„Chiny winne wyprzedaży, nie Fed”

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2014-02-07 14:16

Ostatnia wyprzedaż na rynkach wschodzących była bardziej związana z wydarzeniami w Chinach niż ograniczaniem skupu aktywów przez Fed, uważa towarzystwo Goldman Sachs AM.

- Chiny są kluczowym źródłem popytu w globalnej gospodarce, zwłaszcza dla gospodarek rozwijających się. Dlatego jeśli niepewność związana z perspektywami tamtejszej gospodarki będzie trwała, premie za ryzyko będą się powiększały – ocenia Philip Moffitt, szef działu obligacji Goldman Sachs Asset Management na region Azji i Pacyfiku.

Jego zdaniem styczniowa wyprzedaż aktywów ryzykownych oraz pochodzących z krajów emerging markets odzwierciedla poszerzanie się na globalnych rynkach premii za ryzyko. Proces jej powiększania będzie kontynuowany, w miarę jak zmienność na globalnych rynkach będzie rosła w kierunku wieloletnich średnich. Jedna z głównych przyczyn to działania Ludowego Banku Chin, który próbuje powstrzymać boom kredytowy, rozpoczęty w wyniku programów stymulacyjnych, wprowadzonych w Chinach w czasie ostatniego kryzysu finansowego. Efektem działań banku był m.in. gwałtowny wzrost stóp procentowych na krajowym rynku pieniężnym.

- Oni chcą stworzyć rynek, na którym będzie wyceniane ryzyko kredytowe, zamiast samemu narzucać ograniczenia. Brakuje jednak stabilnego mechanizmu wyceny ryzyka, a to oznacza, że inwestorzy będą musieli zmierzyć się z dużą dozą niepewności i zmienności kursów – powiedział Philip Moffitt na piątkowej konferencji w Sydney.

Wśród aktywów z rynków wschodzących najbardziej korzystnie Goldman Sachs AM ocenia perspektywy inwestycji w Meksyku, zważywszy na silne fundamenty tamtejszej gospodarki.

Jak wynika z sondażu Bloomberga wśród ekonomistów, chińska gospodarka rozwijała się w ubiegłym roku w tempie 7,4 proc., najwolniejszym od 1990 r.

fot. Bloomberg
fot. Bloomberg
None
None