Ubezpieczyciele nie mieli spokojnego lata, a jesień też zapowiada się nerwowo. Po emocjach związanych z ogłoszeniem w lipcu rekomendacji Komisji Nadzoru Finansowego ws. likwidacji szkód, która ma wejść w życie 1 listopada. Wymuszane przez rząd prokonsumenckie postawy ubezpieczycieli mogą wkrótce trafić rykoszetem w ich klientów.
Również twarde dane wskazują, że ubezpieczyciele będą musieli w końcu podnieść składki OC. Wartość wypłaconych odszkodowań z tytułu ubezpieczeń komunikacyjnych już mocno wzrosła w tym roku, a ceny polis w lipcu i sierpniu nadal były niższe niż rok wcześniej.

Letnia promocja
Z danych udostępnionych PB przez multiagencję Punkta wynika, że średnia cena ubezpieczenia OC w lipcu 2022 r. wyniosła 536 zł i była o 9,1 proc. niższa niż w analogicznym miesiącu rok wcześniej. W sierpniu było jeszcze taniej - za OC Polacy płacili średnio 531 zł, czy o o 9,7 proc. mniej r/r. W drugim kwartale średnia składka OC wynosiła 538 zł wobec 542 zł kwartał wcześniej.
W lipcu najtaniej było w województwie śląskim, gdzie średnia cena polisy OC wynosiła 499 zł, oraz w województwie lubelskim (504 zł), zaś w sierpniu z najniższe stawki obowiązywaly kierowców z województw: wielkopolskiego (średnio 510 zł) i małopolskiego (512 zł).
Towarzystwa ubezpieczeniowe ulżyły nieznacznie portfelom warszawiaków. Stolica w drugim kwartale była spośród najdroższych miast w Polsce, ale sierpniu zajmowała ósme miejsce [ze średnią ceną 610 zł - red.]. Najdroższym miastem w sierpniu był Chorzów [766 zł - red.], ale nie świadczy to o tendencji w regionie, lecz raczej o punktowej korekcie – twierdzą analitycy Punkty.
W lipcu najdroższe ubezpieczenia komunikacyjne sprzedawano - tradycyjnie - w Trójmieście. Na szczycie listy uplasowały się Gdynia (średnia cena OC to 767 zł) i Gdańsk (na drugiej pozycji w lipcu i sierpniu, odpowiednio: 737 zł i 693 zł).

Ubezpieczyciele są prawnie zobowiązani, by składki, które zbierają od kierowców, pokryły co najmniej koszty wypłacanych odszkodowań i prowadzenia działalności. Wyższe koszty likwidacji szkód oznaczają droższe polisy dla klientów. Podwyżki składek OC są więc bardzo prawdopodobne, będą odzwierciedleniem inflacji, rekomendacji KNF, droższych napraw, przerw w łańcuchu dostaw. Tymczasem klienci są zainteresowani, żeby cena obowiązkowego ubezpieczenia była jak najniższa. Dla wielu osób poniesienie tych kosztów będzie bardzo trudne, a to może oznaczać wzrost liczby nieubezpieczonych pojazdów. Dlatego apelujemy, żeby w tak trudnym dla klientów momencie nie generować kolejnych impulsów do podwyżek.
Ciemne chmury
Wojna cenowa na rynku polis OC nadal więc trwa, podczas gdy wartość odszkodowań z tytułu szkód komunikacyjnych rośnie. Według danych Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego łącznie z polis OC i AC od stycznia do czerwca ubezpieczyciele wypłacili 7,12 mld zł odszkodowań wobec 6,31 mld zł rok wcześniej.
Odszkodowania z tytułu polis OC zwiększyły się w tym czasie do 4,14 mld zł z 3,71 mld zł w pierwszym półroczu 2021 r., choć częstość szkód spadła o 5,9 proc. w skali roku (do 0,03).
Liczba zgłoszonych szkód rośnie wolniej. W pierwszej połowie 2022 r. ubezpieczyciele przyjęli zgłoszenia o prawie 486 tys. szkód z OC wobec 480,7 tys. rok wcześniej. Łącznie z polis OC i AC było 873,3 tys. szkód wobec 870,4 tys. przed rokiem.
Na rynku ubezpieczeń komunikacyjnych pojawiła się nerwowość, która wynika z kilku dodatkowych czynników – to m.in. rekomendacja KNF, dalszy wzrost kosztów obsługi roszczeń i cen części. Ubezpieczyciele boją się zareagować podwyżką. Najbardziej bezpieczni są najwięksi gracze ze względu na ekonomikę skali, ale w ich przypadku nowe wymogi również mogą mocno odbić na marżach. Mam nadzieję, że dojdzie do radykalnego odbicia w kwestii wyceny ubezpieczeń. W przeciwnym razie może pojawić się pokusa, by marżę wykreować na etapie likwidacji szkód. Zimny prysznic się przyda, bo zagrożeń jest dużo, a stawki OC są niezmiennie pod lupą organu nadzoru.
Obniżona podwyżka
W listopadzie koszty likwidacji szkód znów wzrosną w związku z rekomendacją KNF. Nowe tytyczne pozbawią ubezpieczycieli rabatów z tytułu stałej współpracy z warsztatami i zmuszą ich do akceptowania cen obowiązujących w serwisach wskazanych przez poszkodowanych, nawet jeśli będą zawyżone. Rekomendacja wzbudziła wiele emocji – nie tylko ze względu na treść, ale również sposób, w jaki nadzorca potraktował proces konsultacji z zainteresowanymi.
- Przygotowaliśmy się, przeprowadzając analizy, symulacje i poważne badania rynku, zamawiając opinie u najlepszych prawników. Okazało się, że proces konsultacji był farsą. W dodatku po raz kolejny dostaliśmy wytyczne, które w wielu punktach nie są jednoznaczne – mówi przedstawiciel branży chcący zachować anonimowość.
Polska Izba Ubezpieczeń oceniła, że nowe regulacje pozbawią firmy ubezpieczeniowe kontroli nad likwidacją szkód, a w konsekwencji spowodują duży wzrost kosztów. Stwarzają one także pole do nadużyć dla warsztatów.
Miesiąc później (19 sierpnia) na rządowych stronach został opublikowany projekt zmian w prawie o ruchu drogowym, zakładający m.in. wzrost opłaty na CEPiK wnoszonej przy zawieraniu umów OC - z 1 EUR do nawet 1 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce, czyli ok. 60 zł. Oznaczałoby to wzrost składki średnio o 10-15 proc. w przypadku polis rocznych, a w przypadku krótkoterminowych - nawet o 100 proc. Na szczęście to już nieaktualne.
Po oprotestowaniu zmiany - zarówno przez ubezpieczycieli, jak i dilerów aut - Ministerstwo Cyfryzacji poinformowało, że w projekcie, który zostanie skierowany pod obrady Stałego Komitetu Rady Ministrów, znajdzie się istotna zmiana: limit opłaty ewidencyjnej zostanie zmniejszony z 1 proc. do 0,1 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Opłata nie będzie więc mogła przekroczyć 5,66 zł.
Taka będzie roczna składka ubezpieczycieli na CEPiK, jeśli zgodnie z rzadowymi zapowiedziami maksymalna stawka opłaty doliczanej do polisy OC wzrośnie do 5,66 zł. Obecnie to 1 EUR.