Bioceltix: badania do przodu, akcje na huśtawce

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2023-09-26 14:06

Weterynaryjna spółka z GPW zapewnia, że jej projekty lekowe są na ostatniej prostej. Kurs wcześniej zanurkował, bo insiderzy postanowili sprzedać spore pakiety.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • na jakim etapie są badania kliniczne i co wywołało wtorkowy wzrost kursu Bioceltiksu
  • co wywołało ubiegłotygodniowe tąpnięcie notowań i jak zarząd tłumaczy się z ABB
  • kiedy Bioceltix może skomercjalizować swój pierwszy projekt lekowy
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Wysoka zmienność to zazwyczaj cecha spółek spekulacyjnych. Notowany na GPW Bioceltix, szukający leków na choroby psów i koni, od spekulacyjnej łatki się odżegnuje i zapewnia o stałym postępie prac badawczych, ale w ostatnim tygodniu jego notowania najpierw nurkowały, a potem mocno odbiły.

Nurkowanie — o ponad 20 proc. w kilka sesji — było wywołane ogłoszeniem w poprzedni wtorek późnym wieczorem zamiaru sprzedaży sporego pakietu akcji przez współtwórców spółki, a także jeden z zaangażowanych w nią funduszy venture.

Obicie przyszło we wtorek, 26 września — dzień, w którym akcjonariusze kończyli przyjmowanie ofert, a spółka chwilę wcześniej opublikowała w raporcie bieżącym „końcowe wyniki badania, potwierdzającego bezpieczeństwo i skuteczność” jej potencjalnego leku na osteoartrozę (zwyrodnienie stawów) u psów. W reakcji na nie kurs odbił o ponad 10 proc., choć spółka jeszcze w lipcu informowała wstępnie o tym, że badanie zakończyło się dla niej pozytywnie.

— Mamy teraz końcowe zaudytowane dane pokazujące skuteczność leku na osteoartrozę. Na ich podstawie możemy z całą pewnością powiedzieć, że mamy skuteczny produkt, poprawiający stan zdrowia psów w sposób statystycznie istotny, i bardzo dobry na tle leków dostępnych na rynku — mówi Paweł Wielgus, członek zarządu Bioceltiksu.

Co dalej?

— Mamy zwalidowane dane statystyczne z badania klinicznego, brakuje nam natomiast części opisowej raportu końcowego. Zaraz po otrzymaniu kompletnego dokumentu przedstawimy założenia badania i jego szczegółowe wyniki podczas spotkania z akcjonariuszami z udziałem naszego zespołu naukowego. Równocześnie kompletujemy dokumenty potrzebne do złożenia wniosku rejestracyjnego do Europejskiej Agencji Leków [EMA — red.]. Chcemy, żeby wniosek trafił do EMA jeszcze w czwartym kwartale tego roku, choć może się to przesunąć na pierwszy kwartał 2024 r. Od tego momentu nie wszystko zależy od nas — mówi Paweł Wielgus.

Czekanie na transakcję

Bioceltix zamierza zajmować się w przyszłości produkcją leku, ale nie będzie tworzyć własnych struktur dystrybucyjnych i sprzedażowych. Spółka w typowym dla biotechnologii modelu szuka większego partnera, który kupi od niej wyłączność na dystrybucję gotowego produktu. Choć badania w przypadku osteoartrozy u psów są najbardziej zaawansowane, już wcześniej sygnalizowano, że bliższy transakcji jest projekt związany z atopowym zapaleniem skóry u tych zwierząt.

— Cały czas prowadzimy rozmowy z zainteresowanymi firmami. Dotychczas projekt atopowy wzbudzał większe zainteresowanie ze względu na potencjalnie większy rynek. Teraz możemy pokazać również wyniki badań na osteoartrozę i to na pewno będzie przedmiotem naszych rozmów. Rozważamy różne ścieżki komercjalizacji, nie wykluczamy, że sprzedamy w pakiecie prawa do produktów dla jednego gatunku — mówi członek zarządu.

Kiedy może dojść do pierwszej transakcji?

— Wiem, że rynek oczekuje pierwszej umowy jeszcze w tym roku. Proszę jednak pamiętać, że moim zadaniem jest maksymalizacja wartości tej umowy dla spółki i jej akcjonariuszy, więc nie chcę deklarować konkretnego terminu oraz tego, czy zdarzy się to jeszcze w czwartym kwartale. Używanie wyłącznie kryterium czasowego względem tak strategicznego działania byłoby dużym błędem — twierdzi Paweł Wielgus.

Insiderzy sprzedają

Kurs Bioceltiksu jeszcze w połowie września był na historycznym maksimum, ale sporo stracił po ogłoszeniu przyspieszonej budowy księgi popytu (ABB) na część walorów sześciu znaczących akcjonariuszy: pięciu współtwórców spółki i finansującego ją niemal od początku funduszu Infini. Chodzi o akcje reprezentujące łącznie 8,8 proc. kapitału, warte przy obecnym kursie sporo ponad 20 mln zł. Skoro kolejne kwartały mają według deklaracji zarządu przynieść kluczowe umowy i rejestrację leków, dlaczego insiderzy spółki zdecydowali się teraz na sprzedaż części akcji?

— Od sierpnia zaczął się okres wygasania lock-upów znaczących akcjonariuszy, który miał potrwać do maja przyszłego roku. Teoretycznie mogliśmy mieć więc do czynienia z mocno rozciągniętą w czasie podażą akcji. Uważamy, że lepiej skoncentrować tę podaż w jednym momencie i w ramach ABB, jednocześnie wydłużając lock-upy na pozostałe akcje należące do tych akcjonariuszy do maja 2025 r. — mówi Paweł Wielgus.

Wydłużone mają być lock-upy wszystkich pięciu inwestorów indywidualnych, którzy oferują akcje w ABB. Kolejnymi ograniczeniami w sprzedaży nie będzie natomiast objęty pakiet funduszu Infini.

— Nie było jednomyślności wśród założycieli spółki co do dalszego bezwarunkowego przedłużenia lock-upów. Budujemy Bioceltix od siedmiu lat, w tym czasie żadna z tych osób nie sprzedała nawet części swoich walorów. Po tak długim czasie pojawiła się potrzeba zamienienia części akcji na gotówkę, żeby zaspokoić różne potrzeby życiowe. To jest jedyny powód, nikt z nas nie chce z tej spółki wychodzić, członkowie zarządu sprzedają mniej więcej po 10 proc. tego, co mogliby zaoferować w tym ABB — tłumaczy Paweł Wielgus.