W środę notowania akcji KGHM (-3,8 proc.) ponownie zeszły poniżej 94 zł, po tym jak ceny miedzi na giełdzie w Nowym Jorku ponownie zaczęły zmierzać w kierunku sześcioletniego minimum sprzed tygodnia. Surowiec potaniał do 2,405 USD za funt i jest już o 15,2 proc. tańszy niż na koniec 2014 r. Szanse na zahamowanie przeceny rudego metalu zmniejsza fakt, że jego producenci wciąż osiągają zyski, ocenia agencja Bloomberg. Według banku Standard Chartered przy obecnych cenach metalu rentownych jest globalnie wciąż około 90 proc. kopalń miedzi.
- Inwestorzy czekają, aż producenci dadzą za wygraną i zaczną zamykać kopalnie. Oni wciąż jednak kontynuują rozpoczęte projekty – oceniał Kenneth Hoffman, analityk Bloomberg Intelligence.
Według niego aby producenci zaczęli zmniejszać wydobycie, ceny miedzi muszą spaść o kolejne 24 proc. Zdaniem banku Goldman Sachs w ciągu następnych 6 miesięcy notowania miedzi spadną o kolejne 9 proc., a Societe Generale przewiduje, że w tym roku nadwyżka podaży na rynku miedzi podwoi się. Z drugiej strony Citigroup zapowiedział w poniedziałkowym raporcie, że ceny miedzi wzrosną w 12 miesięcy o 33 proc.
Według BMO Capital Markets podaż miedzi wzrośnie w tym roku o 5,3 proc., by w przyszłym roku zwiększyć się o 8,2 proc., czyli najwięcej od 1996 r. Na razie brak widoków na poważniejsze cięcia w produkcji. Freeport-McMoRan przyznał, że rozważa ograniczenie wydobycia, a Antofagasta obniżyła prognozę tegorocznego wydobycia za sprawą opóźnień w otwarciu nowej kopalni. W bieżącym półroczu na produkcji miedzi odbiją się tymczasem problemy z dostawami energii w Zambii.
- Nic nie zapowiada nagłej odmiany sytuacji. Problemy podaży musiałyby być bardzo głębokie, aby globalny rynek wrócił do niedoborów – komentował Artur Passos, analityk surowcowy banku Itau Unibanco Holding.
- Producenci są w stanie utrzymać wydobycie. Sytuacja upodabnia się do tej panującej na rynku ropy i złota. Surowca jest więcej niż potrzeba – dodawał Rob Haworth, strateg inwestycyjny towarzystwa US Bank Wealth Management.
