W czasie czwartkowej sesji papiery Barclays, instytucji narażonej na największe problemy w razie zamknięcia przed bankami z Wysp rynku unijnego, chwilowo były najtańsze od września 2016 r. Akcje Royal Bank of Scotland oraz Lloyds traciły najmocniej od dwóch lat, a kursy wszystkich trzech instytucji spadły o między 4 a 10 proc. Przyczyna przeceny to obawy, że czwartkowe dymisje dwóch ministrów grożą upadkiem premier Theresy May oraz wynegocjowanego przez nią projektu porozumienia w sprawie brexitu. Wyjście z UE bez porozumienia oznaczałoby dla gospodarki brytyjskiej szereg problemów, na czele z utratą przez banki dostępu do unijnego rynku, a w razie wotum nieufności wobec premier rządy mógłby przejąć radykalny lider Partii Pracy Jeremy Corbyn.
- To przerażające, że porozumienie może upaść. Jeśli będziemy mieli twardy brexit, a potem do władzy dojdzie Jeremy Corbyn, to będzie to Armagedon – komentuje Alasdair Haynes, prezes firmy brokerskiej Aquis Exchange.
Rezygnacje zajmującego się brexitem Dominica Raaba oraz odpowiadającej za zabezpieczenie socjalne Esther McVey zwiększają ryzyko buntu w partii konserwatywnej, ocenia agencja Bloomberg. Funt zanurkował wobec dolara o 1,8 proc., a giełdy z kontynentalnej części Europy opanowały zniżki, bo scenariusz wyjścia Wielkiej Brytanii bez porozumienia oznacza wielkie ryzyko dla obu stron. W przypadku brytyjskich banków chodzi nie tylko o utratę dostępu do unijnego rynku, ale może przede wszystkim o kłopoty, jakie twardy brexit oznaczałby dla konsumentów (świadczy o tym przecena Lloyds, który jest zaangażowany na kontynencie w niewielkim stopniu). Twardy brexit oznaczałby dalsze spowolnienie brytyjskiej gospodarki, która już teraz cierpi przez obciążenie długiem i słabość inwestycji zagranicznych. Skutkiem byłaby słabsza dynamika akcji kredytowej i wzrost udziału zagrożonych kredytów – twierdzi Bloomberg.
