Budżet 2003 odchodzi od filozofii przedsiębiorczości

Marek Goliszewski
opublikowano: 2002-10-01 00:00

Czy wniesiony wczoraj do Sejmu budżet na rok 2003 można ocenić jednoznacznie? Nie, to na razie projekt, mający być przedmiotem intensywnej obróbki parlamentu. A więc wiele przed nami, być może także niespodzianki dużych poprawek.

Projekt ustawy budżetowej w zbyt dużym stopniu odchodzi od filozofii rządowego programu „Przedsiębiorczość — Rozwój — Praca”, a zwłaszcza pakietu „Przede wszystkim przedsiębiorczość”. Wynikającej z tych dokumentów polityce rządu trudno było odmówić pozytywów, do których należą: zapowiedź wprowadzenia przyspieszonej amortyzacji, zwolnienie z podatku dochodowego firm w drugim roku działalności, podwyższenie limitów dla rozliczających się w formie ryczałtu podatkowego, możliwość rozliczania VAT w ciągu trzech miesięcy dla płacących ryczałt, przyjęcie korzystnych przepisów rozładowujących zatory płatnicze, wreszcie plany oddłużenia przedsiębiorstw.

Od początku lektury projektu budżetu rzucają się w oczy dwa parametry: założony poziom wzrostu PKB, który ma wynieść aż 3,5 proc. oraz wynikowy poziom deficytu budżetowego, ustalonego na kwotę 38,734 mld zł, czyli 4,94 proc. PKB. Podstawowe znaczenie ma tu założenie przyspieszenia tempa wzrostu popytu krajowego do 3,4 proc., w tym wzrostu nakładów na środki trwałe do 5,6 proc., a konsumpcji indywidualnej do 3,2 proc. Prognozy te, choć możliwe do zrealizowania, wydają się nazbyt optymistyczne, zwłaszcza w części dotyczącej konsumpcji.

Należy też zwrócić uwagę, że przy tak silnym wzroście popytu krajowego musi ulec zmianie występująca od dwóch lat tendencja szybszego wzrostu eksportu niż importu — a to na skutek wysokiej importochłonności inwestycji oraz równie wysokiego udziału importu w konsumpcji. Widać to wyraźnie już w wynikach II kwartału 2002 r. Przy szybszym wzroście importu wspomniane zjawiska wpłyną negatywnie na tempo wzrostu PKB (w granicach 0,4-0,7 pkt proc.). Oznacza to, że przy założonym wzroście popytu krajowego o 3,4 proc., wzrost PKB po prostu musi być wolniejszy.

Wątpliwości ciąg dalszy — w projekcie budżetu przyjęto wzrost konsumpcji indywidualnej o 3,2 proc., co nastąpi przy realnym wzroście dochodów brutto do dyspozycji gospodarstw domowych o 2,8 proc. Oznaczać to będzie jednak spadek skłonności do oszczędzania. Trudno również spodziewać się przyspieszenia wzrostu płac w przedsiębiorstwach. Podobnie ulotne są nadzieje na spadek liczby bezrobotnych. Bardziej realistyczne wydaje się obniżanie tempa wzrostu stopy bezrobocia, czego pierwsze symptomy widoczne są już obecnie.

I wreszcie — deficyt budżetowy poniżej 5 proc. PKB należałoby przyjąć z entuzjazmem, gdyby nie wysokie deficyty funduszy celowych i agencji rządowych. Na przykład Agencja Rozwoju Przemysłu w ogóle nie przedstawiła swoich parametrów finansowych, ponieważ jest... spółką akcyjną i nie ma takiego obowiązku. ARP będzie miała decydujący głos w procesie udzielania gwarancji i poręczeń Skarbu Państwa dla przedsiębiorstw, a zatem jej postawę należy uznać za niebezpieczną dla kondycji finansów państwa. Zaniżenie deficytu budżetowego w stosunku do zadeklarowanego w projekcie ustawy szacujemy na 8 mld zł. To kwota wręcz gigantyczna, dlatego pilnie trzeba wyjaśnić okoliczności i zasadność jej powstania.

Niepokój przedsiębiorców budzi zamrożenie na kolejny rok progów PIT (oznaczające podwyższenie tego podatku o wielkość inflacji) oraz zmniejszenie z 4 proc. do 1 proc. obniżki CIT w stosunku do przyjętego w 1999 r. wieloletniego programu. Oprócz niewywiązania się przez państwo z ustawowych zobowiązań, zmniejszenia atrakcyjności inwestycyjnej Polski i konkurencyjności polskich przedsiębiorstw, zmiana przyszłorocznej stawki z 24 na 27 proc. ma jeszcze inną wadę — w roku 2002 dochody budżetu z CIT wzrosną prawdopodobnie o 11,2 proc., mimo planowego obniżenia stawki w stosunku do roku 2001. Natomiast uchwalenie na rok 2003 stawki 27 proc. może fiskusa przykro rozczarować.

Nie widać w projekcie budżetu starań o ograniczenie wydatków tzw. sztywnych (prawnie zdeterminowanych), czyli głównie socjalnych. Ich udział w całości wydatków przekracza już 2/3. Odbywa się to kosztem wydatków rozwojowych — na przykład nakłady na gospodarkę komunalną i ochronę środowiska maleją o 15,8 proc. Za to dotacja do KRUS ma przekroczyć 15 mld zł, podczas gdy ze składek rolników sfinansowanych zostanie zaledwie około 7 proc. wydatków tego funduszu. Nakłady na administrację publiczną rosną o ponad 26 proc., a na partie polityczne aż o 62 proc.

Pesymizm rodzi konstatacja, że realizacja wydatków budżetu zawsze jest pewna, natomiast część dochodów — iluzoryczna. Bez naprawdę istotnych korekt w parlamencie, budżet na rok 2003 będzie trudny do zrealizowania.