Ceny nowych samochodów osiągają poziom absurdu

opublikowano: 28-03-2023, 19:45
Play icon
Posłuchaj
Speaker icon
Close icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl

W ciągu czterech lat nowe auta osobowe zdrożały — w zależności od segmentu i rodzaju napędu — o 11,5 do nawet 65,7 proc. Końca podwyżek nie widać.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • w jakim tempie drożeją samochody z różnych segmentów
  • jak podwyżki wpływają na różnicę cen między autami elektrycznymi a tymi z napędem konwencjonalnym
  • które elektryki już dziś są tańsze od spalinowych odpowiedników

Rok 2022 przyniósł wiele zmian na rynku nowych aut. Problemy z dostępnością, niepewna sytuacja rynkowa i przyszłość branży przyczyniły się nie tylko do spadku ogólnej sprzedaży o 7,4 proc., ale też do wzrostu cen.

— Klienci, którzy wymieniają auta raz na kilka lat, są zaskoczeni tak dużym wzrostem cen oraz tym, że najczęściej muszą rozważać zakup pojazdu z niższego segmentu — mówi Dariusz Wołoszka z Info-Ekspert.

Na wymieniających auta co cztery lata czeka niemiła niespodzianka. Jeśli diametralnie nie poprawiła się ich sytuacja finansowa, nie będą w stanie przesiąść się do nowego auta o podobnych parametrach. Info-Expert porównał cenniki z marca 2019 r. z obecnymi. Wyniki przyprawiają o zawrót głowy.

Nadal najchętniej wybieranym rodzajem napędu są silniki benzynowe. Ich zwolennicy zapłacą dziś za nowy samochód nawet o 45,3 proc. więcej niż w 2019 r. Dotyczy to kupujących jeden z modeli z segmentu B. Średnia cena takiego auta w 2019 r. wynosiła niewiele ponad 63,6 tys. zł, dziś sięga 92,5 tys. zł. Niewiele lepiej jest w przypadku małych SUV-ów — średnia cena sprzed czterech lat to 87,4 tys. zł, a obecna to ponad 140 tys. zł, co oznacza podwyżkę o 39,6 proc.

— Nieco mniejszy przyrost cen odnotowaliśmy w przypadku większych samochodów. Dla segmentu C, średnich oraz dużych SUV-ów było to odpowiednio 34,4, 36,6 i 35,9 proc. — mówi Dariusz Wołoszka.

66 tys. zł drożej

Przed wzrostem cen nie uchroniły się również tracące na popularności diesle. Z danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów wynika, że w IV kw. 2022 r. ich udział w rejestracjach nowych samochodów osobowych spadł z 16,4 proc. rok wcześniej do 14,4 proc. Sytuacji nie poprawia wysoka cena zakupu. Między marcem 2019 a marcem 2023 r. średnia cena takiego auta wzrosła o ponad jedną czwartą. Najbardziej zdrożały auta segmentu B i małe SUV-y — o 44 i blisko 66 proc.

— Analizując ceny katalogowe nowych pojazdów, widzimy, że modele zasilane jednostkami wysokoprężnymi podrożały średnio o 28 proc. Jest to znacznie więcej niż w przypadku wariantów zeroemisyjnych [17 proc.— red]. Argumentem przemawiającym za tym napędem jest nadal niskie zużycie paliwa oraz zasięg — mówi Dariusz Wołoszka.

Jedyną grupą samochodów, gdzie jednostki zasilane olejem napędowym są tańsze niż warianty benzynowe, są duże SUV-y — w 2023 r. ceny były o 22,5 proc. niższe niż z silnikami z zapłonem iskrowym. W 2019 r. różnica wynosiła 16,1 proc., cztery lata później zwiększyła się o 22,5 proc.

Za napędzany silnikiem Diesla samochód z segmentu B trzeba dziś zapłacić średnio prawie 120 tys. zł, podczas gdy w 2019 r. 80 tys. zł

Podwyżka:
Podwyżka:
Nowe auta drożeją w dwucyfrowym tempie. Dotyczy to modeli ze wszystkimi rodzajami napędu i z każdego segmentu. Rekord należy jednak do małych SUV-ów z silnikiem Diesla. Między marcem 2019 a marcem 2023 r. podrożały one o aż 66 proc.
Adobe Stock

Najbardziej spektakularny wzrost cen nastąpił w segmencie małych SUV-ów z silnikiem wysokoprężnym — średnia cena w 2019 r. wynosiła 100 tys. zł, cena obecna to prawie 166 tys. zł.

Elektryczne ceny

Na koniec 2022 r. udział aut elektrycznych w ogólnym parku pojazdów sięgnął 3,6 proc., rok wcześniej wynosił 2 proc.

— Jest to dopiero początek elektromobilnej ekspansji. Z roku na rok liczba zeroemisyjnych samochodów zarejestrowanych w Polsce będzie się zwiększać. Jest to wynik m.in. dotacji z programu Mój elektryk, który przynosi wymierne korzyści, obniżając koszt ich zakupu — uważa Dariusz Wołoszka.

Mimo to nadal jednym z czynników hamujących zainteresowanie autami na prąd są ich ceny, które w ogólnym ujęciu są dwa razy wyższe niż spalinowych odpowiedników. Widać to zwłaszcza w segmencie B, gdzie różnice w cenie w odniesieniu do wariantów benzynowych wynoszą 88,22 proc. Co więcej — tak wysoka różnica utrzymuje się od lat: w 2020 r. wynosiła 82,6 proc na niekorzyść elektryka.

Duża rozbieżność występuje też w przypadku małych SUV-ów — ich średnia cena w 2019 r. był wyższa o 114 proc. niż benzynowych odpowiedników, obecnie prawie o 75 proc.

Wraz ze wzrostem klasy pojazdu różnice w cenie się zacierają. Przykładem mogą być średnie i duże SUV-y. Dla średnich obecna różnica w cenie wynosi 27,6 proc. na niekorzyść napędu elektrycznego, dla dużych 13,8 proc. na niekorzyść… napędu benzynowego. Średnia cena dużego SUV-a z silnikiem benzynowym wynosiła w marcu ponad 511,1 tys. zł, a z napędem elektrycznym niespełna 440,6 tys zł.

Nie zmienia to faktu, że podobnie jak w przypadku aut spalinowych również w segmencie elektryków ceny idą w górę. Między marcem 2019 a marcem 2023 r. cena dużych SUV-ów na prąd wzrosła o blisko 13 proc., kompaktów o niespełna 16 proc., a aut z segmentu B o prawie 32 proc. (w tym ostatnim przypadku porównanie dotyczy cen z marca 2020 r.)

— Można zakładać, że w najbliższych latach, głównie na skutek nowych norm, będziemy świadkami wzrostu cen aut spalinowych. Wyrównywanie cen pojazdów nie będzie skutkiem spadku kosztów zakupu wariantów zeroemisyjnych, lecz wzrostem cen wersji konwencjonalnych — mówi Dariusz Wołoszka.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Polecane