorek, 26 września — dzień, w którym akcjonariusze kończyli przyjmowanie ofert, a spółka chwilę wcześniej opublikowała w raporcie bieżącym „końcowe wyniki badania, potwierdzającego bezpieczeństwo i skuteczność” jej potencjalnego leku na osteoartrozę (zwyrodnienie stawów) u psów. W reakcji na nie kurs odbił o ponad 10 proc., choć spółka jeszcze w lipcu informowała wstępnie o tym, że badanie zakończyło się dla niej pozytywnie.
— Mamy teraz końcowe zaudytowane dane pokazujące skuteczność leku na osteoartrozę. Na ich podstawie możemy z całą pewnością powiedzieć, że mamy skuteczny produkt, poprawiający stan zdrowia psów w sposób statystycznie istotny, i bardzo dobry na tle leków dostępnych na rynku — mówi Paweł Wielgus, członek zarządu Bioceltiksu.
Co dalej?
— Mamy zwalidowane dane statystyczne z badania klinicznego, brakuje nam natomiast części opisowej raportu końcowego. Zaraz po otrzymaniu kompletnego dokumentu przedstawimy założenia badania i jego szczegółowe wyniki podczas spotkania z akcjonariuszami z udziałem naszego zespołu naukowego. Równocześnie kompletujemy dokumenty potrzebne do złożenia wniosku rejestracyjnego do Europejskiej Agencji Leków [EMA — red.]. Chcemy, żeby wniosek trafił do EMA jeszcze w czwartym kwartale tego roku, choć może się to przesunąć na pierwszy kwartał 2024 r. Od tego momentu nie wszystko zależy od nas — mówi Paweł Wielgus.
Czekanie na transakcję
Bioceltix zamierza zajmować się w przyszłości produkcją leku, ale nie będzie tworzyć własnych struktur dystrybucyjnych i sprzedażowych. Spółka w typowym dla biotechnologii modelu szuka większego partnera, który kupi od niej wyłączność na dystrybucję gotowego produktu. Choć badania w przypadku osteoartrozy u psów są najbardziej zaawansowane, już wcześniej sygnalizowano, że bliższy transakcji jest projekt związany z atopowym zapaleniem skóry u tych zwierząt.
— Cały czas prowadzimy rozmowy z zainteresowanymi firmami. Dotychczas projekt atopowy wzbudzał większe zainteresowanie ze względu na potencjalnie większy rynek. Teraz możemy pokazać również wyniki badań na osteoartrozę i to na pewno będzie przedmiotem naszych rozmów. Rozważamy różne ścieżki komercjalizacji, nie wykluczamy, że sprzedamy w pakiecie prawa do produktów dla jednego gatunku — mówi członek zarządu.
Kiedy może dojść do pierwszej transakcji?
— Wiem, że rynek oczekuje pierwszej umowy jeszcze w tym roku. Proszę jednak pamiętać, że moim zadaniem jest maksymalizacja wartości tej umowy dla spółki i jej akcjonariuszy, więc nie chcę deklarować konkretnego terminu oraz tego, czy zdarzy się to jeszcze w czwartym kwartale. Używanie wyłącznie kryterium czasowego względem tak strategicznego działania byłoby dużym błędem — twierdzi Paweł Wielgus.
Insiderzy sprzedają
Kurs Bioceltiksu jeszcze w połowie września był na historycznym maksimum, ale sporo stracił po ogłoszeniu przyspieszonej budowy księgi popytu (ABB) na część walorów sześciu znaczących akcjonariuszy: pięciu współtwórców spółki i finansującego ją niemal od początku funduszu Infini. Chodzi o akcje reprezentujące łącznie 8,8 proc. kapitału, warte przy obecnym kursie sporo ponad 20 mln zł. Skoro kolejne kwartały mają według deklaracji zarządu przynieść kluczowe umowy i rejestrację leków, dlaczego insiderzy spółki zdecydowali się teraz na sprzedaż części akcji?
— Od sierpnia zaczął się okres wygasania lock-upów znaczących akcjonariuszy, który miał potrwać do maja przyszłego roku. Teoretycznie mogliśmy mieć więc do czynienia z mocno rozciągniętą w czasie podażą akcji. Uważamy, że lepiej skoncentrować tę podaż w jednym momencie i w ramach ABB, jednocześnie wydłużając lock-upy na pozostałe akcje należące do tych akcjonariuszy do maja 2025 r. — mówi Paweł Wielgus.
Wydłużone mają być lock-upy wszystkich pięciu inwestorów indywidualnych, którzy oferują akcje w ABB. Kolejnymi ograniczeniami w sprzedaży nie będzie natomiast objęty pakiet funduszu Infini.
— Nie było jednomyślności wśród założycieli spółki co do dalszego bezwarunkowego przedłużenia lock-upów. Budujemy Bioceltix od siedmiu lat, w tym czasie żadna z tych osób nie sprzedała nawet części swoich walorów. Po tak długim czasie pojawiła się potrzeba zamienienia części akcji na gotówkę, żeby zaspokoić różne potrzeby życiowe. To jest jedyny powód, nikt z nas nie chce z tej spółki wychodzić, członkowie zarządu sprzedają mniej więcej po 10 proc. tego, co mogliby zaoferować w tym ABB — tłumaczy Paweł Wielgus.