BM PBK LIDEREM NA RYNKU WEZWAŃ

Tomasz Furman
opublikowano: 2000-02-04 00:00

BM PBK LIDEREM NA RYNKU WEZWAŃ

Podmiot dokonujący wezwania na sprzedaż musi przede wszystkim ufać brokerowi

LIDER RYNKU: W 1999 r. BM PBK, kierowany przez Krzysztofa Stępnia, miał udział przekraczający 1/3 rynku wezwań. fot. BS

Nie COK BH czy CDM Pekao SA, czyli liderzy pośrednictwa w obrocie giełdowym, ale plasujące się znacznie niżej Biuro Maklerskie PBK było w ubiegłym roku liderem na rynku obsługi wezwań do publicznej sprzedaży. Miało ono 37-proc. udział w rynku.

BM PBK nie byłoby liderem, gdyby nie jedna, jedyna transakcja: pośrednictwo w wezwaniu ogłoszonym przez Bayerische Hypo- und Vereinsbank na sprzedaż akcji BPH, którego wartość ostatecznie wyniosła przeszło 600 mln zł.

BM PBK obsługiwało w ubiegłym roku wezwania na cztery spółki, które dokonując wyboru musiały mieć zapewnioną poufność na najwyższym poziomie.

— Biura maklerskie pośredniczące w publicznych wezwaniach na sprzedaż akcji muszą zapewnić wzywającemu najwyższy standard obsługi. O wyborze pośrednika decyduje również zaufanie jakim wzywający darzy biuro — uważa Krzysztof Stępień, dyrektor BM PBK.

Jego zdaniem, niemały wpływ na podejmowane decyzje mają opinie i rekomendacje udzielane przez firmy doradcze, prawnicze, czy audytorskie obsługujące wzywającego. To one często jako pierwsze uzgadniają z zainteresowanymi warunki planowanego przejęcia spółki publicznej lub zakupu części jej akcji.

Decyduje doświadczenie

Nieco inne czynniki decydowały o sukcesie Societe Generale, drugiego brokera, który pośredniczył w zakupach akcji trzech spółek.

— Na tym rynku zdecydowanie najważniejsze jest to, by zachować poufność. Dzięki pośrednictwu w przejęciu Polifarbu Cieszyn Wrocław, które było pierwszym prawdziwym wrogim przejęciem na rynku publicznym, zyskaliśmy doświadczenie, które nadal nam się przydaje. W naszym przypadku dużą rolę w pozyskaniu inwestorów ogłaszających wezwanie odegrał macierzysty bank, którego renoma przyczyniła się m.in. do podpisania umowy z Brandtem — mówi Karol Żbikowski, prezes SG Securities Polska.

Wsparcie banków

Analiza danych dotyczących wartości ubiegłorocznych wezwań wykazuje, że na szesnaście przedsiębiorstw maklerskich pośredniczących w nich prawie we wszystkich brali udział brokerzy, których głównym akcjonariuszem jest bank. Wytłumaczenie jest proste: inwestorzy muszą traktować publiczne wezwania tylko jako część procesu fuzji i przejęć.

— Wezwania są elementem większej całości. W naszym przypadku pośrednictwo w tym procesie jest efektem oferowania wraz z bankiem szerszego zakresu usług. Można zaliczyć do nich kwestie związane z finansowaniem wezwania, w tym kredytowanie, doradztwo czy sporządzanie analiz — wylicza Tomasz Adamski prezes CDM Pekao SA.

Różne opłaty

Brokerzy skrzętnie ukrywają, ile tak naprawdę zarabiają przy obsłudze wezwań. Wartość opłat zależy od zakresu wykonywanych prac, sporządzenia analiz, rozeznania rynku pod kątem określenia skuteczności ewentualnego wezwania czy dotarcia do indywidualnych akcjonariuszy spółki, na którą poluje inwestor.

Na rynku ukształtowały się dwojakiego rodzaju opłaty związane z wezwaniem. Jedną z nich jest koszt prowizji płacony od ostatecznej wartości transakcji — wynosi on od 0,2 proc. do nawet 1 proc. Druga opłata ma charakter stały i wynosi od kilku do kilkudziesięciu tysięcy dolarów.