Przemiana, która m.in. w USA w momencie przystąpienia do wojny, była naprawdę epokowa. Co ważne, impuls do niej był inicjatywą oddolną. Już w miesiąc po japońskim ataku na Pearl Harbor, 60 wdów, które straciły mężów na Hawajach zgłosiło się do kalifornijskich zakładów montażowych samolotów o pracy przy produkcji maszyn. Swoją inicjatywę nazwały: "Dzięki nam będą latać, bo pomścić naszych mężów."
































Po raz pierwszy w historii najnowszej kobiety zaangażowały się nie tylko w prace administracyjne, ale również ciężkie, fizyczne obowiązki związane z obróbką metali, spawaniem, czy montażem precyzyjnych części. I co ważne, mężczyźni nie stawali im na przeszkodzie.
Niestety, dyskryminacja, która zniknęła z hal fabrycznych, odczuwalna była wciąż w kasach przy odbieraniu poborów. Kobiety otrzymywały bowiem wynagrodzenie aż o połowę niższe, niż przysługujące zatrudnionym na równorzędnym stanowisku mężczyznom. Być może jakimś pocieszeniem był podziw całego narodu i trwałe zapisanie się w kulturze - w 1942 r. na ich cześć powstała piosenka Rosie the Riveter, którą można przetłumaczyć brutalnie jako Rózia Nitownica (lub Nitowaczka).
Po wojnie, mimo wyrażanej przez robotnice chęci pozostania w fabrykach, były one z nich masowo zwalniane. Przyczyną był nie tylko powrót mężczyzn z frontu, ale przede wszystkim przestawienie produkcji z wojskowej na cywilną i totalna reorganizacja przemysłu.
W czasie wojny fotograf Biura Informacji Wojennej Alfred T. Palmer odwiedził kobiety pracujące w jednej z fabryk samolotów. Powstał z tego niezwykły fotoreportaż utrwalony na kolorowej taśmie Kodachrome.
