Błędne koło greckiego kryzysu

JKW
opublikowano: 2011-09-20 00:00

Oszczędności wpędzają gospodarkę w coraz głębszą recesję. Trzeba więc zaciskać pasa jeszcze mocniej.

Rynki finansowe z rozczarowaniem przyjęły wyniki wrocławskiego zjazdu ministrów finansów i bankierów centralnych Unii Europejskiej. Inwestorzy są niezadowoleni, bo choć sytuacja robi się coraz bardziej napięta, politycy po raz kolejny nie rozwiązali problemu Grecji. Efekt: euro wczoraj znowu gwałtownie traciło do dolara i jena, co uderzyło też w złotego — cena unijnej waluty wzrosła o 7 gr, do 4,38 zł. Przerwana została też dobra seria na europejskich giełdach — wczoraj większość indeksów straciła sporą część tych zysków z ubiegłego tygodnia. — Przywódcy unijni nadal nie mają konkretnego planu wyjścia z patowej sytuacji. A to oznacza, że o nerwowość na rynku nie będzie trudno — ostrzega Przemysław Kwiecień, analityk X-Trade Brokers. Inwestorzy traktują plajtę Grecji jako coraz bardziej realne rozwiązanie. Według TF Market Advisors, może nastąpić to nawet dziś. — Jeśli rząd w Atenach ma zbankrutować, 20 września wydaje się idealnym dniem na ogłoszenie plajty — twierdzi Peter Tchir, analityk amerykańskiej TF Market Advisors. Zbiega się dziś bowiem kilka wydarzeń. Po pierwsze, Grecja musi wypłacić inwestorom 769 mln EUR odsetek od zaciągniętego wcześniej długu. Po drugie, rozpoczyna się dwudniowe posiedzenie Fedu, więc jej szef Ben Bernanke mógłby odpowiednio zareagować na złe wiadomości ze strefy euro (np. uruchamiając kolejny etap drukowania pieniędzy, tzw. QE3). Po trzecie, jeśli we Wrocławiu zdecydowano o plajcie Grecji, ministrowie finansów mieli czas, by wrócić do krajów i przygotować rządy na ogłoszenie złej wiadomości. Po czwarte, według TF Market Advisors, zaskakujące jest odwołanie wizyty premiera Grecji w USA. Greccy politycy tłumaczyli, że musi on zostać w Atenach, by „podjąć trudne decyzje”. Nawet jeśli spekulacje te się nie potwierdzą i unijny przywódcy będą odkładać trudne decyzje na później, jakaś forma bankructwa Grecji wydaje się nieunikniona. Wprowadzone dotąd drakońskie oszczędności w greckich finansach publicznych nie przyniosły zakładanych rezultatów. Deficyt nie ma szans spaść do zapowiadanych 1,8 mld EUR w 2011 r. Oszczędności okazują się bowiem mniejsze, niż zakładano, a gospodarka reaguje

na „kurację” zaskakująco alergicznie. — Grecka gospodarka może odnotować w 2011 r. spadek PKB sięgający 5,5 proc. rok do roku. W przyszłym roku recesja będzie kontynuowana, gospodarka skurczy się o 2,5 proc. Dodatniej dynamiki kwartalnej nie zobaczymy przynajmniej do końca przyszłego roku — twierdzi

Bob Traa, przedstawiciel Grecji w Międzynarodowym Funduszu Walutowym (MFW). Żeby odbudować zaufanie do strefy euro, tzw. trojka (Komisja Europejska, Europejski Bank Centralny i MFW) żąda od Grecji dodatkowych oszczędności. Oznacza to jednak, że recesja będzie jeszcze silniejsza niż obecnie prognozowana. [JKW]