W wydarzeniu udział wzięło około 250 właścicieli i prezesów największych firm działających w Polsce, a także inwestorów. Eksperci Citi z Europy, Azji i Stanów Zjednoczonych oraz zaproszeni goście analizowali wpływ globalnych napięć na rynki finansowe, handel i ryzyko związane z przyszłymi inwestycjami polskich firm.
Gościem specjalnym konferencji był były prezydent Polski, Aleksander Kwaśniewski, który ostrzegał, że Rosja może chcieć zaatakować NATO w perspektywie kilku najbliższych lat. W jego ocenie Europa musi wykazać jedność, siłę i determinację.
Z kolei Candi Wolff, globalna szefowa ds. relacji rządowych w Citi i była doradczyni prezydenta George’a W. Busha, apelowała o ostrożność i rozwagę w podejmowaniu decyzji politycznych i wynikających z nich decyzji gospodarczych.
USA i Chiny: gra dwóch gigantów ze skutkami dla reszty świata
Punktem wyjścia w obecnych czasach musi być geopolityka. Stany Zjednoczone i Chiny — dwie największe potęgi gospodarcze — wchodzą w kolejną fazę rywalizacji i otwierają kolejne fronty handlowej wojny. Mimo że oba te mocarstwa zmagają się z własnymi problemami wewnętrznymi, to decyzje ich liderów kształtują globalny porządek.
Johanna Chua, główna ekonomistka na region rynków wschodzących w Citi, zwróciła uwagę, że mniejsze gospodarki nie mają dziś realnego wpływu na globalne procesy. Takie kraje jak Polska muszą się adaptować do nowego porządku świata albo zostać w tyle. Co więcej spadek bezpośrednich inwestycji zagranicznych, skłonność do inwestowania „u siebie” i wysokie zadłużenie tylko pogłębiają trudności rynków wschodzących oraz krajów aspirujących do światowej czołówki, w tym Polski.
— Stabilność makroekonomiczna jest konieczna, ale już nie wystarczająca. Potrzebujemy nowych inwestycji — zaznaczyła ekonomistka.
Polska – sukces nie jest gwarancją dalszego wzrostu
W tym kontekście efekty globalnych zmian dla Polski były jednym z głównych tematów konferencji. Bilans ostatnich dwóch dekad jest dla nas bardzo pozytywny, m.in. dzięki członkostwu w Unii Europejskiej, od lat notujemy imponujący wzrost na tle Europy. Od 2004 roku PKB urósł ponad dwukrotnie, a w przeliczeniu na mieszkańca Polska osiągnęła poziom 80 proc. średniej unijnej, startując z poziomu 50 proc. Znacząco poprawiła się też pozycja Polski w eksporcie, zwłaszcza usług. W czasie, gdy udział takich potęg jak Niemcy czy Francja w handlu globalnym spadał, Polska zdołała zwiększyć swój udział w eksporcie usług z 0,7 do 1,6 proc.
Ten sukces nie jest gwarancją dalszego wzrostu. Z jednej strony polscy pracownicy stają się bogatszymi konsumentami, ale z drugiej strony potrzebujemy nowego motoru wzrostu — inwestycji w innowacje, cyfryzację i nowe technologie. Na tym polu pojawiają się pierwsze pozytywne sygnały ze strony polskich firm, ale w danych statystycznych nie widać jeszcze wyraźnego efektu. Podczas konferencji więcej o tym mówiła Marta Kightley, Pierwsza Wiceprezes Narodowego Banku Polskiego.
USA: inflacja hamuje, ale rynek pracy w opałach
Szeroko omawianym tematem konferencji był wpływ Stanów Zjednoczonych na sytuację światowych gospodarek. Andrew Hollenhorst, główny ekonomista Citi w USA, podczas spotkania w Warszawie informował, że za oceanem ryzyka związane z inflacją i wzrostem gospodarczym maleją, co potwierdzają również sygnały płynące z Rezerwy Federalnej.
Niestety, rosną zagrożenia dla rynku pracy, co może skłonić Fed do obniżania stóp procentowych. We wrześniu już doszło do obniżki, podobny scenariusz może się powtórzyć w październiku, a następnie w grudniu, styczniu i marcu — ocenił ekonomista.
Zdaniem Hollenhorsta sytuacja inflacyjna w USA nie jest jednak tak dramatyczna, jak wcześniej zakładano. Wpływ ceł okazał się mniejszy — same taryfy były niższe od zapowiadanych, a ich wprowadzenie nie przełożyło się w sposób bezpośredni na ceny konsumpcyjne. Na razie zatem amerykańscy konsumenci nie odczuwają bezpośrednio kosztów nowych ceł. Gdy jednak zostaną one w pełni wdrożone, do budżetu państwa może trafiać z tego tytułu nawet 300 mld USD rocznie — co zmniejszy presję na deficyt budżetowy. Kwotę tę pokryją jednak firmy działające lokalnie, na amerykańskim rynku, a to może oznaczać, że w dłuższej perspektywie część kosztów i tak zostanie przerzucona na konsumentów.
Wsparciem dla amerykańskiego wzrostu mogą być inwestycje w centra danych i infrastrukturę potrzebną do rozwoju sztucznej inteligencji, jednak na razie ich efekt był raczej ograniczony. Zatem realny wpływ AI na gospodarkę — jeśli nastąpi — jest dopiero przed nami.
Chiny: od ekspansji do ochrony interesów
Podobnego zdania była Johanna Chua, która uwagę uczestników spotkania zwróciła na Chiny.
— Jedną z kwestii, którą musimy bardzo uważnie obserwować, jest to, jak zmieni się geopolityka, zwłaszcza w kontekście rozwoju sztucznej inteligencji — mówiła ekspertka.
Chiny zmieniają strategię, co zaczynają odczuwać europejscy producenci i sprzedawcy. Po latach skupienia na ekspansji przemysłowej, coraz większy nacisk kładą na bezpieczeństwo narodowe, samodzielny handel z Zachodem i krajami Południa oraz na samowystarczalność i innowacje. Chińska inicjatywa „AI Plus” ma na celu otwarcie się na globalny handel usługami związanymi ze sztuczną inteligencją, co może zaskakiwać, biorąc pod uwagę, że kraj ten jest jednym z najbardziej restrykcyjnych, jeśli chodzi o przepływ danych i kontrolę dostępu do informacji.
Równocześnie chińskie władze po raz pierwszy zaczęły kierować transfery socjalne z poziomu rządu centralnego — m.in. w formie dotacji dla rodzin z dziećmi i osób starszych. To wyraźny sygnał, że kraj dostrzega potrzebę wspierania konsumpcji wewnętrznej.
Nowe pola rywalizacji: AI i dane
W trakcie Citi Macro Conference wielokrotnie podkreślano, że sztuczna inteligencja i zarządzanie danymi stają się dziś jednym z głównych frontów globalnej rywalizacji. Mimo że Zachód stara się ograniczać zależność od Chin, wiele krajów — w tym europejskich — nie podejmuje równie zdecydowanych działań, co USA. Tylko częściowo udało się zdywersyfikować łańcuchy dostaw, a reguły gry — np. dotyczące ceł — pozostają niejasne.
Rynki wschodzące: czas szans i rosnącego ryzyka
Luis Costa, globalny dyrektor ds. strategii rynków wschodzących w Citi, zaznaczył, że aktywa rynków wschodzących nadal cieszą się zainteresowaniem, ale może się to zmienić już w 2026 roku. Inwestorzy stają się coraz bardziej wrażliwi na pogarszające się fundamenty — zwłaszcza jeśli chodzi o zadłużenie i deficyty budżetowe.
To sygnał ostrzegawczy również dla Polski. By utrzymać tempo rozwoju i atrakcyjność inwestycyjną, nasz kraj musi przyspieszyć w obszarze innowacyjności i znaleźć odpowiedź na strukturalne wyzwania takie jak np. demografia. Okno szans się nie zamyka.