Jak oblicza agencja Bloomberg, w ubiegłym tygodniu duzi inwestorzy spekulacyjni zredukowali pozycje obliczone na zwyżki cen surowców do najniższego poziomu od czterech lat. W tym samym czasie z globalnych funduszy inwestujących na tym rynku w ciągu zaledwie tygodnia wycofano 4,23 mld USD. Nie bez powodu.
— Nastroje na rynku stają się coraz bardziej ostrożne. Inwestorzy spodziewają się pogorszenia danych makro, a to w pierwszej kolejności uderzyłoby w surowce — komentował Stanley Crouch, główny zarządzający nowojorskiego towarzystwa Aegis Capital Corp. Źródłem obaw inwestorów jest wciąż powolne ożywienie w przemyśle Chin, które są największym na świecie konsumentem bawełny, miedzi i soi. W marcu wskaźnik koniunktury w tamtejszym sektorze wytwórczym z trudem przekroczył oddzielającą ożywienie od spowolnienia granicę 50 punktów. W strefie euro bezrobocie sięgnęło w styczniu 11,9 proc., najwyższego poziomu, od kiedy w 1995 r. zaczęto gromadzić podobne dane.
Tymczasem Międzynarodowy Fundusz Walutowy zapowiedział, że za sprawą automatycznych oszczędności budżetowych obetnie tegoroczne prognozy wzrostu gospodarczego dla USA, gospodarki zużywającej najwięcej ropy naftowej na świecie i będącej drugim pod względem wielkości konsumentem metali. Efekt?
Surowcowy indeks S&PGSCI jest od początku roku na 0,8-procentowym minusie, choć w tym czasie tworzony przez MSCI indeks wszystkich rynków akcji zyskał 3,8 proc. Notowania ropy spadły do siedmiotygodniowego dołka, a najniżej od czterech tygodni znalazły się ceny rudy żelaza. Indeks cen sześciu surowców kwotowanych na londyńskiej giełdzie towarowej stracił w lutym 4,8 proc., a jeszcze gorzej radziły sobie surowce rolne. Pozycje spekulacyjne obliczone na zwyżki notowań 11 produktów rolnych ścięto w zeszłym tygodniu łącznie o 24 proc.
— W rolnictwie prognozy złej pogody się nie sprawdziły, więc ciężko jest znaleźć motyw przewodni, mogący stać za inwestycjami w płody rolne — ocenia Anthony Valeri, strateg rynkowy amerykańskiego towarzystwa LPL Financial Corp.