Zapowiadanego przez czarnowidzów giełdowego krachu nie będzie, prognozują stratedzy amerykańskiego banku inwestycyjnego Stifel Nicolaus. Jak wynika z datowanego na 30 lipca raportu, decyzja o kolejnym etapie tyleż słynnego, co kontrowersyjnego programu QE może zapaść już na najbliższym posiedzeniu Rezerwy Federalnej. Prawdziwym zrządzeniem losu dla giełdowych inwestorów może okazać się jednak inne posunięcie banku. Mowa o możliwym oficjalnym przyjęciu przez Fed polityki sięgającego 2 proc. celu inflacyjnego. Właśnie przy tym tempie wzrostu cen giełdowe wyceny akcji były w historii najwyższe.

Przeciętnie sięgały wtedy 17-krotności zysków (co oznacza, że wskaźnik cena/zysk wynosił 17). Obecnie równają się 14-krotności zarobku spółek za ostatnie cztery kwartały. „Jasna deklaracja wprowadzenia celu inflacyjnego wynoszącego 2 proc. to prawie jak wyznaczenie docelowego wskaźnika cena/zysk dla nowojorskiej giełdy na poziomie 17” — zauważają eksperci Stifel Nicolaus.
Dotychczasowe programy łagodzenia polityki Fedu sprawiły, że zyski spółek zza oceanu poszły w ostatnich trzech latach mocno w górę. Pomogły korporacjom, obniżając koszty pracy i wartość dolara. Inwestorzy jednak spodziewali się, że zyski spadną, kiedy tylko Fed wycofa pomoc. Dlatego w dół poszły giełdowe wyceny. Efektem były spadające wskaźniki cena/zysk.
Jeżeli jednak Fedowi uda się w długim terminie utrzymać inflację sięgającą 2 proc., giełdowe wyceny mają szansę znów zacząć rosnąć. Na tym straciłyby korzystające na deflacji bezpieczne inwestycje. To dolar i amerykańskie obligacje skarbowe. Wśród branż giełdowych należą do nich sektory użyteczności publicznej, telekomunikacyjnej oraz dóbr konsumenckich. Notowania ich przedstawicieli mogłyby także znaleźć się pod presją. Największym beneficjentem dwuprocentowej inflacji byłyby natomiast banki.
Inwestorzy, którzy obstawiają wybuch deflacji, stali się zbyt pewni siebie. Może to dla nich oznaczać straty” — wynika z raportu. Pozytywnemu scenariuszowi zagrozić nie powinien kryzys w Europie. Zdaniem banku zbliża się moment, kiedy europejscy politycy będą musieli podjąć trudne decyzje. Przemawia za tym fakt, że kryzysowe dostosowanie rozpoczęło się w Europie w trzy lata po jego początku w USA.
„Zalecamy przygotować się na najważniejszą odpowiedź polityków na kryzys
w ciągu ostatnich lat. Może ona podkopać zapotrzebowanie na bezpieczne
aktywa” — przewidują twórcy raportu.