W Miami, królestwie kokainy od czasów legendarnego Taniego Montany, ilość osób przyjęta na ostry dyżur z powodu przedawkowania narkotyków, także liczba zgonów powiązana bezpośrednio z zażywaniem nielegalnych substancji, w ostatnim okresie zmalała.
- Sytuacja jest pewnego rodzaju ironią, biorąc pod uwagę rolę, jaką Miami odgrywa w przemyśle narkotykowym – „Policjanci z Miami", są częścią kultury Wybrzeża – komentuje Paul Gootenberg, autor książki „Andyjska kokaina”.
Powód zaistniałej sytuacji jest prosty – recesja!
Od momentu kryzysu finansowego, mieszkańcy Florydy nie mogą pozwolić sobie na kupno niezwykle drogich narkotyków. Kokaina nie jest już w modzie z tego powodu. Dodatkowo wojna z handlarzami narkotyków wypowiedziana przez rząd federalny przynosi prognozowane efekty. Cena kokainy najwyższej jakości się podwoiła. Coraz trudniej dostać narkotyk w czystej formie.
Biznes kokainowy „cierpi” w recesji
W czasach recesji trudniej się żyje i prowadzi interesy. Przekonują się o tym, zazwyczaj nie wrażliwi na turbulencje ekonomiczne handlarze narkotyków, którzy niespodziewanie, na skutek mizernej kondycji finansowej USA, w zatrważająco szybkim tempie tracą klientów – czytamy w Miami Herald.
