Wystarczył weekend i kurs bitcoina odrobił niemal całe straty po piątkowym tąpnięciu (rynek kryptowalut działa non stop). Spowodowane było ono komunikatem opublikowanym na stronie chińskiego banku centralnego. Ludowy Bank Chin oświadczył, że wszelka działalność związana z kryptowalutami i nakierowana na obywateli Chińskiej Republiki Ludowej jest nielegalna.
- To sytuacja znana z notowań spółek giełdowych i normalnych walut. Po pojawieniu się jakiejś informacji mamy pierwszą reakcję, a potem wszystko wraca do normy. Rynek kryptowalut pokazał, że to stary temat i nie ma sensu go dłużej rozgrywać, bo nic się nie zmieniło. Chiny już od miesięcy są przeciwko kryptowalutom – ocenia zmienność notowań kryptowalut w ostatnich dniach Daniel Kostecki, analityk Conotoxii.
Zwraca przy tym uwagę, że pojawiły się już informacje, że Stany Zjednoczone z chęcią przyjmą biznesy kryptowalutowe niechciane w Chinach, byle tylko normalnie płaciły podatki. Michał Stajniak, zastępca dyrektora departamentu analiz w X-Trade Brokers DM, dodaje, że górnicy kryptowalut już od pewnego czasu przenoszą się do Indii i Kazachstanu.
- Cała retoryka chińskiego banku centralnego była już wcześniej znana, a ostatnio została tylko oficjalnie przedstawiona na stronie internetowej – mówi Michał Stajniak.
- Wiele zależy od perspektywy. Jeśli ktoś był akcjonariuszem giełdy kryptowalut z dużą ekspozycją na rynek chiński, to faktycznie nie wygląda to dobrze. Ale dla rynku kryptowalut jako takiego jest to już znany temat i nic wielkiego się nie wydarzyło – wtóruje mu Daniel Kostecki.

Korelacja złota z bitcoinem
Przecenie bitcoina i jemu podobnych towarzyszył wzrost notowań złota, które już od ponad roku zawodzi tych, którzy obstawiają jego zwyżkę. Specjaliści uważają jednak, że nie należy się łudzić, że chińska wojna z kryptowalutami przywróci hossę na rynku złota.
- Nie wiązałbym sytuacji na rynku kryptowalut z tym, co dzieje się na rynku złota. Na obu rynkach działają zupełnie inni inwestorzy i przynajmniej ostatnie dwa lata pokazały, że kryptowaluty ze złotem są bardzo słabo skorelowane. Mitem jest opinia, że jeżeli dochodzi do pogorszenia sytuacji na rynku kryptowalut pieniądze z niego przerzucane są na rynek złota. Inwestujący w kryptowaluty i złoto mają różne nastawienie spekulacyjne i fundamentalne – komentuje Łukasz Wardyn, dyrektor CMC Markets na Europę Wschodnią.
Nieco inaczej patrzy na sprawę Michał Stajniak.
- Na początku 2021 r. była odwrotna korelacja między złotem a kryptowlautami. Jak były napływy na rynek kryptowalut, to kapitał odpływał z ETF-ów na złoto. Jak krypotwaluty zaczęły być wyprzedawane, to częściej były kupowane ETF-y na złoto. Natomiast obecnie widać po obu stronach brak chęci do kupowania – mówi analityk XTB.
Dużego potencjału do migracji kapitału z kryptowalut do złota nie widzi Daniel Kostecki.
- Ale jeśli chodzi o perspektywy dla złota, to sądzę, że jesień i zima mogą być dla niego bardzo dobrym okresem. Natomiast nie wynika to z samej migracji z kryptowalut do złota, tylko czynników mogących zwiększyć popyt na złoto – zastrzega Daniel Kostecki.
Katalizatora poprawy sentymentu względem kruszcu doszukuje się w… Chinach. Konkretnie zaś w płynących stamtąd danych makroekonomicznych, wskazujących na spowolnienie wzrostu gospodarczego. Za hamującymi już Chiny za 2-3 miesiące pójdą Stany Zjednoczone i Europa.
Zdaniem analityka Conotoxii nałoży się na to szok energetyczny, prowadzący nawet do przerw w dostawach energii. Będzie to pochodną dużego zapotrzebowania przemysłu, który nie nadąża z zaspokajaniem popytu, jak i zimy na półkuli północnej. Daniel Kostecki zwraca uwagę, że ceny surowców energetycznych – zwłaszcza gazu – rosną, a zapasy nie są duże.
- To by oznaczało, że w grę może wchodzić scenariusz stagflacyjny. Produkcja siądzie, a jeżeli nawet coś zostanie wyprodukowane, to wysokim kosztem i konsument już tego nie kupi, uznając za zbyt drogie. Będziemy więc mieli inflację związaną z tym, że wszystko podrożało, bo wzrosły ceny energii, a wolumen produkcji i sprzedaży spadnie. W przypadku zwalniającej gospodarki i wysokiej inflacji, wydaje się, że złoto ma największy potencjał. Nikt nie będzie kupował akcji spółek mających kiepskie perspektywy. Kapitał może migrować do złota, które pozwoli przetrzymać trudny czas – wyjaśnia Daniel Kostecki.
Michał Stajniak twierdzi, że w przypadku złota bardzo ważnym czynnikiem jest polityka monetarna amerykańskiego banku centralnego, co przekłada się na siłę dolara i rentowność obligacji. Najwięksi inwestorzy wolą bowiem zysk niewielki, ale pewny.
- Jak tylko rynkowe stopy procentowe idą trochę do góry, to następuje napływ ogromnej ilości gotówki na rynek obligacji – zaznacza Michał Stajniak.
Lekcja z historii złota
Analityk XTB przypomina, że gdy niemal dekadę temu Fed zapowiadał podobne do obecnych zmiany w polityce monetarnej nastąpił bardzo zły okres dla złota. Jego notowania spadały w latach 2013-2015, a przecena zakończyła się właściwie dopiero z pierwszą podwyżką stóp procentowych za oceanem.
- Tak naprawdę dopiero wchodzimy w okres, w którym Stany Zjednoczone sugerują, że ich polityka monetarna zacznie się zmieniać. Patrząc na historię nie jest to zbyt dobry moment dla złota. Niemniej uważam jednocześnie, że sytuacja jest trochę inna. Akomodacyjna polityka pieniężna pozostanie. Bilans Fedu i tak będzie zdecydowanie większy niż w latach 2013-2015. To spowoduje, że wartość pieniądza będzie mniejsza i w pewnym momencie złoto powinno odzyskać swój blask. Wpływ kryptowalut na złoto nie jest jednak istotny. Ważniejsze jest to, co dzieje się dolarem i obligacjami Stanów Zjednoczonych – tłumaczy Michał Stajniak.
Według Łukasza Wardyna, z perspektywy analizy technicznej złoto nie wygląda źle. Cały czas jest w trendzie horyzontalnym. Można powiedzieć, że buduje rozległą formację odwróconej głowy z ramionami, co stwarza szansę na wzrost kursu kruszcu.
- Nie wiązałbym ściśle i wprost potencjalnie długoterminowej wysokiej inflacji z lepszą kondycją rynku złota. Patrząc z perspektywy długoterminowej analizy historycznej to nie jest tak, że złoto idealnie zabezpiecza przed inflacją. Bywały bardzo długie - nawet kilkudziesięcioletnie - okresy, gdy w złoto w ogóle nie zabezpieczało przed inflacją – zaznacza Łukasz Wardyn.
Złoto odjedzie samochodem?
Jego zdaniem poprawę sentymentu do złota może przynieść unormowanie się sytuacji w branży motoryzacyjnej. Jak kilka innych boryka się ona z brakami mikroprocesorów. To powoduje przestoje w produkcji aut, w których katalizatorach wykorzystywany jest pallad i platyna. W efekcie kurs obu tych metali spada w ostatnich tygodniach.
- Gdyby pieniądze z powrotem zaczęły płynąć na rynek palladu i platyny, złoto mogłoby być tego beneficjentem. Z perspektywy inwestycji portfelowych są to bliskie rejony – uważa Łukasz Wardyn.