
Inwestor od lat był jednym z większych krytyków Elona Muska, założyciela i dyrektora generalnego koncernu Tesla, uważając, że prowadzony przez niego biznes to swoistego rodzaju wydmuszka i balon spekulacyjny. Po raz pierwszy twórca firmy inwestycyjnej Kynikos Associates zaprezentował niedźwiedzie nastawienie wobec Tesli w październiku 2013 r. Jeszcze w kwietnia 2020 r. Chanos informował, że jego fundusz ma „maksymalnie krótką” pozycję, która nie przekracza 5 proc. kapitału.
Tymczasem Musk udowodnił, że jego sceptycy się mylili, ponieważ Tesla osiągnęła zysk w ciągu pięciu kolejnych kwartałów, torując drogę do dodania firmy do indeksu S&P 500 pod koniec grudnia, co zdynamizowało wzrost cen akcji w ostatnich tygodniach. Wartość rynkowa Tesli wzrosła do 556 mld USD i jest ponad czterokrotnie większa niż łączna kapitalizacja takich dotychczasowych tuzów sektora motoryzacyjnego jak Ford, GM i Fiat Chrysler.
W ostatnim czasie oprócz Chanosa swoje stanowisko zmieniło to wielu innych inwestorów grających na krótko akcjami Tesli.
Zainteresowanie tego typu inwestycją spadło w 2020 r. o 63 proc. do 48,12 mln akcji, co stanowi zaledwie 6,35 proc. dostępnych w obrocie walorów. Ich wartość jest jednak nadal niebagatelna i wynosi około 27,4 mld USD.
Akcje Tesli wzrosły w tym roku o niemal 590 proc. do czwartku 3 grudnia, podczas gdy zysk na indeksie S&P500 do którego mają trafić wynosi około 14 proc.