Branża reklamowa tonie w długach

Justyna Klupa
opublikowano: 2023-08-06 20:00

Firmy reklamowe mają mniej zleceń i coraz więcej niespłaconych należności. Już teraz zalegają z zapłatą 118,6 mln zł. Nieuczciwi kontrahenci są im winni jeszcze więcej - ponad 125 mln zł.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • Jakie zadłużenie mają firmy z branży reklamowej?
  • Ile zalegają agencjom marketingowym ich wierzyciele?
  • W jakim województwie sytuacja w branży reklamowej jest najtrudniejsza?
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Trudna sytuacja gospodarcza w kraju zmusza przedsiębiorców do ograniczania kosztów związanych z biznesem. Z ostatniego badania „Barometr wydatków firmowych”, zrealizowanego na zlecenie NFG, wynika, że w ostatnich 12 miesiącach firmy najczęściej oszczędzały na reklamie i promocji. Wskazało tak aż 55 proc. ankietowanych.

Mniejsze zainteresowanie usługami reklamowymi i marketingowymi oznacza spadek dochodów agencji, które je świadczą. Odbija się to na ich płynności finansowej. Już teraz zaległości w opłacaniu zobowiązań ma aż 4103 przedsiębiorstw działających w branży kreatywnej, a średnie zadłużenie wynosi 28,9 tys. zł – wynika z danych Krajowego Rejestru Długów (KRD). Z tym problemem branża boryka się już od wielu lat.

– Najwyższe zadłużenie branży odnotowaliśmy we wrześniu 2021 r., a więc w trakcie pandemii, która zamroziła rynek. Sięgnęło ono wtedy 160 mln zł. Później zaczęło spadać, ale od końcówki ubiegłego roku ponownie rośnie. Branża mocno odczuwa niepewność panującą na rynku, spowodowaną zarówno wysoką inflacją, jak i wojną w Ukrainie. Te wszystkie wydarzenia zmieniły podejście do wydatków promocyjnych w wielu firmach. Osoby decyzyjne szukają dziś raczej kreatywnych rozwiązań, które nie będą pochłaniały dużych budżetów, a przyniosą satysfakcjonujące efekty. Marki przywiązują też większą wagę do jakości komunikacji, aby zdobyć zainteresowanie konsumentów i zyskać ich lojalność. Najbliższe miesiące pokażą, czy ta strategia działa i jak wpływa na kondycję firm reklamowych – mówi Adam Łącki, prezes zarządu KRD Biura Informacji Gospodarczej.

Gdzie najgorzej

Najwięcej do oddania kontrahentom mają agencje reklamowe (97,8 mln zł.) Są to zaległości łącznie 3388 przedsiębiorców. Zadłużenie firm przeprowadzających badania rynku i opinii publicznej wynosi 8,5 mln zł. Niewiele mniejszą wartość mają przeterminowane faktury agencji PR (6,9 mln zł). Z kolei domy mediowe są winne wierzycielom 5,2 mln zł.

Większość dłużników z branży reklamowej stanowią jednoosobowe działalności gospodarcze. Są one winne kontrahentom 66 mln zł. Natomiast spółki prawa handlowego mają do zwrotu 51,9 mln zł.

Prawie jedna trzecia zadłużenia branży spoczywa na barkach przedsiębiorców z województwa mazowieckiego (42,4 mln zł). Drugi pod względem wysokości przeterminowanych płatności firm reklamowych jest Śląsk. Dłużnicy mają tam do zwrotu 14,1 mln. Za nim jest województwo małopolskie - działające w nim agencje muszą oddać wierzycielom ponad 3 mln zł. Natomiast najmniejsze zadłużenie mają przedsiębiorstwa z Podlasia (695,1 tys. zł).

Firmy mają pod górkę

Mniejsza liczba kontrahentów to niejedyny problem branży. Przedsiębiorcom sen z powiek spędzają długie terminy płatności narzucane przez klientów. Firmy godzą się na nie w obawie przed utratą kontrahentów, a żeby móc terminowo regulować zobowiązania wobec podwykonawców, muszą posiłkować się finansowaniem zewnętrznym, np. faktoringiem zaliczkowym.

Sytuację agencji reklamowych dodatkowo utrudniają ich wierzyciele. Mają im oni oddać łącznie 125,6 mln zł. Warto zauważyć, że to więcej niż zaległości całej branży reklamowej. Najwięcej do zwrotu mają firmy handlowe - zalegają one z zapłatą 30,4 mln zł. Za nimi są przedsiębiorstwa budowlane, którym uzbierało się 24,1 mln zł przeterminowanych faktur.

– To zamrożone pieniądze, które utrudniają bieżące funkcjonowanie firm i wstrzymują ich rozwój. Dlatego tak ważne jest, aby starannie dobierać partnerów do współpracy. Lepiej czasem zrezygnować ze zlecenia, które z góry wiadomo, że może zakończyć się brakiem zapłaty niż przyjąć je z bagażem ryzyka i zrobić komuś dosłownie darmową reklamę – podsumowuje Adam Łącki.