Właściciele dużych galerii handlowych nadużywają swojej dominującej pozycji rynkowej i narzucają najemcom niekorzystne warunki wynajmu lokali — taką opinię można usłyszeć dość często, zwłaszcza od menedżerów małych firm.

Punkty zapalne
Kontrowersje wywołuje zwłaszcza jednostronny charakter umów najmu powierzchni handlowej, zapewniający duże przywileje jej właścicielom. Standardowy kontrakt zawiera się na 3, 5 lub nawet 10 lat, a najemca nie może go wypowiedzieć, chyba że uda mu się podpisać dodatkową klauzulę, trudną do wynegocjowania dla mniejszych przedsiębiorców.
— Z tym problemem zetknęła się spółka Comsat International, która nie mogąc dłużej prowadzić działalności handlowej w jednym z poznańskich centrów handlowych, podjęła próbę rozwiązania kontraktu. Sprawa nadal się ciągnie, a przedsiębiorca za czynsz niedziałającego przez pół roku sklepu zapłacił ponad 50 tys. zł — opowiada Jacek Silski, prezes Wielkopolskiego Związku Pracodawców (WZP), zrzeszonego w strukturze PKPP Lewiatan.
Jego zdaniem, zapisy zawarte w umowach najmu powierzchni handlowej w wielu galeriach naruszają dobre obyczaje i powinny być uznane za nielegalne. W grudniu związek zgłosił więc sprawę do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Trwa postępowanie wyjaśniające.
Rynkowe praktyki
Przedstawiciele WZP zapewniają, że są w stanie przedstawić więcej przykładów nadużywania dominującej pozycji deweloperów, z całego kraju. O nadużyciach mówią też najemcy i inni uczestnicy rynku.
Według Jacka Kopija dyrektora ds. rozwoju sieci Top Secret, należącej do grupy Redan, lokującej swoje sklepy w centrach handlowych, rynkowa pozycja najemców wzmocniła się nieco w ostatnich latach, ale nadal prawo rozwiązania umowy najmu zastrzega sobie wyłącznie wynajmujący.
Więcej przeczytasz w "Pulsie Biznesu" lub tutaj>>