MŚP muszą walczyć o przetrwanie. Z badania instytutu Keralla Research przeprowadzonego wśród tych firm wynika, że aż 20 proc. z nich liczy się z bankructwem w tym roku.
Kto może upaść
Problemy mają szczególnie przedsiębiorcy, którym nie udało się skorzystać z postpandemicznej hossy.
– Powody są różne – jedni nie wytrzymali do końca obostrzeń, inni nie mieli pieniędzy na inwestycje i teraz nie dogonią już konkurencji – mówi Marek Sikorski, ekspert w firmie faktoringowej Finea.
Spora część firm, która zrealizowała zlecenia w styczniu i lutym, zapłatę za nie dostanie dopiero w maju.
– Jednak niektórzy przedsiębiorcy mogą nie doczekać majówki. Najbardziej zagrożone są firmy transportowe, budowlane i handlowe – mówi Marek Sikorski.
Aż jedna trzecia firm budowlanych liczy się z możliwością bankructwa. Inwestycje w tej branży spowolniły. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że liczba mieszkań, które deweloperzy zaczęli budować w styczniu, jest aż o 40,9 proc. mniejsza niż przed rokiem. Spada też liczba inwestycji indywidualnych, a do tego w efekcie wojny w Ukrainie zaczyna brakować siły roboczej.
Bankructw obawiają się także branże transportowa i usługowa. W nieco bardziej optymistycznych barwach swoją przyszłość widzi handel. W tym sektorze 17 proc. firm boi się upadłości. Handlowcy mieli do czynienia z falą bankructw w minionym roku. Z danych Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej wynika, że upadłości firm handlowych stanowiły wtedy 25 proc. wszystkich bankructw.
Gwoździem do trumny wielu firm mogą być zmiany prawno-podatkowe, spadek popytu, galopująca inflacja i wzrost kosztów działalności. Wiele firm skarży się też na brak płynności finansowej i zatory płatnicze. Na problemy wskazuje Narodowy Bank Polski w kwartalnym opracowaniu o sytuacji sektora przedsiębiorstw. Wynika z niego, że po dwóch kwartałach optymistycznych prognoz dotyczących sytuacji płynnościowej firm w ciągu najbliższych 12 miesięcy, obecne szacunki są negatywne.
Weryfikacja przede wszystkim
Zdaniem Mateusza Skowronka, dyrektora sprzedaży w firmie eFaktor, polska gospodarka od lat opiera się na długich terminach płatności, które nie sprzyjają utrzymaniu bieżącej płynności finansowej.
– Pandemia dodatkowo wydłużyła czas oczekiwania na faktury. Kolejnym czynnikiem, który negatywnie wpłynie na czas oczekiwania na przelew, może być wojna w Ukrainie. Przedsiębiorcy, którzy zgłaszają się do nas po finansowanie, mają takie obawy. W dodatku przynoszą faktury z coraz dłuższymi terminami zapłaty – mówi Mateusz Skowronek.
Kłopoty firm potwierdzają też dane Biura Informacji Gospodarczej ERIF. Wynika z nich, że od początku minionego roku średnia wartość przeterminowanego zobowiązania, które przypada na firmę, wzrosła o 11 proc. Większe jest także średnie zadłużenie – w ostatnim kwartale 2021 r. wyniosło ono ponad 17 tys. zł, podczas gdy przed pandemią sięgało ono 13 tys. zł.
– Warto dzisiaj szukać wszelkich możliwych danych, które pozwolą możliwie najbardziej precyzyjnie ocenić partnera biznesowego jako płatnika. Dzięki temu można wyeliminować kontrahentów, którzy mają problemy z terminowym regulowaniem płatności. Posiadanie solidnych partnerów biznesowych zwiększa szansę na pozyskanie finansowania zewnętrznego – podkreśla Marek Sikorski.